Rozdział 10

5.8K 324 4
                                    

                                              MASZ TO PRZECZYTAĆ OK ?   

Otóż , bez owijania w bawełnę , ostatnio jedna osoba z mojego gangu xd Założyła tutaj konto i zaczęła prowadzić opowiadanie, no i z racji , że wiem jak zarąbiści jesteście , chcę się z wami podzielić tym jakże super duper  ORYGINALNYM (wymyślała je mega długo , widać efekty ;P ) opowiadaniu , które piszę bardzo składnie, aż chcę się to czytać ;V ( Lepiej ode mnie xd)

Liczę na was potworki ! wbijajcie i komentujcie <3

Jej konto: rly_chanline

opowiadanie: Delicious \\ Oh Sehun

(dla tych leniwych ;V :* ) link:   https://www.wattpad.com/story/72791103-delicious-oh-sehun


Chciałabym  też bardzo przeprosić za brak aktywności, jednak czasami brak mi weny ;<

                                                           Naciesz się tym rozdziałem  ;

Alyson's pov:

Czwartek się rozpoczął, a ja dalej nic nie wiem o tej całej wyprawie do lasu. Nienawidzę gdy dni kończą się tak szybko jak zaczynają. Gdyby nie to że jutro jedziemy na tą wycieczkę , byłabym nieziemsko szczęśliwa przez nadchodzący weekend, a teraz nie dość że stracę weekend to jeszcze cały tydzień  z tym debilem.Miałam nadzieję że moja wczesna pobutka , nie jest spowodowana nim. Kto by myślał o takim hipokrycie .

    Zerknęłam na telefon , byłam wyspana i nawet jeśli bym próbowała nie usnęłabym w tamtej sytuacji. Prostokątny przedmiot wskazywał godzinę 4:30 i jedną wiadomość dostarczoną pare minut temu.
<Ten debil nigdy nie śpi > pomyślałam.
Podniosłam leniwie rękę i kciukiem lekko dotknęłam  ikonkę przypominającą kopertę.
Moim oczom ukazała się następująca wiadomość...

Nieznajomy:
Śpisz??? :V

Ty:
Tak.

Po paru sekundach dostałam odpowiedź.

Nieznajomy:
Ja nie mg spać :0

Ty :
Nie przeżyłabym bez tej informacji.(poczuj ten sarkazm)

Nieznajomy:
I tak wiem , że jestem u ciebie na liście najważniejszych osób :* ^^

<Pojebało?> pomyślałam , gość już musi mi  zrujnować dobry humor.Przeczołgałam się na drugi koniec łóżka i podciągnęłam koc po samą szyję zastanawiając się co mu odpisać. Po paru minutach ciszy ,moja sarkastyczna strona wygrała , bez namysł odpisałam.

Ty:
Oczywiście ❤ Jesteś zaraz obok różowego jednorożca i wróżki , która uczyła mnie latać jak byłam mała...

Nieznajomy:
To ja mogę być księciem z dużym, białym   ....   koniem :P

Ty:
Żebyś go przez przypadek nie stracił....

Nieznajomy;
A co? Odgryziesz?

Ty:
Nie .. to by było za łatwe ;)

Nieznajomy:
to...???

Ty:
Po prostu utnę :V

Na tym skończyłam tą idiotyczną konwersację . Rzuciłam telefon na podłogę i  wywlekłam się z łóżka.
(Tak nie dbam o swój telefon, zwłaszcza gdy jakiś obcy facet  oferuje mi swojego białego konia.)
Słońce już widniało otoczone błękitnym niebem. Ledwo wyszłam z łóżka a już chciałam do niego wracać. Tak się składa , że nienawidziłam ciepłych dni , ponieważ w tym czasie wszystkie zakochane istoty musiały wychodzić w miejsca publiczne , akurat tam, gdzie ja zawsze jestem  i  wymieniać się zarazkami ... Tak bardzo nie chciało mi się iść do szkoły, zważając na to , że  zaczyna się ona za jakieś dwie godziny. Pomyślałam że się gdzieś przejdę. Wzięłam wszystko co niezbędne i poszłam zrobić sobie bananowego szejka z kostką lodu. Po zmiksowaniu produktów i ich wypiciu postanowiłam ruszyć spacerem do szkoły. Wychodząc z domu zamknęłam lekko drzwi i rozglądnęłam się wokoło .

Jej.

Pierwsza para , która poleciała w ślinę  , zaliczona.

Nie ma to jak widok dwóch zakochanych nastolatków , trzymających się na ręce i  próbujących zjeść nawzajem swoje usta...

Blee.

Aż chciałam zwrócić swój obiad z komunii...

Odwróciłam wzrok i ruszyłam w kierunku  pierwszego lepszego sklepu , aby kupić sobie coś do picia, szłam jakieś 10 minut gdy w połowie drogi w końcu jakiś ujrzałam.

Gdy weszłam do środka, nikogo tam nie było oprócz mnie i starszego pana, który liczył pieniądze  siedząc na drewnianym krześle. Kilka razy obeszłam sklep jednak nie mogłam znaleźć mojego ulubionego napoju, chodziłam więc tam i z powrotem, zbyt nieśmiała aby zapytać o napój sprzedawcę.  Gdy popatrzyłam się na mężczyznę , był on nieco zdenerwowany i patrzył na mnie karcącym wzrokiem.

-Próbujesz coś ukraść , młoda damo?- przechylił lekko głowę.  No tak, w XXI wieku ludzie oceniają tylko po wyglądzie.To, że wyglądałam  jak bandyta przez to czarne ubranie to jeszcze łaziłam po tym sklepie jak idiotka oczywiście , że będzie myślał że coś chcę ukraść, prawda?

-Nie? Po prostu czegoś szukam?- odpowiedziałam trochę podniesionym głosem na co starszy mężczyzna lekko się wzdrygnął. Chyba odpowiedziałam trochę za ostro ponieważ staruszek wyjął z kieszeni telefon.  Udawałam że nic nie słyszę i dalej rozglądam się za napojem , jednak zza pleców usłyszałam  przestraszone szeptanie...

-Wnuczusiu... przyjedź do mnie do sklepu . Proszę.-   Zrobiłam głupią minę i popatrzyłam się na starszego pana .

<Że co ?> pomyślałam .

Czy ta o to osoba się mnie przestraszyła? Mnie?

<No to dzisiaj obejdę się bez picia > pomyślałam po czym ruszyłam w stronę wyjścia.

-G- gdzie pani idzie? - zapytał jąkając się. Odwróciłam się i podniosłam jedną brew.

-Do szkoły ?- zrobiłam najgłupszą minę jaką potrafiłam. Wychodząc obserwowałam mężczyznę po czym zderzyłam się z czymś, a raczej z kimś. Upadłam i uderzyłam głową w coś twardego, pamiętam że  leżałam na zimnej podłodze , przecierając oczy , w których obraz kompletnie mi się zamazał. Widziałam lekki zarys sylwetki chłopaka, który próbował mi pomóc , trącąc moje ramie. Tak trzęś mocniej ! Na pewno się przez to obudzę , jeśli przed tym nie dostane parkinsona....

Zamknęłam oczy i słyszałam , kogoś kto  woła moje imię .

Zaraz... Znałam ten głos.

Blake.

I czoo ???? Jak wam się podoba ? Zacznę pisać drugi rozdział żeby wena mnie nie opuściła ;0

JESZCZE RAZ ZAPRASZAM DO MOJEJ DUPERY --> rly_chanline <---- <3

Kocham was <3

Xoxx


MY bad boy.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz