23. Is it the end?

Start from the beginning
                                    

- Proszę opisać... - były narzeczony zaciął się na moment, kiedy spoglądnął na świadka. Wszyscy jednak wiedzieli, że to niewybaczalne potknięcie, które nie powinno mieć miejsca. W sądzie nie możesz okazywać swojego lęku czy słabości. Jeśli osądzasz - osądzaj surowo i należycie, jeśli bronisz - walcz zażarcie i do samego końca. Jeśli natomiast nie potrafisz oddzielić życia prywatnego od zawodowego - nie masz tu czego szukać.
James to wiedział. Ledwo zauważalnie skinął głową i ponownie podjął się przesłuchań.

- Proszę opisać jak zginęła ofiara. - Wypowiedział, zaciskając mocno zęby.
Świadek drgnął.

- Policja ustaliła już, że...

- Proszę o tym opowiedzieć. - Nie ustępował prokurator. Nie patrzył na Stone, wypowiadając te słowa i chyba tylko dlatego mu się udało.

- Doszło do tego późnym popołudniem. Nikogo nie było w domu poza Jade, która właśnie wróciła od Liama Payne'a. Wiem to, bo... śledziłam ją. - Ciemnowłosa przełknęła ślinę. - Jak wcześniej mówiłam, w mój chory plan zaangażowałam męża. Wszedł pierwszy i...

- Puszczaj! - Na sali rozległ się krzyk dobiegający od strony drzwi, dzielących nas od korytarza. Wszyscy tam patrzyli. Po chwili, szarpiąc się z dwoma policjantami, do środka wszedł czarnowłosy mężczyzna, którego oczy ciskały błyskawice. Wzdrygnęłam się.
Panie i panowie, przedstawiam wam mojego Ducha.

- Już wystarczy. - Patrzył tylko na jedną osobę - zeznającą.

Will Brock uciszył szepczących do siebie ludzi i zwrócił się do mojego prześladowcy.

- Zdaje pan sobie sprawę z powagi sytuacji? Co pana napadło, by tak po prostu...

- Zamilcz, stary głupcze. - Przerwał mu brunet i wyciągnął zza paska pistolet, który po kolei skierowywał na każdą osobę. - Witaj, Julianne. - Usłyszałam słowa, które wypowiedział pod moim adresem. - Co u ciebie? Mam nadzieję, że podobała ci się nasza gra. - Puścił do mnie oczko, przenosząc spluwę na kolejne osoby.

- Chodź tu, Haley. - Nakazał, mając na muszce policjantów.

- Steve, przestań! - Krzyknęła na męża.
- Już po wszystkim. To koniec. - Odpowiedział, nie patrząc w jej stronę. Zaskoczyła mnie jego czysta angielszczyzna. Okłamywał wszystkich, nikt go nie podejrzewał i właśnie dlatego pozostawał nieuchwytny.

Siostra Jamesa podeszła do Egipcjanina, stając blisko niego.

- A teraz wyjdziemy, a wy nie będziecie próbować nas zatrzymać. - Zwrócił się do policjantów lodowatym głosem. - A jeśli nie... - Uniósł broń ku górze i nacisnął na spust, po czym ponownie skierował przedmiot na funkcjonariuszy, wzruszając jednocześnie ramionami z uśmiechem szaleńca.
Byłam przerażona, bo to było całkowite przeciwieństwo Steve'a, którego znałam.
Nie wiedzialam jak mam się zachować, co zrobić, jak zatrzymać to co właśnie odgrywało się przed moimi oczami.

Funkcjonariusz (stawiając bezpieczeństwo zgromadzonych na sali osób na pierwszym miejscu) powoli opuścili swoje bronie, wyrzucając je później na chłodne kafelki, niedaleko ich stóp. Steve'a, naturalnie, ucieszył taki obrót sprawy.

Nie przewidział jednak jednego.

Nikt tego nie przewidział.

Nie wiedział, że pewien znajdujący się na rozprawie mężczyzna miał serce tak odważne o czym nikt nie miał śmiałości śnić.

Nie wiedział, że Liam Payne - prawdziwy strażak z powołania - zrobi wszystko, by jego najbliższym nie groziła jakakolwiek krzywda.

Nie przyjął do świadomości innego zakończenia, jak te, które sam rozplanował, dlatego szatyn bezproblemowo mógł dostać się do grożącego wszystkim Egipcjanina.

Udało mu się.

Udało mu się obalić niczego nieświadomego bruneta, który zaczął się szarpać, kiedy tylko poczuł obcy dotyk na swoim ciele.

Momentalnie poderwałam się na równe nogi, przejęta całym zajściem.
Tak cholernie bałam się o mojego Liama, który toczył bójkę z niedoszłym szwagrem.

Nagle wszystko przesłonił mi tłum ludzi, którzy wstawali, by mieć lepszy widok na całą sytuację, bądź uciekali w popłochu tam gdzie pieprz rośnie.

Zobaczyłam, że funkcjonariusze zareagowali, włączając się do działania.

A potem... padł strzał, a moje oczy wypełniły się milionem łez.

-----------------
Znów schraniłam, ogromnie przepraszam.

Chcę tylko powiedzieć... Cóż, nawet nie wiem co.
Jeśli mi się uda to jeszcze dziś dodam ostatni rozdział w tym opowiadaniu.

Miłego dnia

Imposture • PayneWhere stories live. Discover now