08

1.7K 122 19
                                    

- Nikogo tu nie widziałeś?

- Cały dzień leżałem w łóżku z morderczym kacem. Zapewne, gdyby wszedł tu złodziej, nie zauważyłbym - odparł Felix, na co rzuciłam mu mordercze spojrzenie.

- Dobrze wiedzieć, że mój dobytek jest przy Tobie bezpieczny - zakpiłam, opierając głowę o ramię Justina.

Jack, na oko trzydziestoletni czarnowłosy mężczyzna wydał z siebie głośne westchnięcie i napił się kawy, którą mu przygotowałam.

- Więc po prostu tu przyszli, obsikali wycieraczkę i poszli?

- Słuchaj, nie wiem, jak było, powiedziałem Ci tylko, co zastaliśmy - odezwał się Bieber, obejmując mnie mocniej ramieniem. - Powiedzieliśmy Ci wszystko, co do tej pory się stało i nie uważasz, że powinniśmy się wziąć za tę sprawę? Ci ludzie nie mają zahamowań, pewnej nocy przyjdą tu i dopiero będzie problem.

Mężczyzna podniósł się z obitego skórą fotela i przetarł twarz dłońmi.

- Pokaż mi wszystko, co przeanalizowałeś - odezwał się do Justina, który w odpowiedzi skinął głową i wstał z kanapy, a następnie ruszył w kierunku drzwi.

- Zdajesz sobie sprawę, że Ci ludzie będą próbowali zniszczyć Ci każdy aspekt życia? Praca, rodzina, życie prywatne... To wszystko pójdzie się pieprzyć.

- Więc co Twoim zdaniem mam zrobić? - podniosłam wzrok na Jacka. - Wyjechać? Opłacić ochronę? Zgłosić sprawę na policję? A może od razu popełnić samobójstwo?

- Posłuchaj Rachel, wiem, że już Ci jest ciężko, ale nie możesz im pozwolić wejść do Twojej głowy. O to im chodzi. Chcą sprawić, że sama się poddasz.

- Gdzie byś nie pojechała, pojadą za Tobą - odezwał się Felix.

Reynolds w odpowiedzi pokiwał głową i dopił resztkę kawy, po czym odstawił kubek na stolik.

- Świetnie, więc pójdę wykupić sobie miejsce na cmentarzu. Taki prezent przedurodzinowy - fuknęłam i owinęłam się kocem, gdy zimne powietrze napłynęło do mieszkania.

Chwilę później w salonie pojawił się Justin, który podał szefowi ten sam plik notatek, które pokazał mi.

- Chodź - wysunął dłoń w moją stronę. Po chwili zawahania chwyciłam ją i podniosłam się z kanapy, idąc za chłopakiem po schodach do mojej sypialni. Powoli, uważając na gips.

- Zostanę tu dziś z Tobą, w porządku? - zamknął drzwi i zapalił lampkę przy łóżku, która rozjaśniła pokój delikatnym pomarańczowym światłem.

- W porządku.

Podeszłam do szafy i wyciągnęłam z niej czarną koszulkę na ramiączkach oraz tego samego koloru długie spodnie z piżamy, w kolorowe kropki.

- Weź prysznic i połóż się do łóżka, przyjdę za piętnaście minut - uśmiechnął się i już po chwili nie było go w pomieszczeniu.

Podłączyłam komórkę do ładowarki, gdyż była rozładowana od kilku godzin i zostawiając zapalone światło w sypialni, powędrowałam do łazienki, gdzie dość szybko pozbyłam się ubrań i po wrzuceniu ich do kosza na brudy weszłam do kabiny prysznicowej.

- Na pewno nie będzie Ci to przeszkadzało? Mogę spać w tym.

Przewróciłam oczami i poprawiłam poduszkę, po czym wygodnie się położyłam.

- Jeśli za chwilę nie zamilkniesz, będziesz spał na podłodze - mruknęłam.

Halo, mnie też się coś od życia należy, nie tylko psychopatyczni stalkerzy, lubiący obsikiwanie wycieraczek swoich ofiar.

stalker ❀ bieber ✔️Where stories live. Discover now