Rozdział 19

183 10 2
                                    

Kolejny dzień tych cholernych świąt. Tym razem co mnie zaskoczyło nikt mnie nie obudził i pierwszy raz mogłam się wyspać. Spałam do 15 co mnie bardzo ucieszyło. Ominęła mnie połowa dnia. Nie musiałam iść na koszmarne śniadanie na którym musiałabym się spotkać z Colem oraz ominęło mnie siedzenie na basenie na którym musiałabym się gapić na te wszystkie chude dziewczyny. Po ciągłym rozmyślaniu postanowiłam że wstanę więc się podniosłam i zobaczyłam że zasnęłam w tych samych ciuchach w których wczoraj skakałam z Cindy. Co mnie nie zaskoczyło byłam cała mokra więc wzięłam z szafy szlafrok i poszłam się wykąpać. Kiedy spokojnie umyłam  i wysuszyłam włosy zaczęłam się ubierać. Wybrałam długie spodnie w czerwono czarną kratę i do tego luźny t-shirt z obrażoną myszką miki. Włosy związałam w luźnego kłosa a na nogi założyłam czarne botki z ćwiekami. Po wyszykowaniu się wyszłam z pokoju i poszłam w stronę pokoju Nicki. Zapukałam do drzwi i po kilku chwilkach otworzyła je rozweselona Nicole.

- Hej śpiochu widzę że wstałaś. – powiedziała i wpuściła mnie do środka.

- Hej. - odpowiedziałam czerstwo

- co chcesz dziś robić? – spytała mnie – To nasz ostatni dzień tutaj więc zaszalejmy.

- Nie wiem. Dopiero wstałam i szczerze bym coś zjadła. – mówiąc to zaburczało mi w brzuchu

- Ok. jak chcesz to pójdziemy do kawiarenki i zjemy coś dobrego.

- świetny pomysł. –powiedziałam i szybko wstałam.

Obie wyszłyśmy z jej pokoju. Poszłyśmy do kawiarenki która znajdowała się na drugim piętrze. Wystrój jej przypominał taką starą , tradycyjną, elegancką kawiarenkę . Usiadłyśmy przy okrągłym , drewnianym stole w kącie  pomieszczenia i zajrzałyśmy do karty. Po jakichś 10 minutach podeszła do nas kelnerka i poprosiła nas o zamówienie.  Ja zamówiłam karmelową czekoladę z bitą śmietaną i posypką czekoladową a do jedzenia sałatkę z łososiem ,grzankami i sosem  winegret a na deser szarlotkę z gałką lodów waniliowych , ręcznie robionym białym serem i szczyptą mięty. Co mnie zaskoczyło Nicole zamówiła tylko te amerykańskie czekoladowe ciasteczka które przedwczoraj zjadłyśmy nad jeziorem huśtając się na huśtawkach. Kiedy kelnerka odeszła siedziałyśmy w kompletnej ciszy a Nicole posmutniała.

- Nicole czy coś się stało? Jesteś jakaś smutna. – spytałam zmartwiona. Ona zawsze jest taka radosna a tu nagle wygląda jakby miała zaraz się rozpłakać.

- Nic. Po prostu… - Zająknęła się i od razu próbowała zmienić temat – nieważne ciekawe za ile przyniosą nam jedzenie

- Nicki powiedz co się stało. – Nalegałam

- ok. Po prostu smutno mi jest bo od jakiegoś tygodnia niemiałam żadnych wieści od Andrew. Choć ja do niego dzwonię i piszę cały czas to on niedane znaku życia. Nie wiem co się dzieję i trochę się denerwuję. A jeszcze kilka dni przed świętami załamał nogę i chodzi o kulach….

- A to dla tego nie było go ostatniego dnia w szkole – przerwałam jej.

- Tak. Dla tego. Tylko się martwię bo nie ma od niego żadnej oznaki życia a do tego coś mówił o operacji i w ogóle. – ledwo co powstrzymywała się od płaczu.

- nie martw się na pewno jest wszystko ok u niego. A do tego teraz po prostu spędza te święta z rodziną i nie ma czasu. – próbowałam ją pocieszyć.

- ale przez tydzień nie odbiera telefonu? – Już nie wytrzymała i zaczęła wycierać oczy serwetką.

- może mu się popsuł albo rozładował – mówiąc to podałam jej kolejną chusteczkę.

Nicole uspokoiła się a kelnerka przyniosła nam jedzenie. wszystko wyglądało tak ślicznie że aż żal mi było jeść nawet talerz ciasteczek był ozdobiony cynamonem  czekoladowymi sercami i  bitą śmietaną. Zjadłam wszystko. Zostawiając puste talerze ale Nicole ledwo co zjadła 2 ciasteczka , trzecie rozkruszyła i podzieliła na kawałeczki.

Życie Lexi MoonDonde viven las historias. Descúbrelo ahora