•13

1.3K 129 20
                                    

- Zabiliście człowieka?- spytałam, nadal niedowierzając. Tego się nie spodziewałam.
- Tak.
- Do tej pory, mam.... Pewne... Problemy..- wydusił Ashley, z wielkim trudem. Wszyscy się na niego spojrzeliśmy, a on spuścił głowę.
- Co takiego? - spytałam. Naprawdę chciałam wiedzieć i biorę to poważnie.

- Ech... Cały czas tak jakby widzę go, tego blondyna, cały czas stoi w mroku i się na mnie patrzy.... Tak jakby chciał spytać, czemu to zrobiłem. Tak jakby wcale nie umarł, jakby te kule nie przebiły jego czaszki... Jakby to wszystko nie miało miejsca...- zwrócił się do Biersacka.

- Ale najgorsza jest jego twarz- wykrzywiona w przedśmiertnym grymasie, skrzywiona, brzydka, zniekształcona... Mam mój prywatny koszmar... Cały czas.- spojrzałam na niego przestraszona, tak samo jak reszta Black Veil Brides. Biedny Ash. Wstałam i mocno go przytuliłam. Takim ludziom trzeba pomagać, nie ważne, jakie koszmary albo zwidy mają- to w końcu mój przyjaciel, co nie?

- Dzięki.... Że mnie zrozumieliście.- szepnął Purdy.

- Spoko....

Wróciłam na swoje miejsce, ale w tamtym momencie usłyszałam dzwonek do drzwi.
Andy wstał i poszedł otworzyć. Oczywiście nie kontynuowaliśmy naszej rozmowy, tylko wlepiliśmy wzrok w drzwi. Niebieskooki szarpnął za klamkę, ukazując.....

- Dzień dobry, pizza.- odruchowo oznajmił mężczyzna, trzymający w rękach pudełka z jedzeniem. Odetchnęłam głęboko. Po tym, co usłyszałam od chłopaków, w głowie miałam najgorsze scenariusze.
Andy podbiegł do komody, wziął portfel i zapłacił należytą kwotę, z szerokim uśmiechem dając również napiwek.

- Zamówiłeś pizzę? - spytałam, gdy stawiał pudełka na stoliczku.

- Tak, zawsze zamawiamy, żeby porzucać w niego szynką.- wymsknęło się Christianowi, po czym szybko zakrył usta dłonią.

- Czyżby?- zdziwił się Biersack. Wstał i podszedł do lodówki, wyciągając z niej ketchup i musztardę.

- Nie marnujmy pizzy.- szepnęłam błagalnie, odgryzając kawałek Hawajskiej.

Ashley podniósł palec, gdyż chciał coś powiedzieć, ale dostał ketchupem w twarz. Wszyscy wybuchnęliśmy śmiechem, a Purdy zamknął usta, ścierając maź z nosa i oczu.

- Dobra... Tak się chcesz bawić?- wymruczał, chwytając sos dołączony do pizzy. - to się zabawimy.

I wtedy się zaczęło. Andy stał na środku pokoju, pryskając wszędzie musztardą- na oślep oczywiście, bo oczy miał umazane w czerwonym sosie od Asha. Ten natomiast, ukrywał się za blatem kuchennym, raz po raz rzucając w przyjaciela plasterkami sera i szynki, które najprawdopodobniej zwędził mu z kuchni. Jinxx przypadkowo dostał serem w twarz, więc wściekły podbiegł do Asha, wylewając na niego sok pomarańczowy, za co został włączony do bitwy. Niewiadomo jak, jeden z nich upaprał Jake'owi koszulkę, więc ten zaczął rzucać papierem ściernym.
Na kanapie zostałam ja i CC i ukrycie jedliśmy pizzę, a właściwie to co z niej zostało. Na moje nieszczęście, strasznie zachciało mi się siku, i musiałam wstać.

- Powodzenia.- wyszeptał Coma, gryząc swój kawałek.

- Dzięki, przyda się.- mruknęłam i powoli się podniosłam. Omiotłam wzrokiem całe pomieszczenie. Osłaniając się rękami. Niestety, zauważył mnie Purdy i z krzykiem:

- PIZZOŻERCA NA HORYZONICIEEEEE!!!- rzucił we mnie szynką i serem. Dostałam w twarz , przez co się zatrzymałam. W tym samym momencie Jeremy z odkręconym sokiem w ręce biegł na Pittsa, ale nie wyrobił przy blacie.
Zgadnijcie co się stało?
WPADŁ NA MNIE Z TYM SOKIEM!!!!
Upadłam na plecy, a on przygniótł mnie swoim ciężarem, mocząc moją koszulkę pomarańczową cieczą.

Heart of Fire| Andy BiersackWhere stories live. Discover now