✖6. [I just want you to know who I am]✖

214 30 10
                                    

Tak, kilka dni po sylwestrze dodam rozdział :"). No nic, nauka z tego jedna - nigdy mi nie wierzyć. Ale już jestem, przynoszę wam dobrą nowinę, so... Miłego czytania.

------

Jestem taki... Podniecony? Zdenerwowany? Nie wiem, odczuwam wszystkie możliwe uczucia. Chcę już móc go zobaczyć znów, te jego oczy... Boże, pragnę tego.

Spoglądam na zegarek. 19:24. Jeszcze ponad 1,5 godziny. Nie wytrzymam, nie wytrzymam tyle. Chcę już.

Przebieram się już chyba 50-ty raz. Marynarka i rurki? Nie, będzie widać, że specjalnie się wystroiłem. Dresy i bluza? Wszystko na mnie wisi, za drobny jestem.

Przetarte czarne jeansy, bordowy v-neck i czarna ramoneska. Jest idealnie.

- Jeszcze tylko ułożyć włosy, nanana... - nie wiem za bardzo do kogo mówię, przecież mieszkam sam. Odbija mi, odbija mi przez niego kompletnie.

Zrobiony na bóstwo. 20:31. Można wychodzić.

Zamykam drzwi i idę, czując, jak wszystko we mnie rośnie.

- Musi się udać.

***

Budzi mnie jakiś hałas za oknem. Wypadek? Może, co za różnica. Nie wiem co miałem robić, w jakim celu poszedłem spać.

- A, o 21 do baru z tą laską...

Zegarek mówi że zostały mi dwa kwadranse. Ups.

Chwytam pierwszą lepszą czystą koszulkę, jakiekolwiek spodnie. Włosy nie są w jakimś tragicznym stanie, więc przeczesanie wystarczyło, żeby je ogarnąć. Trochę perfum... 12 minut.

Nie jestem pewny tego, co czuję. Nie wiem czego się spodziewać, a to chyba najgorsze. Czemu się tak przejmuję? Pewnie jak przyjdę na miejsce to okaże się, że laska to jakiś totalny paszczur i będę mógł na luzie wrócić do domu i zapomnieć.

Bez zbędnego pośpiechu opuszczam mieszkanie, kieruję swe kroki do miejsca spotkania.

Docieram spóźniony o 3 minuty.

***

Ugh, gdzie on jest. Siedzę, czekam od 10 minut, a mojego bruneta dalej nie ma.

Mojego... Oby.

21:00. Dalej go nigdzie nie ma. A co jeśli powiedział, że przyjdzie tylko po to żeby nie było mi przykro? A co jeśli coś mu się stało? A co jeśli o mnie zapomniał? A co jeś...

Wszedł matko boska bssjjzjsxjxjs motylki w moim brzuchu właśnie zabijają się nawzajem.

Rozgląda się tymi swoimi czekoladowymi oczami... Chyba mnie nie widzi... Podejść czy poczekać, podejść czy poczekać?

- Kellin, spokojnie... - głęboki wdech, głęboki wydech.

Wstaję i do niego idę. Nie wiem skąd we mnie ta odwaga, nie chcę o tym myśleć, bo jeszcze zaraz ode mnie ucieknie.

- Um... H-hej - darzę go najładniejszym uśmiechem jaki kiedykolwiek zrobiłem, stres. - Pamiętasz mnie? - stres, stres, stres, stres, streeees. A brunet jest zdziwiony.

- No hej. Em... To ty wtedy śpiewałeś tu z zespołem, kilka dni temu? Slippers with sirloin czy coś takiego, nie? - uśmiech odwzajemniony, nogi z waty.

- Dokładanie! Tylko nie "Slippers with sirloin", a Sleeping with Sirens. No mniejsza. Usiądziemy może? Tam jest wolny stolik.

- A, faktycznie, wybacz, haha. - jego śmiech wywołuje we mnie burzę. Zresztą jak cały on.

Siadamy przy stoliku zaraz obok baru, zamawiamy po piwie, które dostajemy od razu.

- Więc... Czemu chciałeś się spotkać?

- Hm... Zaciekawiłeś mnie jak tak tu siedziałeś. Coś w tobie jest, a ja chcę to poznać - nie jestem pewien czy to chciałem powiedzieć, definitywnie zabrzmiałem jakbym go podrywał, ale cóż.

- Haha - jakkolwiek jego śmiech był bardzo... Serdeczny. - Mam w sobie serce, wątrobę, jelita... Serio, niczym nie różnie się od wszystkich wokół. Nie rozumiem co ty chcesz poznawać.

- Sam nie rozumiem. Ale daj mi to zrobić, a kiedy się dowiem to cię poinformuję, ok? - dla obniżenia poziomu powagi, zacząłem się śmiać i wziąłem łyk piwa.

- Dobrze, Sherlocku. Swoją drogą... To jak ty miałeś na imię?


Od słowa do słowa, rozmawialiśmy bite dwie godziny. Jestem nim zafascynowany. Jest cudowny. I ta cudowność będzie moja.

Glass HeartsHikayelerin yaşadığı yer. Şimdi keşfedin