11

4.1K 203 15
                                    

°°°

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

°°°

Skończyłam właśnie pomagać Benowi - naszemu kucharzowi, w noszeniu jedzenia na zaplecze i teraz wycierałam blaty w restauracji.

Było ok. godziny 18.00, a ja musiałam tu pracować odkąd skończyłam lekcje. Samantha jeszcze nie zaczynała zmiany dlatego na razie byłam sama bez żadnych rąk do pomocy. Padałam z nóg i w tamtym momencie moim jedynym marzeniem było ciepłe łóżko i długi sen. Oczywiście nadzieja matką głupich bo znając życie w domu czekać na mnie będzie kolejna góra obowiązków.

Po paru minutach usłyszałam jak dzwoneczek nad drzwiami oznajmia pojawienie się nowego klienta. Podniosłam wzrok i ku mojemu zaskoczeniu ujrzałam Luke'a, który nie był chyba w wyśmienitym humorze. Usiadł przy barze, a ja przerwałam mycie stołu i powoli do niego podeszłam przygryzałam wargę.

Ciekawiło mnie co tutaj robił. Doskonale wiedział, że nie będzie tu Cherlyn, a więcej powodów by odwiedzać to miejsce raczej nie miał. No chyba, że po prostu przyszedł się czegoś napić.

- Hej. Co podać? - Zapytałam odkładając szmatkę pod blat. Podniósł na mnie wzrok i westchnął przeczesując blond włosy rękach. Cholera, uwielbiałam gdy to robił.

- Colę z lodem bo niestety jestem autem. - Mruknął, a ja przytakęłam. Wzięłam szklankę i nalałam mu napoju. Przeskanowałam jego sylwetkę zwrokiem. Wyglądał na zmęczonego, był zgarbiony, a twarz schowaną miał w dłoniach. Jego koszula w czarno- białą kratę wisiała na nim nie zapięta, a na ręce nie widniał tak jak codziennie jego srebrny zegarek. Podejrzewam, że wychodząc musiał się spieszyć.

- Zły dzień? - Spytałam podając mu zamówienie, a on znowu westchnął. Upił łyka napoju i przymknął na chwilę oczy, a po chwili odchrząknął i zaczął mówić.

- Ta. Była awantura w domu o strasznie idiotyczną rzecz, w dodatku nie mogę porozmawiać z przyjaciółką bo musi wykonywać swoje wymuszone obowiązki, więc uznałem, że muszę gdzieś wyjść, a moja pierwsza myśl to była właśnie ta restauracja. - Stwierdził i napił się kolejnego łyka.

Rozumiałam go. U mnie w domu średnio raz dziennie była jakaś awantura. W dodatku sama też miałam okropny humor bo oczywiście zamieniłam z Boy'em raptem trzy wiadomości po szkole i od razu musiałam lecieć do pracy.

Usiadłam naprzeciw niego bo nie było dzisiaj w ogóle klientów, więc mogłam sobie na to pozwolić. Nadal to było dla mnie dziwne. Luke Hemmings ze mną rozmawia o swoich problemach. Ze zwykłą osobą, z którą tak naprawdę go nic łączy oprócz korepetycji z matematyki.

- Pewnie nawet cię to nie obchodzi. Sam nie wiem czemu ci o tym mówię. - Wzruszył ramionami dopijając wszystko ze szklanki.

- Nic nie szkodzi. Sama mam przyjaciela, którego pocieszam jak ma gorszy dzień, czyli teoretycznie codziennie, więc ciebie też mogę wysłuchać. - Powiedziałam z uśmiechem, który on odwzajemnił.

cinderella ; luke hemmingsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz