#8: i want cocoa!

Zacznij od początku
                                    

- Um, skończyłam szkołę w zeszłym roku - przyznałam zgodnie z prawdą.

- Czyli jesteś z wieku Nialla?

- Nie, po prostu poszłam rok wcześniej do szkoły - wyjaśniłam. - W sierpniu skończę 19.

- Ej, no! To niesprawiedliwe! Ja skończyłem w lutym 19 lat, a nadal muszę się męczyć ze szkołą i na dodatek jeszcze z Niallem w jednej klasie - zaśmiał się.

- Upss? A jeśli już mówimy o Niallu, to... jak to możliwe, że się przyjaźnicie, skoro no okej macie te wszystkie tatuaże i punk wygląd, ale Horan jest chamski a ty, um... uroczy?

- Aw, dziękuję za komplement. Przyjaźnimy się od dziecka i Niall kiedyś taki nie był. On po prostu nie pokazuje jaki jest naprawdę.

Czyli tak jak ty, Rose.

Tak jak ty...

~

Kiedy tylko pani Emily dowiedziała się przez przypadek od Theo, że był u nas Harry - wpadła w szał, ale taki pozytywny, o ile można to tak nazwać. Wręcz wymusiła na mnie obietnicę, że jeśli tylko zielonooki się u nas pojawi, mam ją natychmiast zawołać, bo już od wieków nie rozmawiała ze swoim Haroldem.

Następnego dnia, jak zwykle, Denise przywiozła swojego synka o 9.

- Jestem śpiący! - marudził blondynek.

- Ojej, misiu, nie wyspałeś się? - zapytałam, a on pokręcił głową, automatycznie potwierdzając moje przypuszczenia. - Chcesz się położyć u mnie? - zaproponowałam.

- Tak. Mogę?

- Oczywiście Theo - uśmiechnęłam się, po czym wzięłam go na ręce i zaniosłam go do mojego pokoju.

Czterolatek szybko zasnął, więc upewniłam się jeszcze, że jest bezpieczny i zeszłam do kuchni.

- Dzień dobry - uśmiechnęłam się widząc panią Emily robiącą śniadanie.

- Dzień dobry, słoneczko. Zjesz ze mną?

- Dziękuję, ale już jadłam. Jednak chętnie napiję się kawy - zapewniłam ją i po kilku minutach wróciłam do stołu z kubkiem gorącej, czarnej cieczy.

Rozmawiałyśmy na mało istotne tematy i nawet nie zorientowałyśmy się kiedy na zegarze wybiła godzina 10.

- Ładna pogoda dzisiaj - mruknęłam. - Chyba pójdę do ogrodu i wypielę grządki, hmm?

- Jeżeli chcesz. Nawet nie wiesz Rose, jaka jestem Ci wdzięczna, że w końcu tu jest tak jak powinno - wyjaśniła, a następnie przytuliła mnie, więc oddałam ten gest.

Po cichutko weszłam do pokoju, żeby nie obudzić śpiącego w nim chłopca i podeszłam do szafy skąd wyciągnęłam parę dresowych spodenek do kolan.

Mimo, że była dopiero wiosna, to pogoda była wprost wymarzona jak na Irlandię.

Przebrałam się i zeszłam do ogrodu, gdzie zajęłam się raczej rutynowymi czynnościami.

Kiedy podlałam wszystkie sadzonki, przykucnęłam, aby powyrywać gromadzące się wokół nich, niechciane chwasty. Jak zwykle tak pogrążyłam się w myślach, że nie zauważyłam nawet, że ktoś wszedł do ogrodu...

- Mmm, takie widoki z rana, to ja mogę podziwiać codziennie.

- Niall? Co ty tu robisz?! - zapytałam zdezorientowana.

- Stoję? - zaśmiał się.

- Może mi się wydaje, ale chyba powinieneś być w szkole - warknęłam.

- Szkoła nie zając, nie ucieknie. A ty pewnie tak.

- Czego chcesz? Niall, okłamałeś mnie. Miałeś mnie dostarczyć do domu, już nie mówiąc o tym, że przed pierwszą...

- Oj no weź, przecież nikt Ci nie dał przykazu na którą masz być w domu - przerwał mi.

- Już nawet nie o to chodzi - westchnęłam.

- No to oświeć mnie w takim razie i powiedz o co - wywrócił oczami.

- O to, że pieprzenie jakiejś laski było dla Ciebie ważniejsze od złożonej obietnicy.

- Ale przecież nic się nie stało! Ty wróciłaś do domu z Harry'm, a ja przeleciałem jakąś laskę i wszyscy jesteśmy szczęśliwi - wzruszył ramionami. - A jeżeli masz jakiekolwiek pretensje, to nie do mnie tylko do Stylesa, bo najwyraźniej Cię podniecił i zostawił w środku nocy.

- Jesteś pojebany, Niall - powiedziałam, a on jedynie zaśmiał się na moje słowa.

- Nie pierwsza osoba, która mi to mówi i zgaduję, że nie ostatnia, więc uwierz, jakoś przeżyję - odgryzł się z sarkazmem.

- W takim razie po co tutaj przyjechałeś? Żeby mnie powkurzać?

- Nah, ale muszę przyznać, że uwielbiam to robić. I chyba mogłem się nie odzywać, bo miałem świetne widoki na twój tyłek, a teraz jedynie widzę twoją czerwoną twarz - wyjaśnił, a ja głośno wypuściłam powietrze, bo ugh, ten człowiek jest niemożliwy! - A przyjechałem tutaj, bo w sumie, uh... miałem zamiar Cię przeprosić? - kiedy te słowa opuściły jego usta, to myślałam, że padnę tam z wrażenia.

Rozumiecie?

Niall Horan, ten pieprzony dupek chce mnie przeprosić, wow.

- No to dlaczego tego nie zrobisz? - uśmiechnęłam się przebiegle.

- Uh, nie jestem dobry w tego typu rzeczach - podrapał się po głowie. - Po prostu nie robię tego zbyt często, jeżeli w ogóle, więc zrozum jeżeli wyjdzie nie tak jak ma być, okej?

Nie wierzę...

On się serio tym przejmuje.

Dlaczego się śmieję?

- Więc, um... przepraszam za bycie dupkiem - westchnął.

- Przeprosiny przyjęte - zachichotałam, widząc jego zdenerwowaną minę. - A teraz nie żebym Cię wyganiała czy coś, ale jeśli nie chcesz zostać kolejny rok w ostatniej klasie, to chyba powinieneś jechać do szkoły - uśmiechnęłam się pokrzepiająco.

- Ugh, okej. To cześć - przeczesał dłonią po włosach jakby się nad czymś gorączkowo zastanawiał, aż w końcu musnął swoimi ustami mój policzek i odszedł zostawiając mnie z burzą myśli w głowie, no bo jak Niall może być tak cholernie bezczelny i uroczy w tym samym czasie?

~~~

miało nie być dzisiaj rozdziału, ale leżę chora w łóżku i nudzę się, więc dodaję :)

mogę liczyć na komentarze i gwiazdki? 💕

Wesołych Świąt! 🐣

All the love,
N.

you make me strong; horan ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz