Rozdział 15

3.7K 391 40
                                    


Mieszkanie tonęło w ciemnościach. Słabe, przytłumione przez abażur światło stojącej na stoliku lampki, dawało jedynie fałszywe uczucie ciepła, rzucało cienie na najbliżej stojące meble, tworząc iluzje zniekształconych, pokracznych sylwetek. Niczym monstra chowające się w kątach, trwały nieruchomo, niezależnie od tego, jak długo wpatrywał się w nie mężczyzna leżący na kanapie.

Wydawało mu się, że w nocy przebudził się około pięciu razy, w kilkugodzinnych przerwach – ale być może tak naprawdę były to tylko minuty, bowiem wokół niego wciąż trwały te same ciemności. Gdyby nastał ranek, z pewnością pojawiłby się gdzieś choćby jeden snop słonecznego światła, nieważne czy w salonie, kuchni, czy sypialni, której drzwi zostały uchylone.

Zupełnie jakby czas stanął w miejscu, razem z jego życiem.

Kuroko zmarszczył lekko brwi, zamrugał powoli, pozbywając się uczucia piasku pod powiekami. Przełknął ciężko ślinę, odwrócił lekko głowę, niemal z utęsknieniem patrząc na szklankę wody, stojącą na stoliku przy kanapie. Chociaż nie czuł żadnego bólu, miał dziwne wrażenie, że wystarczy najmniejszy ruch, a rana w brzuchu natychmiast da o sobie znać.

Która mogła być godzina? Miał już dosyć spania, za każdym razem, gdy się wybudzał, zastanawiał się, czy to pora iść do pracy. Nie widział nigdzie w pobliżu żadnego zegarka, nie potrafił też oszacować godziny po świetle – a raczej ciemnościach – w salonie. Kiedy wbił spojrzenie w uchylone drzwi sypialni Akashiego, nie dostrzegł żadnego światła.

Wszędzie było ciemno, nie licząc otoczenia salonowej lampki.

Czy powinien zawołać Akashiego? Tylko po co? Bo chce mu się pić, a boi się ruszyć? Bo czuje, jak coś naciska na jego pęcherz, a on sam ma ochotę po prostu się przespacerować? Nie chciał budzić gospodarza, w końcu już i tak zrobił dla niego wiele tej nocy, opiekując się nim i siedząc przy nim niemal do trzeciej.

Zaciskając zęby, chwycił się kanapy i zaczął ostrożnie podciągać do pozycji siedzącej. Tak, jak przewidział, ból szarpnął jego raną. Nie był w stanie powstrzymać jęku, jednak udało mu się usiąść. Oparł się, oddychając głęboko, następnie przysunął się powoli na skraj kanapy i, nachyliwszy się, podniósł butelkę ze stolika.

Woda była dla niego jak cudowne lekarstwo – nie tylko pozbył się suchości w gardle, ale także nieprzyjemnego uczucia płonących wnętrzności. Opróżnił niemal całą butelkę, a potem z cichym westchnieniem zakręcił ją i odłożył na bok, by mieć ją pod ręką. Spojrzał na prawo, upewniając się, że w słabym świetle lampki zobaczy drzwi prowadzące do łazienki. Już chciał wstać i skierować się ku nim, kiedy nagle za jego plecami rozbłysło kolejne światło.

– Już nie śpisz?

– Akashi-kun?- Tetsuya odwrócił głowę, nieco zaskoczony.- To ty też nie śpisz?

– Hm, oczywiście, że nie – odparł jakby z rozbawieniem, podchodząc do okien i naciskając jeden z przycisków znajdujących się na ścianie. Kuroko patrzył wielkimi oczami, jak żaluzje podnoszą się powoli, odsłaniając widok na ogromną, skąpaną w świetle dnia panoramę Tokio.- Jest trzynasta dwadzieścia sześć. Właśnie kończę przygotowywać obiad. Mam nadzieję, że lubisz warzywa gotowane na parze, bo Shintarou zalecił ci ich dużą dawkę.

– Przepraszam, uhm... możesz powtórzyć, która jest godzina?

– Trzynasta dwadzieścia sześć.

– Trzynasta?

– Dwadzieścia sześć.- Akashi skinął głową, podchodząc do niego i przysiadając na podłokietniku fotela.- Domyślam się, o czym myślisz, ale i tak jesteś spóźniony o kilka godzin, jak mniemam. Niczym nie musisz się martwić, Kuroko. Pozwoliłem sobie zadzwonić do twojego szefa i poinformować go o wypadku.

Ciernie ||Akashi x Kuroko||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz