Rozdział 10

3.8K 412 84
                                    


Kiedy wszedł ostrożnie do apartamentu, starając się nie narobić hałasu trzymanym w dłoni wiadrem z wodą wymieszaną ze środkami czystości i dezynfekującymi, jego czujność nagle się wzmogła. Wokół panowała ciemność, tak jak być powinno, jednak jego intuicja podpowiadała mu, że coś było nie tak.

A on zawsze jej ufał.

Bezszelestnie odłożył wiadro i, poprawiając grube, gumowe rękawiczki, zaczął ostrożnie stąpać po miękkim dywanie, wyłożonym w korytarzu. Zatrzymał się przy niewielkiej szafce stojącej przy wieszaku i odsunął powoli szufladkę, dobrze wiedząc, że znajdzie tam ASG G17. W ciemności nie widział zbyt wiele, jednak sprawdził zawartość magazynku, przesuwając po nim kciukiem. Wyczuł wyraźnie sześć kul.

Ruszył przed siebie, nerwowo przełykając ślinę i ciesząc się, że ściany apartamentu były dźwiękoszczelne. Wolałby uniknąć starcia z policją, wezwaną przez wrednego sąsiada z piętra niżej.

Dotarł do salonu, jednak nie od razu do niego zajrzał. Wyczuwał, że właśnie to pomieszczenie jest źródłem jego niepewności. Przysunął się więc bliżej ściany, przylegając do niej plecami. Trzymając broń blisko siebie, ostrożnie wyjrzał zza rogu.

Od razu ją zobaczył. Siedzącą na podłodze w kącie ciemną sylwetkę, z ugiętym jednym kolanem. Po dźwięku, który chwilę później nastąpił, można było przypuszczać, że coś pije.

– Chcesz mnie zastrzelić, Shintarou?

Midorima sapnął głośno, ostatkiem woli powstrzymując się przed porządnym przeklęciem. Zacisnął mocno usta, opuszczając broń, a następnie ze złością uderzył ścianę w miejscu, w którym znajdował się kontakt. Jasne światło wiszącego na suficie żyrandolu rozbłysło nagle, oświetlając pomieszczenie.

– Co ty tu robisz?- zapytał twardo zielonowłosy, poprawiając okulary.

– Siedzę na podłodze – odparł Akashi, patrząc na niego jak na głupka.- I piję whisky. Poczęstujesz się?

– Nie o to pytam – warknął mężczyzna, znikając na moment w korytarzu, by po chwili wrócić z wiadrem.- Powinieneś być w pracy.

– Nie poszedłem.

– Bo?

Seijuurou bez słowa wskazał mu zaczerwieniony, nieco opuchnięty policzek – pamiątkę po bójce z blondwłosą prostytutką, którą później oboje pozbawili wnętrzności.

– Wolno ci tak po prostu nie przychodzić?- Midorima postawił wiadro obok kanapy, po czym podszedł bliżej Akashiego i kucnął przed nim.

– Jestem dyrektorem.- Seijuurou wzruszył lekko ramionami i upił solidny łyk alkoholu.

– A upijasz się, ponieważ...?

– Miałem na to ochotę – mruknął niezbyt przekonująco.

– Pozwól, że zadam ci jeszcze jedno pytanie: dlaczego akurat tutaj? Pod tymi drzwiami, pod tą ścianą?

Akashi odwrócił leniwie głowę i spojrzał na drzwi. Westchnął cicho, uśmiechając się jakby melancholijnie, a potem znów się napił, nim odpowiedział nieco bełkotliwie:

– Pilnuję go.

– Pilnujesz?

– Mhm. Chciałbym tam wejść, ale nie mogę mu się pokazać w takim stanie.

– Mu...? Ah.- Midorima wywrócił oczami, w porę przypominając sobie o pewnej szczególnej słabości czerwonowłosego.- Masz zamiar nie wychodzić z domu, dopóki to zaczerwienienie nie zniknie?

Ciernie ||Akashi x Kuroko||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz