MASZ TO PRZECZYTAĆ OK ?
Otóż , bez owijania w bawełnę , ostatnio jedna osoba z mojego gangu xd Założyła tutaj konto i zaczęła prowadzić opowiadanie, no i z racji , że wiem jak zarąbiści jesteście , chcę się z wami podzielić tym jakże super duper ORYGINALNYM (wymyślała je mega długo , widać efekty ;P ) opowiadaniu , które piszę bardzo składnie, aż chcę się to czytać ;V ( Lepiej ode mnie xd)
Liczę na was potworki ! wbijajcie i komentujcie <3
Jej konto: rly_chanline
opowiadanie: Delicious \\ Oh Sehun
(dla tych leniwych ;V :* ) link: https://www.wattpad.com/story/72791103-delicious-oh-sehun
Chciałabym też bardzo przeprosić za brak aktywności, jednak czasami brak mi weny ;<
Naciesz się tym rozdziałem ;
Alyson's pov:
Czwartek się rozpoczął, a ja dalej nic nie wiem o tej całej wyprawie do lasu. Nienawidzę gdy dni kończą się tak szybko jak zaczynają. Gdyby nie to że jutro jedziemy na tą wycieczkę , byłabym nieziemsko szczęśliwa przez nadchodzący weekend, a teraz nie dość że stracę weekend to jeszcze cały tydzień z tym debilem.Miałam nadzieję że moja wczesna pobutka , nie jest spowodowana nim. Kto by myślał o takim hipokrycie .
Zerknęłam na telefon , byłam wyspana i nawet jeśli bym próbowała nie usnęłabym w tamtej sytuacji. Prostokątny przedmiot wskazywał godzinę 4:30 i jedną wiadomość dostarczoną pare minut temu.
<Ten debil nigdy nie śpi > pomyślałam.
Podniosłam leniwie rękę i kciukiem lekko dotknęłam ikonkę przypominającą kopertę.
Moim oczom ukazała się następująca wiadomość...Nieznajomy:
Śpisz??? :VTy:
Tak.Po paru sekundach dostałam odpowiedź.
Nieznajomy:
Ja nie mg spać :0Ty :
Nie przeżyłabym bez tej informacji.(poczuj ten sarkazm)Nieznajomy:
I tak wiem , że jestem u ciebie na liście najważniejszych osób :* ^^<Pojebało?> pomyślałam , gość już musi mi zrujnować dobry humor.Przeczołgałam się na drugi koniec łóżka i podciągnęłam koc po samą szyję zastanawiając się co mu odpisać. Po paru minutach ciszy ,moja sarkastyczna strona wygrała , bez namysł odpisałam.
Ty:
Oczywiście ❤ Jesteś zaraz obok różowego jednorożca i wróżki , która uczyła mnie latać jak byłam mała...Nieznajomy:
To ja mogę być księciem z dużym, białym .... koniem :PTy:
Żebyś go przez przypadek nie stracił....Nieznajomy;
A co? Odgryziesz?Ty:
Nie .. to by było za łatwe ;)Nieznajomy:
to...???Ty:
Po prostu utnę :VNa tym skończyłam tą idiotyczną konwersację . Rzuciłam telefon na podłogę i wywlekłam się z łóżka.
(Tak nie dbam o swój telefon, zwłaszcza gdy jakiś obcy facet oferuje mi swojego białego konia.)
Słońce już widniało otoczone błękitnym niebem. Ledwo wyszłam z łóżka a już chciałam do niego wracać. Tak się składa , że nienawidziłam ciepłych dni , ponieważ w tym czasie wszystkie zakochane istoty musiały wychodzić w miejsca publiczne , akurat tam, gdzie ja zawsze jestem i wymieniać się zarazkami ... Tak bardzo nie chciało mi się iść do szkoły, zważając na to , że zaczyna się ona za jakieś dwie godziny. Pomyślałam że się gdzieś przejdę. Wzięłam wszystko co niezbędne i poszłam zrobić sobie bananowego szejka z kostką lodu. Po zmiksowaniu produktów i ich wypiciu postanowiłam ruszyć spacerem do szkoły. Wychodząc z domu zamknęłam lekko drzwi i rozglądnęłam się wokoło .Jej.
Pierwsza para , która poleciała w ślinę , zaliczona.
Nie ma to jak widok dwóch zakochanych nastolatków , trzymających się na ręce i próbujących zjeść nawzajem swoje usta...
Blee.
Aż chciałam zwrócić swój obiad z komunii...
Odwróciłam wzrok i ruszyłam w kierunku pierwszego lepszego sklepu , aby kupić sobie coś do picia, szłam jakieś 10 minut gdy w połowie drogi w końcu jakiś ujrzałam.
Gdy weszłam do środka, nikogo tam nie było oprócz mnie i starszego pana, który liczył pieniądze siedząc na drewnianym krześle. Kilka razy obeszłam sklep jednak nie mogłam znaleźć mojego ulubionego napoju, chodziłam więc tam i z powrotem, zbyt nieśmiała aby zapytać o napój sprzedawcę. Gdy popatrzyłam się na mężczyznę , był on nieco zdenerwowany i patrzył na mnie karcącym wzrokiem.
-Próbujesz coś ukraść , młoda damo?- przechylił lekko głowę. No tak, w XXI wieku ludzie oceniają tylko po wyglądzie.To, że wyglądałam jak bandyta przez to czarne ubranie to jeszcze łaziłam po tym sklepie jak idiotka oczywiście , że będzie myślał że coś chcę ukraść, prawda?
-Nie? Po prostu czegoś szukam?- odpowiedziałam trochę podniesionym głosem na co starszy mężczyzna lekko się wzdrygnął. Chyba odpowiedziałam trochę za ostro ponieważ staruszek wyjął z kieszeni telefon. Udawałam że nic nie słyszę i dalej rozglądam się za napojem , jednak zza pleców usłyszałam przestraszone szeptanie...
-Wnuczusiu... przyjedź do mnie do sklepu . Proszę.- Zrobiłam głupią minę i popatrzyłam się na starszego pana .
<Że co ?> pomyślałam .
Czy ta o to osoba się mnie przestraszyła? Mnie?
<No to dzisiaj obejdę się bez picia > pomyślałam po czym ruszyłam w stronę wyjścia.
-G- gdzie pani idzie? - zapytał jąkając się. Odwróciłam się i podniosłam jedną brew.
-Do szkoły ?- zrobiłam najgłupszą minę jaką potrafiłam. Wychodząc obserwowałam mężczyznę po czym zderzyłam się z czymś, a raczej z kimś. Upadłam i uderzyłam głową w coś twardego, pamiętam że leżałam na zimnej podłodze , przecierając oczy , w których obraz kompletnie mi się zamazał. Widziałam lekki zarys sylwetki chłopaka, który próbował mi pomóc , trącąc moje ramie. Tak trzęś mocniej ! Na pewno się przez to obudzę , jeśli przed tym nie dostane parkinsona....
Zamknęłam oczy i słyszałam , kogoś kto woła moje imię .
Zaraz... Znałam ten głos.
Blake.
I czoo ???? Jak wam się podoba ? Zacznę pisać drugi rozdział żeby wena mnie nie opuściła ;0
JESZCZE RAZ ZAPRASZAM DO MOJEJ DUPERY --> rly_chanline <---- <3
Kocham was <3
Xoxx
CZYTASZ
MY bad boy.
Romance"-Chcesz się założyć ? - zerknąłem w jego stronę i poszerzyłem uśmiech. -O co?- Jade zaczął udawać zamyślonego . Naprawdę myślał , że uwierzę w to że używa tego tic-taka? - Postawię te bilety na koncert B.V.B - -Ale wiesz że ten koncert jest...