Rozdział 7

1.6K 128 3
                                    

Obudziłam się z tępym bólem głowy.
- Wkońcu się obudziłaś- usłyszałam głos Starka
- A co tęskniłeś ?
- Jak się czujesz ?
- O jak słodko, martwisz się ?- odpowiedziałam pytaniem na pytanie, robiąc różne miny.
- Jakim cudem udało ci się zdobyć akta u mnie w wieży ?
- Można powiedzieć że jestem świetnym informatykiem
Nick- Koniec rozmowy. Stark wyjdź

Usiadłam prosto na krześle.
- Co sprowadza samego szefa T.A.R.C.Z.Y. w moje skromne progi
- Zchańbiłaś swoje nazwisko
- Nie jesteś moim ojcem by to wypominać !!!- krzyknęłam w jego strone
- Jak mogłaś ? Twoja matka pewnie przewraca się w grobie gdy patrzy na ciebie
- No właśnie, w grobie a powinna żyć- syknęłam w strone szefa. Znowu zachciało mi się płakać, tym razem nie udało mi się powstrzymać łez. Kilka popłyneło z moich oczu.
- Gdyby nie ty i te jebane misje żyła by do dziś !!!!
- Wiesz dobrze na co się porywała
- Ale nie musiała mnie oddawać, gdybyś tylko pozwolił jej wrucić do domu jeszcze by żyła
- Ty nic nie rozumiesz. Gdyby tylko wrogowie się dowiedzieli o twoim istnieniu od razu zabili by ciebie i ją
- I dobrze ! Nie musiałabym teraz cierpieć- znowu kilka łez poleciało po moim poliku. Usiadłam na krześle wpatrując się z podłoge.
- Co ze mną zrobicie ?
- Musimy cię zatrzymać
- A co ja takiego zrobiłam oprucz bronienia się ?
- Kilka lat temu chciałaś się włamać do naszych systemów obronnych. Dlaczego ?
- By was zniszczyć za to jak zrobiliście to z moim życiem- siedziałam tak pare chwil aż Fury powiedział do agentów
- Zabrać ją do celi - wstając założyli mi kajdanki. Nigdy takich nie widziałam. Wyszłam z sali przesłuchań z podniesioną głową. Niestety kajdanek nie dało się zdjąć. Ze zwykłymi dałabym sobie rade ale nie z takimi. Weszliśmy do strony więziennej. Ogółem było pusto oprucz jednego osobnika. Od razu go poznałam. Loki. Wchodząc do celi obok niego uśmiechełam się chytro w jego kierunku. Wiedziałam że dzięki niemu uda mi się uciec z Hellicariera. Kiedy tylko weszłam do celi agenci zdjeli mi kajdanki nie zamykając przy tym drzwi. Od razu to wykorzystałam. Pierwszego walnełam z dyńki a drugiemu podciełam nogi. Kiedy tak leżał przywaliłam mu prosto w głowe, po tym zemdlał. Loki patrzył się na mnie zaciekawiony co teraz zrobie. Myślał że go uwolnie jednak się bardzo mylił. Gdy tylko próbowałam wyjść zaczeły wyć alarmy.
- Kurwa- przeklełam pod nosem
- Nie ładnie tak przeklinać
- A weź się odwal rogaczu
- Lepsze to niż jelonek

Podeszłam do jego celi.

- Dlaczego mnie zagadujesz ?
- Z tego więzienia nie uciekniesz
- Z kąd taka pewność
- Myślisz że nie próbowałem
- I co udało się uciec ?- zapytałam sarkastycznie uśmiechając się do tego
- Wystarczy tylko że otworzą drzwi a mnie tu już nie będzie a ty będziesz dalej gnić tutaj- odwruciłam się by ruszyć w strone drzwi bo za chwile wpadną tu agenci
- Jeśli mnie uwolnisz pomoge ci - nie odwracając się schyliłam głowe i pokręciłam
- Oj Loki Loki Loki, ja nie chce mieć wspólników tym bardziej od boga kłamstw
- Będziesz żałować tej decyzji
- Zobaczymu pożyjemy

Schowałam się za drzwi. Po kilku sekundach wpadli agenci. Szukali mnie po całej sali. Wtedy wyskoczyłam za drzwi. Gdy je miałam je za sobą zamknąć krzyknełam
- Żegnaj Loki- i trzasnełam drzwiami. Wiedziałam że od środka nie da się ich otworzyć. Pech chciał że trafiłam na Thora.
- Cześć Thor
- Nie zdołasz uciec
- Masz fajnego brata
- Poddaj się
- Za często to słysze
- To wkońcu wysłuchaj
- Chyba śnisz- szłam w jego strone z uśmieszkiem na ustach. Usłyszałam coś za mną. Odwruciłam się i już miałam w ramieniu strzałe.
- Kurwa Clint, masz cela- dodałem nim znowu zdążyłam zemdleć. Ja to mam szczęście że ciągle trafiam na Sokoła. Chociaż był nawet przystojny więc nie miałam co narzekać.

Przeszłość | LokiWhere stories live. Discover now