OLIVIA, AMY & ELLEN

Start from the beginning
                                    

Ja:

Świetnie się składa! Przyjedź po mnie. Potrzebuję transportu na...
---
Na posadzce w kuchni rozlewała się już całkiem spora kałuża krwi. Olivia starała się iść cały czas przy ścianie i unikać zbędnego patrzenia na zwłoki Jack'a. Już dobiegła do drzwi w celu zaryglowania ich, gdy nagle zauważyła, że już są one zamknięte... na klucz.
- Zamknęłaś? - Amy wciąż stała na schodach i nerwowo się rozglądała.
- Nie... To znaczy... - Olivia próbowała pozbierać myśli. Czy któraś z dziewczyn zamknęła już to wejście, ale o tym zapomniała?
- Morderca wciąż może być na zewnątrz! Pośpiesz się!
Nagle do Olivii dotarło. Morderca nie był na zewnątrz... ani też nie zostawił ich w spokoju... Był z nimi... w środku... I to on zamknął drzwi, żeby odciąć jakąkolwiek drogę ucieczki. Amy i Olivia były zamknięte w klatce z lwem...

---

Scott zaparkował przed domem Ellen i podszedł do jej drzwi. Ledwo zdążył zapukać, a kobieta już je otworzyła.
- Coś się stało? Wyglądasz na poddenerwowaną! Czy to ma zwią...
- Jedziemy?! - przerwała Scottowi Ellen i ruszyła biegiem w stronę samochodu. - Wyjaśnię ci wszystko w drodze!
- Nie! - Scott złapał znajomą za rękę i przyciągnął ją bliżej siebie. - Masz mi wytłumaczyć wszystko teraz, okej?
Ellen wyrwała się z uścisku i spojrzała nerwowo na zegarek. Po chwili skierowała wzrok w stronę otwartych do jej domu na oścież drzwi.
- Naprawdę nie mamy czasu.
- Co? To zabrzmiało, jakby to była sprawa życia i śmierci - zachichotał, ale gdy tylko zobaczył poważną minę swojej dawnej koleżanki, również spoważniał.
- Scott... To jest sprawa życia i śmierci... Śmierci dwóch zapewne niewinnych dziewczyn... Muszę je ratować!
- Jeśli to żart, to nie jest on śmieszny... Wsiadaj, jedziemy!
Ellen rzuciła się w stronę drzwi od samochodu, na śmierć zapominając o tych niedomkniętych do domu. Była zbyt przerażona tym, że może stanąć z mordercą oko w oko... i zginąć. W głębi duszy miała jednak nadzieję, że to tylko fałszywy alarm...
---
Olivia wyciągnęła komórkę z kieszeni i wybrała numer alarmowy. Już przyłożyła ją do ucha, gdy nagle usłyszała, że rozmowę przekierowano na inny numer. Prywatny. Dziewczyna już miała się rozłączyć, gdy nagle odezwał się jakiś zniekształcony głos.
- Przykro mi, dziewczyny... Policja nie wchodzi w grę.
- Czego od nas chcesz?! - krzyknęła Olivia i przełączyła rozmowę na głośnomówiący, żeby Amy też wszystko słyszała.
- Chcę się zabawić. Będziecie moimi laleczkami.
- Psychol - mruknęła Amy i usiadła na schodku chowając głowę w prawej dłoni - tej nieumazanej krwią kota Jacka.
- Jesteś nienormalny! Wypuść nas albo cię zabijemy! - wrzasnęła Olivia i już miała wcisnąć czerwoną słuchawkę, gdy nagle głos ponownie się odezwał.
- Czyżby? Jesteś pewna, że mogłabyś mnie zabić? Swoją dobrą znajomą?
Olivia zamarła. Amy uniosła głowę i spojrzała się na komórkę przyjaciółki tak, jakby to była bomba.
- Mniejsza... - westchnął zniekształcony głos. - Wiedziałyście, że Jack ma w salonie szufladę, w której chowa swoje zdjęcia z każdą dziewczyną, którą posuwał? Śmieszne. Pewnie nie trzymał ich w pokoju, bo niektóre z tych suk grzebały w jego rzeczach... Kogo my tu mamy? Jessica... Suka... - Po tych słowach w pokoju rozległ się dźwięk tłuczonego szkła. Dziewczyny pisnęły z przerażenia. - Alex... Szmata... - Dźwięk tłuczonego szkła ponownie rozbrzmiał w całym domu. - Monica... Dziwka. - I znowu. - Riley. Pusta idiotka. Olivia...

---

Scott zjechał gwałtownie na pobocze i wysiadł z samochodu. Ellen wyskoczyła tuż za nim, zupełnie nie wiedząc, co się działo. Jechali nowym samochodem Scotta, gdy nagle usłyszeli jakiś dziwny odgłos.
- Co jest, Scott? - Ellen była roztrzęsiona.
- Cholera! - wrzasnął mężczyzna i kopnął nogą w płot stojący obok. - Opona poszła. Nie mogę tak dalej jechać.
Ellen zamarła. Czemu teraz? Czemu w takiej chwili?!
- Co teraz? - wydusiła z siebie.
- Z tego co się orientuję to adres, który mi podałaś, znajduje się niedaleko. Możesz pobiec, a ja w tym czasie zrobię coś z tym autem...
---
Olivia ruszyła biegiem w stronę piętra ciągnąc, swoją przyjaciółkę za rękę. Amy potykała się co chwilę i tylko spowalniała ucieczkę, jednak Olivia jej nie zostawiła. Nie należała do tej grupy osób, gotowych porzucić bliską osobę, żeby samemu przeżyć. Myślała też, że Amy miała takie samo zdanie na ten temat, jednak dziewczyna zamknęła drzwi do pokoju Jacka Olivii tuż przed nosem. Nastolatka została sama na środku korytarza i rozglądała się nerwowo. Słyszała kroki na schodach. Musiała uciekać. Nie miała nawet czasu krzyknąć Amy kilka zdań na jej temat. Pobiegła przed siebie i pchnęła drzwi, prowadzące do sypialni rodziców jej byłego chłopaka. W pomieszczeniu było czysto; łóżko starannie pościelone, podłoga dokładnie odkurzona, okna lśniły. Olivia na sam widok tak zadbanego pokoju pomyślała sobie, jakby on musiał wyglądać po jej walce z psychopatą. Na tę myśl wzdrygnęła się i ruszyła w stronę łóżka. Mogłaby swobodnie pod nie wejść, jednak po dłuższym zastanowieniu stwierdziła, że to właśnie pod łóżkiem chowają się ofiary w horrorach. To by było pierwsze miejsce sprawdzone przez zabójcę. Olivia zupełnie nie wiedziała, gdzie się schować. Gdy już wpadła na pomysł ukrycia się pod biurko i podsunięcia krzesła, usłyszała za sobą krzyki dochodzące z innego pokoju... Amy...
---
Amy wbiegła do pokoju Jacka i jak najszybciej zatrzasnęła za sobą drzwi, żeby Olivia nie weszła tam za nią.
- Przykro mi... - szepnęła blondynka doskonale wiedząc, że Olivia jej nie słyszała. - ...Muszę.
Amy podbiegła do zbitego okna i wyjrzała przez nie. Było na tyle wysoko, żeby coś sobie złamać. Dziewczyna przez chwilę pomyślała, czy by nie wyskoczyć, jednak ostatecznie zdecydowała, że tego nie zrobi. To by było zbyt ryzykowne. Amy rozejrzała się raz jeszcze po pomieszczeniu w poszukiwaniu czegoś do walki. Nie zamierzała się chować. Doskonale wiedziała kim był morderca i jak go pokonać. Jednak nie chciała, żeby to wszystko okazało się prawdą. Wolała też, żeby tożsamości tego człowieka nie odkrył ktoś inny... Teraz miała szansę stanąć oko w oko z psychopatą i go przezwyciężyć. Musiała go tylko do siebie zwabić. Nie myśląc za wiele, wzięła głęboki wdech i zaczęła głośno krzyczeć. Udało się... Już po chwili ktoś zaczął walić w drzwi.

APLIKACJA {ZAKOŃCZONE}///APLIKACJA: R3B00TWhere stories live. Discover now