Rozdział 12

59 13 0
                                    

- Wiesz gdzie jest Thomas? – zapytałam pospiesznie Ray'a, który wciąż siedział na tej samej bali drewna, na której go zostawiłam.

- Nie – odpowiedział smutno, wstając.

     Pokiwałam głową i szybko ruszyłam w stronę domu Astrid. Po drodze myślałam nad propozycją Gerarda. Z jednej strony dobrze byłoby trenować u boku Mikey'ego. To dobry strzelec, a poza tym warto umieć przynajmniej odpowiednio trzymać broń, skoro chce się stawić czoła samemu Korse. Z drugiej strony nie wiem, czy jestem na tyle odważna, by wstąpić od razu w oddziały Killjoy'ów. Faktycznie, tamten strzał był dobry, może nawet i znakomity, ale to tylko fart. Głupie szczęście. Nawet nie myślałam co robię. Moje palce nacisnęły spust, ale głowa wcale tego nie zaplanowała.

      To wszystko działo się wtedy tak szybko.

     Tym razem, gdy stanęłam przed drzwiami domu Trid, zawahałam się. Nie wiedziała czy zapukać, czy może od razu wejść. Już uniosłam dłoń, gdy drzwi same się otworzyły, a przed mną stanął Thomas.

- Jenny – uśmiechnął się.

- Co z Astrid? – zapytałam zaniepokojona.

- Wszystko dobrze. Kazała mi wyjść, bo chce się doprowadzić do normalnego stanu. Nawet przywaliła mi już w twarz – powiedział chłopak, pokazując swój policzek, na którym widniał czerwony odcisk ręki.

     Mimowolnie zaśmiałam się.

- Czyli z nią już wszystko dobrze.

- Tak.

- Muszę z tobą porozmawiać – oznajmiłam poważnie, na co uśmiech z twarzy Thomasa momentalnie zniknął.

- Pójdziemy na spacer? – zaproponował chłopak.

     Zgodziłam się i ruszyliśmy w odwrotną stronę niż do głównego placu. Przez chwilę szliśmy w kompletnej ciszy, aż skręciliśmy w ścieżkę, która prowadziła do bramy. Wzięłam głęboki wdech i zaczęłam:

- Byłam u Gerarda.

- Znowu? – zdziwił się chłopak.

- Tak. Rozmawialiśmy o dzisiejszym świecie i ogólnie o całym systemie.

- W końcu czegoś się dowiedziałaś – przyznał Tom.

      Pokiwałam głową. Znowu między nami zapanowało milczenie.

     Zastanawiałam się, jak powiedzieć Thomasowi o propozycji Killjoy'a. Bałam się jego reakcji. Obawiałam się, że będzie na mnie zły, ponieważ jego związek z Astrid rozpadł się przez jej wstąpienie do konspiracji. Oczywiście nie planowałam zostawiać Toma, ale nie chciałam też robić coś wbrew jego woli. Liczyłam się z jego zdanie. Mimo to, uważałam, że warto byłoby zasięgnąć kilku lekcji u Mikey'ego, by nie dać się za szybko zabić jakiemuś Draculoidowi.

- Nie to chciałaś mi powiedzieć, prawda?

- Nie – przyznałam.

     Nie wiedziałam czy dobrze robię, mówiąc mu o tym. Przygryzłam dolną wargę i potrząsnęłam głową, aby wyzbyć się wszystkich niepotrzebnych myśli. Zatrzymałam się i spojrzałam Thomasowi w oczy.

- Martwię się o Astrid – zaczęłam. Może to nie było kłamstwo, ponieważ naprawdę bałam się o dziewczynę, ale także nie powiedziałam tego, co miałam.

- Wyliże się z tego – odpowiedziałam chłopak lekceważąco.

- Tylko ty wiesz, jak blisko była Trid ze swoją mamą, więc nie pieprz mi tu o tym jak bardzo jest ona silna i niezależna – oburzyłam się.

The Last SunsetWhere stories live. Discover now