✖️12. [... without one eye open wide]✖️

191 30 10
                                    

Przepraszam, że dodaje rozdział po 1,5 miesiąca ;__; szkoła miśki, szkoła. Indżoj.
--------
Mam tak czekać do rana? Mam zasnąć z tym małym, pijanym czymś na sobie?

Głaskałem jego głowę, mierzwiłem ciemne włosy, wędrowałem dłonią po plecach w górę i w dół, a jedynym słyszalnym dźwiękiem był miarowy oddech Kella. Leżałem tak około dwóch godzin, myśląc o tym, czy oby na pewno to co robię jest dobre? Sam nie wiem, czy go kocham. Jestem gejem? Ja? Victor Fuentes, zawsze otaczający się tabunem dziewczyn? Nie, to niemożliwe. Chociaż podobno nigdy nie wolno być pewnym swojej orientacji...

Pieprzę głupoty. Nie... A może jednak? Ugh. I to był moment, kiedy mój mózg uznał, że wystarczy na dziś i dał mi zasnąć. Dał czy kazał? Przecież nie jesteśmy panami własnego życia.

Rano obudził mnie dźwięk chodzenia po tej durnej, skrzypiącej podłodze. Małe stópki, mały Kellin, w małej pseudokuchni pijący hektolitry wody i kawy, żeby pozbyć się kaca. Jak zabawnie. Zwlekłem się z kanapy i podszedłem do niego.
- Dzień dobry księżniczko, jak się spało?
- Ewghmm... Nie.
- Oh rozumiem... Gniotłeś mnie całą noc i było ci niewygodnie? No, no.
- Bardzo wygodnie, podusiu! Mocno odwalałem wieczorem? Pamiętam, że chyba... N-no... - głos mu się załamał. Wstydził się?
- Też cię kocham, Kellin - powiedziałem zupełnie stanowczo, bez grama sarkazmu czy ironii, po czym go przytuliłem.
- Mówisz na serio...? Bo jeśli ty nie jesteś... To ja... Pójdę... - szeptał.
- Najzupełniej serio. Nie wiem co takiego ze mną zrobiłeś, ale... Ale mówię prawdę, jakkolwiek, cokolwiek.
W tej chwili Kell wydał z siebie dziwny dźwięk, nie wiedziałem czy zapłakał czy po prostu pisknął ze szczęścia, bo w jego przypadku obie możliwości są tak samo prawdopodobne. Gładziłem jego plecy, tak polubiłem robienie tego... Kiedy mnie pocałował.

Staliśmy przed sobą w samych bokserkach jak zaczarowani. To nie był żaden wielki pocałunek, raczej coś w stylu zwykłego buziaka wstydliwej nastolatki. Mimo wszystko to było piękne, to był moment, w którym poczułem, że to co robię jest naprawdę dobre. Nie chciałem już go wykorzystywać do jakichś swoich nędznych celów, chciałem go wykorzystywać co najwyżej... Seksualnie? Nie sądziłem, że kiedykolwiek coś takiego powiem. Powiem bez ironicznego podtekstu. Jezu.

Przedłużyłem całusa. Nasze języki tańczyły ze sobą, delikatnie i subtelnie. Nie mogłem się od niego oderwać, to było tak bardzo przyjemne. Ręce Kella spokojnie spoczywały na mojej klatce, moje za to chciały dotknąć i zbadać każdy zakamarek jego ciała. Starałem się jednak nie być w tym nachalny, każdy ruch był wypełniony szczerą czułością. Po dłuższej chwili trwania w tej sytuacji, Kellin oderwał się od pocałunku. Oparł głowę o moje ramię i szeptał:
- V-vic... Nie wiem czy powinniśmy to robić... Nie chcę, żebyśmy zrobili coś pochopnie, w emocjach, żebyśmy potem tego żałowali...
Wtuliłem go w siebie. Dobrze rozumiałem o co mu chodzi i nie miałem zamiaru nalegać. Chciałem, aby zapamiętał ten moment jak najlepiej. Nie miałem zamiaru go wykorzystać na jeden raz, więc czekanie wydało mi się bardzo urocze. Ugh, Vic, pedalski bełkot.
- Kell, dobrze, nikt nie nalega, tak? - pocałowałem go w czoło. - Idź się ubrać, a ja zrobię śniadanie.
Uśmiechnął się jak mała dziewczynka. Czy już wspomniałem, że wszystko robi jak mała dziewczynka?

Po kilkudziesięciu minutach na stole wylądowały naleśniki z bitą śmietaną, truskawkami i polewą truskawkową, do tego kawa. Siedzieliśmy na przeciwko siebie gadając o głupotach i śmiejąc się co chwile. Dochodziło południe, zapowiadał się piękny, ciepły dzień.

Spokój tej chwili zakłócił telefon. Olałem to, pewnie znowu jakiś bank pragnie wyciągnąć ode mnie hajs. Ale po kilku minutach ten sam numer zazdzwonił znowu. I znowu. Kellin powiedział, żebym odebrał. Niech będzie. Odebrałem. Z drugiej strony usłyszałem męski głos, zdenerwowany męski głos.
- Dzień dobry, czy mówię z panem Fuentesem?

Chwila ciszy z mojej strony. Kim jesteś człowieku, o co chodzi?

I wtedy... O kurwa.

------
Elo mordeczgy sorki że w sumie nic sie wydarzyło ale obiecuje że w najbliższych dniach wrzuce coś bardziej treściwego
Obiecuje

KIEDYŚ DOTRZYMAM SŁOWA NO

Glass HeartsWhere stories live. Discover now