ELLEN

1.4K 92 23
                                    

Poniedziałek - 16:48

Pomimo zbliżającej się jesieni, w studio lokalnych wiadomości panował gorąc. Przepoceni pracownicy krzątali się po kątach, przygotowując odpowiednie tło dla reporterki, która lada chwila miała nadać ważny komunikat, który usłyszą widzowie przed telewizorami w całym mieście. Z tego właśnie powodu w budynku wręcz wrzało od sensacji; producenci w pełnym skupieniu nanosili poprawki do tekstów, które niebawem zostaną przeczytane w wiadomościach na żywo, kamerzyści sprawdzali sprawność kamer, a dźwiękowcy oceniali jakość głosu. Ellen siedziała na krześle przy toaletce z boku pomieszczenia i patrzyła prosto w swoje oczy, żeby tylko uniknąć kontaktu wzrokowego z makijażystką, która właśnie kończyła pudrować jej twarz. Przed nią leżał stos kartek, a na pierwszej stronie widniała wersja robocza scenariusza, który za dwanaście minut miała przeczytać całemu miastu.

— Straszna wiadomość — powiedziała makijażystka, zakręcając pojemniczek z pudrem — Jeszcze nie słyszałam, żeby coś takiego stało się w naszym mieście — dodała odkładając pędzelek.

Ellen nie skomentowała tych słów. Czuła w nich brak empatii i próbę desperackiego zagajenia tematu, żeby rozpocząć jakoś głębszą konwersację. Miała teraz ważniejsze rzeczy do roboty. Nachyliła się nad toaletką i wyjęła długopis z kieszeni swojej marynarki. Wzrokiem wiodła po tekście, czytając urywki pod nosem. Przyłożyła długopis do papieru i pewnym ruchem skreśliła jedną linijkę tekstu. Potem kolejną. I jeszcze jedną. Zerknęła szybko na zegarek i wstała z krzesła. Przeleciała wzrokiem po ludziach znajdujących się w pomieszczeniu w poszukiwaniu producenta.

— Roger! — krzyknęła w końcu, ruszając w kierunku niewysokiego, otyłego mężczyzny w okularach z cienkimi oprawkami i gęstym wąsem pod nosem — Powiedz mi coś, bo czuję, że się gubię. Robimy tutaj podcast kryminalny czy newsy? — Podsunęła mu swoją kopię wersji roboczej pod szkiełka okularów i wskazała palcem na skreślone przez siebie zdania. — To nie Crime Junkie, tylko telewizja lokalna. Nie potrzebujemy tylu informacji i teorii.

— To się nazywa bycie rzetelną stacją, Ellen — odpowiedział jej Roger tonem, który zdradzał jego wyższość.

— To nie jest rzetelność tylko przesadyzm. Tego tekstu jest za dużo, ludzie się na tym wszystkim nie skupią. Musimy przekazać im najważniejsze informacje, inaczej stracimy zainteresowanie.

Roger podrapał się po wąsie, zastanawiając się przez chwilę.

— Nasz zespół wciąż poprawia tekst. Powiem im, żeby co nieco ucięli — powiedział z niezadowoleniem. Wskazał palcem na kartkę w dłoni reporterki. — Mogę? — zapytał niepewnie.

— Powiedz im, że mają dziesięć minut — odpowiedziała Ellen, podając mu swoją kopię.

Roger obrócił się na pięcie i szybkim krokiem poszedł w przeciwnym kierunku. Ellen westchnęła z ulgą, że udało jej się dopiąć swego i usiadła w fotelu. Zastanawiała się, czemu jeszcze żaden reporter nie złożył skargi na Rogera. W tym ona. Jako miłośnik podcastów i teorii spiskowych, miał skłonności do wrzucania zbyt wielu treści do scenariuszy dotyczących kryminalnych spraw, przez co wiadomości przeciągały się w czasie, zmuszając reporterów do improwizowania w celu skrócenia kolejnych, przeważnie mniej ważnych newsów z miasta i ze świata. Ellen przypomniała sobie historię kiedy to, jako nowa pracownica w studio, nie wiedziała jeszcze o tej tendencji i przez pięć minut czytała o siekierniku, któremu na starość odbiło i zarąbał własną żonę. Przez to, ile szczegółów znalazło się w emisji, widzowie zaczęli zgłaszać skargi na stację, a Ellen dostała reprymendę od przełożonego. Nie każdy widz jest na tyle niewrażliwy, żeby móc słuchać barwnych opisów zbrodni. Z nudów zaczęła rozglądać się po pomieszczeniu. Nie było spore i panował w nim chaos, ale dzięki pracy kamer i kamerzystom, wyglądało na dość obszerne i schludne. Ellen złapała kontakt z dźwiękowcem, który posłał jej niepewny uśmiech. W odpowiedzi odesłała mu taki sam, zastanawiając się czy przypadkiem nie wzbudza postrachu w miejscu pracy. Każdy próbował ją zagadywać, przypodobać się, ale jak tylko spojrzała w czyimś kierunku, ludzie się płoszyli i nie wiedzieli gdzie mają schować twarze. Roger stanął po dwóch minutach nad biurkiem i położył na nim scenariusz, tym razem mocno okrojony. Ellen wzięła go do ręki i przeleciała wzrokiem tekst.

— Świetna robota — pochwaliła producenta, chociaż doskonale wiedziała, że to nie ta strona powinna rzucać takimi tekstami. Wskazała jeszcze palcem na ekran telewizora, który stał pod jedną z kamer, naprzeciwko niej. — Wyświetlą ten sam tekst?

Roger odpowiedział szybkim skinieniem głowy i uniósł rękę do góry, chcąc zwrócić na siebie uwagę wszystkich zebranych w studio.

— Kamerzyści, do kamer! Dźwiękowiec, chodź no tu bliżej — Gestem palca przywołał do siebie wysokiego mężczyznę trzymającego w dłoniach długi kij z mikrofonem na końcu. — Stażyści, wyjdźcie z obiektywu! Za moment wchodzimy na żywo! — krzyknął, po czym biegiem ruszył do swojego biurka. Spojrzał na zegarek i wraz z nim odliczał pozostały czas do rozpoczęcia emisji wiadomości tak, jakby odliczał sekundy do rozpoczęcia nowego roku. — Wchodzimy za pięć! Cztery! Trzy! Dwa! 

APLIKACJA {ZAKOŃCZONE}///APLIKACJA: R3B00TWhere stories live. Discover now