3

3.3K 254 14
                                    

Następnego dnia przyszła do pracy bardzo zdenerwowana. Rozważała co się teraz stanie. Jednak nie stało się nic. Szefa w ogóle nie widziała, a w biurze panował codzienny gwar. Nikt nic nie mówił. Nie było żadnej sensacji z nią w tle, więc nikt ich nie widział. Kiedy patrzyła w stronę pokoju z kserokopiarką, robiło się jej gorąco i czuła rumieńce na twarzy. Wcale tego nie żałowała i nie chodziło jej tutaj o awans, którego tak naprawdę w ogóle nie była pewna. A może zbyt długo była sama i po prostu potrzebowała być z mężczyzną? Nigdy by siebie nie posądzała o takie przyziemne pragnienia. Cóż, lata lecą, a ona była sama i sfrustrowana.

„Widocznie potrzebowałam rozładować nagromadzone w sobie napięcie."

„Tak, tylko szkoda, że akurat musiałaś zrobić to ze swoim przełożonym!"

Zamknęła na chwilę oczy, powtarzając sobie w myślach, że to, co się stało, było złe. Jednak podświadomość szeptała jej, że tylko się okłamuje.

~~ ~~ ~~

Tak naprawdę nie działo się nic ciekawego, nie licząc nowej dziewczyny w biurze – Iwony, która prawdopodobnie przejmie stanowisko osoby odchodzącej. Była miła i pracowita, ale Dominika nie poświęcała jej za dużo uwagi pochłonięta swoimi problemami. Dopiero w następny poniedziałek pod koniec dnia jedna z koleżanek przekazała jej wiadomość, że szef działu wzywa ją do siebie.

Od razu poczuła, jak krew w jej ciele zaczyna szybciej krążyć, a dłonie robią się wilgotne. W końcu wstała z miejsca i poszła w stronę jego gabinetu. Zapukała, a kiedy usłyszała „proszę" weszła do środka. Dobrowolski siedział za biurkiem i czytał coś na komputerze. Podeszła bliżej i stanęła jakieś trzy kroki przed nim.

– Chciał mnie pan widzieć? - powiedziała w miarę swobodnie.

Spojrzał na nią, a ona poczuła paraliż na całym ciele. I dziwną panikę.

– Tak – odparł i przez chwile ponownie się w nią wpatrywał. - Czy nadal jest pani zainteresowana awansem?

Skinęła głową i spuściła wzrok, chcąc ukryć rumieńce na twarzy. Nie mogła nie pomyśleć o dniu, w którym ona sama zaczęła ten temat. O tym, kiedy byli razem - tak blisko siebie, jak to tylko możliwe.

– Dobrze – powiedział i poprawił się w fotelu. - W takim razie zapraszam tu do mnie.

Ponownie spojrzała na niego, nie rozumiejąc, o co może mu chodzić.

– Słucham?

– Proszę usiąść na moich kolanach – uśmiechnął się i przekrzywił lekko głowę.

„Idź! - coś mówiło w jej głowie.  Sprawy i tak zaszły już za daleko, a awans i operacja dla siostry jest w zasięgu ręki."

Przełknęła ślinę i wolno ruszyła w jego stronę. Obeszła biurko, a on śledził każdy jej ruch. Odwrócił się w jej stronę. Czuła, jak szybko bije jej serce. Zbliżyła się do niego i niepewnie zrobiła to, o co prosił. Przysiadła na jego nogach, zastanawiając się, co on teraz zrobi.

– Nie tak – powiedział. – Przodem do mnie.

Uniosła się i przełożyła jedną nogę na drugą stronę.

– Kolana tutaj – wskazał miejsce na skórzanym fotelu obok oparcia. Przyciągnął ją trochę do siebie, co spowodowało, że jej spódnica uniosła się do góry. - Świetnie.

Ponownie była tak bardzo blisko niego i ponownie poczuła, jak jego zapach oplata ją ze wszystkich stron. Nic nie mówił. Cały czas się jej przyglądał. W końcu uniósł dłonie i dotknął górnego guzika jej bluzki. Delikatnie go odpiął i przeszedł do następnego.

– A co jeśli ktoś wejdzie? - powiedziała cicho.

Spojrzał w jej twarz i uśmiechnął się, lekko wzruszając brwiami, po czym wrócił do swojego poprzedniego zajęcia. Kiedy skończył, dotknął palcem wskazującym prawej ręki jej piersi, muskając delikatnie skórę, która wychodziła spod bielizny. To było miłe. Czuła, jak jej ciało wchodzi w ten dziwny stan oczekiwania na kolejną pieszczotę. Jak chce czegoś więcej i więcej.

– Twoja kolej – powiedział. Odpięła pierwszy guzik jego koszuli. Dotknął jej dłoni. - Nie o to mi chodziło – uśmiechnął się i opuścił jej dłonie niżej. Lekko zażenowana zaczęła odpinać pasek od jego spodni. Wiedziała, że ręce zaczynają się jej lekko trząść. - Spokojnie – powiedział bardzo łagodnie, dając znak, by przestała. Uniósł jej brodę, tak by patrzyła na niego. Resztę dokończył sam. Następnie dotknął jej ud i zmusił do lekkiego uniesienia się. Poczuła, jak odsuwa jej bieliznę i przyciąga do siebie. Znowu byli razem, a ona czuła się wspaniale. Odwróciła głowę w bok, nie mogąc zrozumieć, dlaczego coś takiego sprawia jej przyjemność. Wstydziła się tego bardzo. Dotknął jej brody i skierował w swoją stronę. Spojrzała w jego twarz, która także wydawała się zadowolona z zaistniałej sytuacji. Zaczęła się poruszać. Spokojnie w górę i ostrożnie w dół. Ponownie chciała uciec wzrokiem gdzie indziej, ale on trzymał jej twarz w swojej dłoni.

- Patrz na mnie – usłyszała.

Widziała jego ciemne, brązowe oczy i miała wrażenie, że pochłaniają ją niczym czarna, kosmiczna próżnia. Ale nie było pustki. Nie było też strachu. Było tylko to, czego oboje bardzo chcieli. Siebie nawzajem.

Czuła się całkiem inaczej niż poprzednio. Wszystko było lepsze i głębsze. „Jego oczy." Ginęła w nich. Wiedziała, że nie potrwa to długo. Było już blisko. Czuła w sobie coraz to silniejsze napięcie, którego nie potrafiła opanować. Którego opanować nie chciała. Musiała go uwolnić, nie było już odwrotu. Otworzyła usta, ale on od razu kciukiem złączył ponownie jej wargi.

– Ciii – wyszeptał zmienionym głosem.

Jego oddech także był przyśpieszony. Poczuła, jak bierze jej prawą dłoń w swoją lewą, a ich palce splatają się. Od razu chwyciła mocniej jego rękę. Zacisnęła usta z całych sił i odchyliła głowę w tył, a jej ciało przeszył niesamowity dreszcz. Czuła, jak cała drży, jak uwalnia z siebie tę niesamowitą energię - napięcia, które powstało w zaledwie kilka minut. Kiedy uspokoiła trochę oddech, spojrzała ponownie na niego. Cały czas się jej przyglądał z dziwnym uśmiechem na twarzy. Zorientowała się, że nadal mocno ściska jego dłoń i rozluźniła uścisk, ale on nie cofnął swojej. W końcu to ona wyzwoliła swoją rękę i nieporadnie zaczęła z niego schodzić. Spuściła spódnicę, starając się wygładzić powstałe zagniecenia. On tymczasem odchylił się i otworzył jakąś szufladę. Wyjął z niej pudełko chusteczek higienicznych i podał jej.

– Dziękuję – powiedziała, starając się nie patrzeć na niego. – Pójdę do ubikacji.

Nic na to nie powiedział, a ona szybko zapięła bluzkę i przeszła na drugą stronę biurka.

– Proszę – powiedział.

Zobaczyła, że podaje jej jakąś kartkę.

Zabrała ją i zaczęła czytać. Zaraz też dzwonił jego telefon. Odebrał i zaczął rozmawiać.

– Dziękuje – powiedziała cicho, ale on prawdopodobnie nie usłyszał tego, pochłonięty rozmową.

Złożyła kartkę na pół i wyszła z jego gabinetu. Poszła prosto do łazienki. Zamknęła się w kabinie i usiadła na sedesie. Ponownie rozłożyła dokument od niego i przeczytała kilka razy. Na dole widniał podpis głównego szefa i szefa pionu HR. Poczuła, jak po jej twarzy spływają łzy. Zaczęła je ścierać, ale one nie przestawały płynąć. Płakała, ale nie z żalu czy rozpaczy. Płakała ze szczęścia.

Opowiadanie pierwsze Dominika (LLI 1.1)Tempat cerita menjadi hidup. Temukan sekarang