fifty four

17.3K 1K 76
                                    

Alex

Zajadając się jabłkiem na szpitalnym łóżku, czekałam niecierpliwie na moich przyjaciół, którzy mieli się po mnie stawić jakieś pół godziny temu. Jestem strasznie niecierpliwa, ale to już wiadome. Znudzona złapałam za telefon wchodząc na pierwszy lepszy serwis społecznościowy. Natrafiłam na Twitter'a, na którego już dawno nie miałam okazji wejść. Po włączeniu aplikacji, zalała mnie fala powiadomień. Postanowiłam spojrzeć na najnowszą "dramę", spowodowaną moją osobą. Kiedy wpadłam na zdjęcie moje i Dylana, zaniemogłam. Przez kilka minut czytałam z niedowierzaniem rzeczy, które tam o mnie wypisywali. Oczywiście, ja jestem ta zła, bo jakby to inaczej. Kiedy w jednym z komentarzy padło słowo "kochanka", zablokowałam telefon i ze łzami w oczach wtuliłam się w poduszkę. Po chwili w mojej sali pojawili się chłopacy.

- Wszystko okej maleńka? - podleciał do mnie Tyler, odgarniając z mojej twarzy jested z blond kosmyków. Pokręciłam przecząco głową, na co reszta chłopaków głośno westchnęła - Czyli już widziałaś? - spytał Posey, na co tym razem przytaknęłam.

- Nie przejmuj się słońce, między mną a Britt wszystko skończone - powiedział Dylan, wtulając się w moją szyję, kiedy ja zaniosłam się płaczem - I to wszystko przeze mnie! - wrzasnęłam, po czym znów wtuliłam się mokrą od wcześniejszych łez, poduszkę - Nie prawda - delikatnie otarł swoim kciukiem spływającą po moim policzku łzę, łzę radości, ale i gniewu oraz smutku, miałam wrażenie, że w tamtej chwili po prostu wybuchnę.

- Jedziemy? - spytał Cody, obkręcając kluczyk od samochodu wokoło swojego palca - Jasne - odpowiedziałam kiedy się uspokoiłam. Tyler złapał za moją walizkę, po czym ruszyliśmy w stronę parkingu, gdzie czekał samochód.

~*~

- Na co masz ochotę? - zapytał mnie Dylan, kiedy znajdowaliśmy się w jakiejś restauracji - Jakiś największy lodowy deser - opowiedziałam poważnie, na co Dylan delikatnie się uśmiechnął - No co? - spytałam zdziwiona, na co chłopak złapał moją dłoń i splótł nasze palce, co wywołało ciarki na moim ciele - Nic - wzruszył ramionami, a ja czułam jak robię się cała czerwona.

- Już wiesz, jak z twoją imprezą? - zabrałam delikatnie rękę, po czym postanowiłam zmienić temat - A no - powiedział Sprayberry z pełną buzią - Idziemy na plażę, podobno jest dzisiaj jakiś fajny koncert i tak dalej - uśmiechnął się - Będę musiała jeszcze jechać do domu odłożyć rzeczy i zrobić się na bóstwo - kątem oka zauważyłam jak O'Brien przygryzł dolną wargę, co w pełni mnie usatysfakcjonowało -  Odwieziemy cię po obiado-deserze - parknął Tyler, po czym zabraliśmy się za jedzenie.

~*~

- Jestem mamo! - krzyknęłam zaraz po wejściu do mieszkania - Jestem w twoim pokoju! - usłyszałam znajomy głos i od razu skierowałam się w moje docelowe miejsce - Mam coś dla ciebie - kobieta podała mi pudełko owinięte w dekoracyjny papier - Naprawdę nie musiałaś - powiedziałam zaskoczona.

- Owszem musiałam - stwierdziła uśmiechnięta od ucha do ucha - To za to, że tak bardzo mi pomagasz - pocałował mnie w policzek i wyszła z mojego pokoju. Od razu zabrałam się za otwieranie prezentu. Po zdarciu papieru, otworzyłam pudełeczko, z którego wydobyłam piękną, obcisłą i koronkową, czarną sukienkę mini. 

Już wiem, co ubiorę na imprezę.


***

Smutno mi cri

✉ hi, dylan o'brien ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz