Koncert

2.2K 87 2
                                    

Nadszedł czas gdy wszyscy siedzieliśmy w samochodzie Calum'a ,którym i tak prowadził Ash. Tylko on po koncercie nie będzie pił piwa ,więc wziął na siebie robotę "szofera".

Jechaliśmy w ciszy, a mnie męczyło cały czas tylko jedno pytanie.
-Michael?
-Tak Ola? -odwrócił do mnie głowę z siedzenia pasażera.
-Ehm...czy...no wiesz...czy fani wiedzą...- nie mogłam się wypowiedzieć ,nie potrafiłam.
-Pytasz czy nasza rodzina wie ,że mam siostrę? Nie ,nie wiedzą ,ale jak chcesz to szybko się mogą dowiedzieć -puścił do mnie oczko ,ale nie odwrócił się do okna ,patrzył dalej na mnie.
-Rodzina? - wydawało mi się to dziwne. Może się pomylił?
-Tak ,rodzina. Dla nas fani są najważniejsi ,to dzięki nim jesteśmy tu gdzie teraz.
Są tak samo ważni jak dla każdego człowieka rodzina- tłumaczył Ash ,ale na wspomnienie tego słowa widziałam ,że drży. Może to dlatego ,że nie ma taty? Może to dla niego drażliwy temat?
Moje przemyślenia przerwał jego głos ,mówił dalej...- dlatego każdy z nich jest jak rodzeństwo. Którego musimy pilnować jak oka w głowie i dbać ,by nic mu się nie stało. -skończył ,a reszta zespołu pokiwała zgodnie głowami.
-To piękne. Naprawdę. Każdy lubi poczuć się ważny, a dzięki wam czuje się tak tysiące nastolatek - uśmiechnęłam się do każdego z osobna. Oni naprawdę są wspaniałymi ludźmi. Ciężko pracują by dać szczęście innym.

Jechaliśmy w ciszy, do momentu gdy Ash wjechał samochodem na ogromny parking przy którym stał jeszcze większy 3-pietrowy budynek. Zorientowałam się ,że to tu odbędzie się koncert mojego brata i jego zespołu.

Blondyn zaparkował BMW gdzieś w kącie placu i zaczęliśmy wysiadać.

Budynek w środku wydawał się jeszcze większy niż na zewnątrz.

Podeszliśmy pod drzwi z napisem "wstęp tylko dla osób upoważnionych". Luke wyciągnął z kieszeni kluczyk ,podobny do tego, którym zamykałam dzisiaj drzwi po wyjściu z domu.
Przekręcił nim w zamku dwa razy i drzwi się uchyliły pokazując następny korytarz z kilkoma drzwiami.

Na 4 pierwszych ,rozłożonych po obu stronach korytarza zostały rozpisane imiona chłopaków. Były to prawdopodobnie jakieś przebieralnie, garderoby lub pokoje gdzie mogą odpocząć.
Na następnych po prawej pisało "Instrumenty" czyli pewnie magazyn wszystkich potrzebnych "urządzeń" od muzyki.
A na ostatnich od lewej strony widniał napis "przejście na scenę".

Od razu pokierowałam się w stronę tych ostatnich.

Ze zdziwieniem zauważyłam ,że były otwarte.
Za nimi był następny korytarz ,ale bardzo krótki. Prowadził lekko pod górę.

Na końcu czekały na mnie metalowe ciężkie drzwi, które o dziwo też były otwarte.

Przechodząc przez nie wstrzymałam oddech. Wyszłam na ogromną scenę. Na jej środku stały 3 podstawy pod mikrofony ,a za nimi ogromna srebrna perkusja.

Spojrzałam na przeciwko. Na sali było tyle miejsca ,że zmieściło by tu się z 4.000 osób jeśli nie więcej.

Na jednej ze ścian wbudowany został zegar.
Dokładnie za 4 godziny pojawi się tu tłum ludzi ,a chłopaki rozniosą tą  scenę w pył. 

Całe pomieszczenie zachowane było w ciemnych odcieniach granatu i błękitu co dobrze ze sobą współgrało.

5 Seconds of Summer ćwiczyli ,aż do czasu wpuszczania fanów na salę. Wtedy musieli być w swoich pokojach.
Ja mogłam chodzić gdzie popadnie i tak nikt mnie nie znał.

O 17:00 ochrona otworzyła drzwi dla roześmianych fanek.
Każda czymś się wyróżniała. Wyglądem ,stylem, kolorem włosów, skóry, oczu. Jednak je wszystkie łączyła wielka miłość do czwórki chłopaków ,którzy za godzinę mają wejść na tę oto scenę. Już rozumiałam o co im chodziło z tą rodziną. Gdy fanki wchodziły na salę ,pojawiała się taka miła atmosfera. Nie było bicia się o miejsce przy barierce. Każda każdą ceniła ,ta więź między nimi była odczuwalna z daleka. Nawet trochę mi się jej udzielało i miałam ochotę, z którąś pogadać ,ale w ostateczności przypominałam sobie, że przecież do nich nie pasuję.

Poszłam na ten nasz "prywatny korytarz" z nadzieją ,że może akurat komuś się nudzi i ze mną spędzi trochę czasu przed koncertem. Niestety myliłam się, chłopcy przygotowywali się do wyjścia na scenę.

Wychodząc na zewnątrz budynku chciałam zostać na chwilę sama. Jednak i to mi się nie udało.
Podeszła do mnie dziewczyna o ciemno brązowych włosach i jasnej karnacji. Ubrana w krótkie jeansowe spodenki i bluzkę na ramiączkach z myszką Mickey.
-Część, mam pytanie. -zaczęła nieśmiało, a ja uśmiechnęłam się zachęcająco. -wiesz może gdzie mam iść by dostać się na sale koncertową? -przez chwilę musiałam pomyśleć o co może jej chodzić ,ale po chwili zdałam sobie sprawę z tego, że dziewczyna mówi o sali gdzie 5SoS dają koncert za jakieś 15 minut.
-Tak ,jasne -kiwnęłam głową -chodź za mną ,pokażę ci.

Po drodze dowiedziałam się, że szatynka ma na imię Emma ,a z całego zespołu najbardziej lubi Michael'a. Trochę dziwnie się słuchało takich rzeczy o własnym bracie ,ale musiałam wytrzymać. Jej ulubioną piosenką tego zespołu jest Gotta Get Out ,a na ich koncercie jest pierwszy raz.

Wymieniłyśmy się numerami telefonów i zostawiłam ją przy wejściu do zatłoczonego pomieszczenia. Chciała żebym weszła z nią ,ale nie bo mogłoby się wydać ,że jestem siostrą jednego z gitarzystów. Wolałam nie ryzykować. Michael robiłby pewnie głupie miny do mnie ,a na koniec wciągnął by siłą na drewnianą scenę. Tego właśnie chce uniknąć.

Stałam za drzwiami gdy usłyszałam piski i krzyki, potem zaczęła rozbrzmiewać muzyka.
Od razu poznałam tą piosenkę.
Bez zastanowienia otworzyłam drzwi i weszłam do pomieszczenia. Nie mogłam uwierzyć ,że to właśnie ją wybrali na rozpoczęcie koncertu...
Chłopcy zagrali...“ „

----------
No właśnie... Co zagrali? :p

Miłość z Przypadku ||A.I.|| *ZAKOŃCZONE* Where stories live. Discover now