11

1.4K 137 8
                                    

ADRIEN

Z łazienki wyszła Alya, a zaraz po niej Marinette. Jej lekki make up był rozmazany. Oczy miała podkrążone. Spojrzałem na nią,nie wierzyłem,że to ona,przecież ona jest zawsze uśmiechnięta. Chciałem do niej podejść,nawet Alya dawała mi znaki,ale Mari nie pozwoliła na nic. Nie odezwała się słowem,a kiedy miała mnie dość wzięła przyjaciółkę za rękę i schowały się w toalecie. Nie wiedziałem czy mam zostać,nawet jeśli wyjde ona się nie odezwie. Trudno,zaryzykuję. Wysyłam sms'a Alyi,żeby wyszła z Mari i by nas zostawiła. Dziewczyna odpisała,oby jej się udało. Po chwili widzę Marinette,bez przyjaciółki.

-Czego chcesz?-mówi,mając łzy w oczach. Wyglądała jak by chciała mnie zabić.
-Chciałem porozmawiać.
-Nie ma o czym.-biegnie w kierunku wyjścia,zbiega ze schodów i wychodzi przez głowne wyjście. Chciałem za nią biec,ale zatrzymała mnie Alya. Miała rację,nic nie zdziałam. Nie powiedziała mi dlaczego Mari płakała,sama pewnie nie wie. Ale ja mogę się domyśleć,że to moja wina. Żegnam się z rudowłosą i wychodzę z centrum handlowego. A gdyby tak,się przemienić i dowiedzieć się dlaczego płacze? Nie,to było by głupie,ale chyba jedyne rozwiązanie. Plagg wyfrunął zza mojej bluzy.

-Co chcesz z tym zrobić?
-Sam nie wiem.
-Lubisz ją.-spojrzał na mnie dziwnie
-To przyjaciółka.
-Serio ty tego nie widzisz? Przepraszam nie widziałeś?
-Czego?
-Już nic.-przewrócił oczami.
-Plagg,wysowaj pazury.

Miałem na sobie mój kostium,na głowie czarne uszy. Na mojej twarzy pojawiła się czarna maska. A od spodni pojawił się ogon. Wskoczyłem na drzewo i wypatrywałem Marinette. Nie było jej,rower stał przed galerią handlową. Ktoś ją porwał?! Zeskoczyłem z drzewa,tak był to jej rower. Może poszła na piechotę? Biegnę po dachach ile mam sił w nogach,może spotkam moją Lady?

MARINETTE

Super,biegnę jako Biedronka i widzę kogo? Oczywiście,Chat Noir'a biegnę się gdzieś schować i wrócić do normalnej postaci. Schowałam się w jakiejś dzielnicy i Tikki wyfrówa z mioch kolczyków. Widzę jak chowa się do torebki. Idę już jako Marinette,wchodzę do sklepu i chowam się w swoim pokoju. Tikki je ciastko pocieszając mnie. Moja poduszka już dawno nie jadła co? Przyduliłam poduszkę,od razu na poszewce pojawiły się mokre ślady. Kiedy karmiłam poduszkę usłyszałam jakiś dzwięk pochodził z dachu. Ostrożnie weszłam po schodach . Kiedy weszłam na dach sobaczyłam mężczyznę w czarnym kostiumie. Wiedziałam kto to. Szybko zamknęłam drzwi by nie mógł wejść,ale on się zorientował i mi nie pozwolił.

-Czemu płaczesz?
-Nie płaczę.-wycieram łzy.
-Po lenizował bym.-Kot złapał mnie w tali i mocno przytilił. Miło było poczuć jego ciepło. Zdziwiłam się trochę na ten gest,ale szybko się przystosowałam. Noir zobaczył moją sukienkę,bardzo ją pochwalił,ale wydaje mi się,że mogła bym zrobić to lepiej. Siedzę u niego na kolanach,czasem wydaje mi się,że jest natrętny,ale dla Biedronki,nie dla Marinette.

-No to co się stało?
-Mówiłam,że nic.
-Mi możesz powiedzieć,My Lady.- Jsk on mnie nazwał?!
-Co powiedziałeś?!-troche to zabrzmiało jak bym się obraziła i była zła,ale byłam bardziej zszokowana.
-Że możesz mi powiedzieć.
-Ale dalej
-No to yyyy...My Lady.-zeszłam z jego kolan i szybko wbiegłam do swojego pokoju,tak,żeby nie mógł wejść. Odetchnęłam z ulgą myśląc co się właśnie stało,ale rozprasza mnie jego zarys w oknie...

MiraculousWhere stories live. Discover now