Rozdział 31

711 61 2
                                    

Dziś wracam na ziemię. Będe tęskniła za Asgardem. No ale cóż, został mi niecały miesiąc życia a potem żegnaj świecie.
Dobrze że chociaż Loki się troche zmienił.
Przez ten cały czas się mną opiekuje.
Ciekawi mnie tylko jak zareagują avengersi gdy się dowiedzą że po miesiącu po prostu zginie.
Tak sie zastanawiam, co by się stało gdybym nie przyleciała na Asgard ? Co teraz myśli sobie Malekhit ? Ach...

- Gotowa ?- zapytał się Loki gdy wchodziliśmy na Bifrost. Tylko gdzie Thor ?

- Yhym- super. Wątpię żeby Nick przyjął mnie z otwartymi ramionami po tym ile kłopotów im narobiłam.

- Nie martw się, będzie wszystko dobrze- pocieszał mnie czarnowłosy.

Ja jednak sądze inaczej. No bo co niby mam tam robić ? Nie moge jeździć na żadne misje bo Eather kompletnie odbiera mi siły witalne. Szczerze mówiąc to nie moge przebiec nawet kilometra bo lapie mnie zadyszka. I to ma być " wszystko dobrze " ? No chyba raczej nie !

Doszliśmy do Heimdalla. Otworzył most po czym Loki złapał mnie za ręke i po chwili byliśmy już na ziemi.

- A gdzie Thor ?- zapytałam.

- Przyleci jutro, musiał porozmawiać z wszech ojcem- kiwnełam głową że rozumiem i ruszyłam za Lokim.

Musze przyznać że chyba się zauroczyłam w tym bogu kłamstw. Teraz widze jak sie zmienił. Ciągle nie puścił mojej ręke tylko mocniej ścisnął jakbym miała zaraz wyparować.
Chyba się o mnie na prawdę martwi. No bo po co by było to wszystko ? A może to kolejna intryga ? Nie...to niemożliwe. Aż tak podły nie mógł by być. Chyba.

Wkońcu dotarlismy do wieży Starka. Trzeba powiedzieć że dawno jej nie widziałam.
Gdy przeszliśmy przez drzwi Loki puścił moją dłoń. Czułam się dziwnie, jakby zabrano mi cząste siebie. Wiem jak to dennie brzmi ale tak się poczułam.

Weszliśmy do windy i J.A.R.V.I.S. zabrał nas do siedziby narad. To chyba było na 5 piętrze. Po kilku sekundach byliśmy tuż przed salą narad. Odzielały mnie tylko drzwi od Nicka i reszty. Bardzo się denerwowałam. Spojrzałam na Lokiego po czym posłał mi słaby uśmiech. Odwajemniłam go.
Głośno wypuściłam powietrza z płuc i otworzyłam drzwi. Trzeba przyznać że są dosyć ciężkie.
Od razu napotkałam wzrok Furego i nie był to ten z najmilszych. Jak by zabijał wzrokiem to już bym leżała martwa.

- Yyy cześć- powiedziałam nieśmiało. No bo jak miałam się zachować ? Pierwszy raz jestem w takiej sytuacji.

- A więc tak ja....chciałam...chciałam.....przeprosić was wszystkich za moje zachowanie - odparłam jąkając się. Kurcze, to moje pierwsze przeprosiny.

Zapadła cisza. Nikt nie raczył się odezwać. To już irytujące, ja tu przychodze męczę się by ich przeprosić a oni nic a nic.

- Ktoś coś powie ?- zapytałam patrząc na każdego po koleji. Cisza.

- Czyli rozumiem że nie. Uhg dobra trzeba to kończyć. Nie macie się co martwić, za miesiąc będziecie mieli ze mną spokój i to wieczny.- zakończyłam moją wypowiedź siadając na jednym z foteli. Zobaczyłam zaskoczony wzrok Nicka w moją osobę.

- Jak to wieczny ?- no wkońcu się ktoś odezwał. Ale czemu to musi być zawsze Tony ?

- Bo dokładnie za miesiąc wyzione ducha, będe wąchała kwiatki od spodu, kopne w kalendarz. Nazywajcie to jak chcecie. No a w prostym języku po prostu umrę. Wróciłam tylko by przeprosić i już mnie niema.

Wstałam i zaczełam wychodzić. Jednak Loki mnie powstrzymał. Złapał mnie łokieć i szepnął do ucha.

- Powinnaś im to wszystko wyjaśnić.

- Tu nie ma nic do wyjaśniania - również szepnełam patrząc się kontem oka na zebranych.

- Na pewno ?- przewróciłam oczami i znowu usiadłam na swoje miejsce.

- Dobra, to co chcecie wiedzieć ?- zapytałam.

- Dlaczego umrzesz ?- no pewnie Tony, najlepiej tak prosto z mostu.

- Och widze jak się o mnie martwicie.
A może by tak : Jak się czujesz Roxana?
~ A dziękuję bardzo dobrze
Tak się o ciebie martwiliśmy
~ Och.....naprawę ? To miło z waszej strony.

- A tak na poważnie to jakiś tam król elfów przejął moje ciało i przez kilka dni chciałam zabić Lokiego i Thora, ale na szczęście w pore odzyskałam władzę. Niestety nie wyciągnął ze mnie tej substancji i jeśli nie jestem bogiem, a nie jestem to cała ta substancja wyśsie ze mnie całą siłę a po mojej śmierci wróci do swojego pana, czyli złego elfa. Mam nadzieje że taka opowieść was zaciekawiła.- patrzyłam na zaskoczone miny Mścicieli- O jak super, a i jeszcze jedno. Przez reszte mojego życia czyli do końca miesiąca chcę mieć święty spokój od jakichkolwiek agentów. No to wszystko dziękuję za uwage i do zobaczenia.- Wstałam i ruszyłam ku wyjściu- Nie martwcie się, trafię sama do pokoju.

Wyszłam z sali zostawiając avengersów. Widze że moja opowieść ich całkiem zaszokowała. Pewnie myśleli że to będzie tak że przylece i oświadcze że kocham Lokiego i bierzemy ślub.

Właśnie, Loki. Gdzie on się znowu podział ?
Dobra później go odszukam bo teraz jestem zmęczona. Nie wiem ile siedziałam tam na sali ale za oknami jest już dosyć ciemno.

Weszłam do swojego pokoju, podeszłam do szafy i wyjęłam z niej piżame i ruszyłam w kierunku łazienki.

Po dłuugim prysznicu przebrałam się w moją piżame i ruszyłam do ciepłego łóżeczka. Na szczęście nikt mnie dziś już nie nachodził. Dlatego oddałam się Morfeuszowi i szybko zasnełam.

Przeszłość | LokiWhere stories live. Discover now