05

2.5K 158 11
                                    

Godzina 4:23.

Nagle obudziłam się i usiadłam na łóżku. Przetarłam oczy i rozejrzałam się po pokoju. Nic tu nie ma, uspokój się Rachel. Powtarzałam sobie te słowa przez następne kilkanaście sekund, dopóki moje serce nie przestało bić tak mocno, jakby chciało uciec z mojej piersi, wyskoczyć przez okno i utopić się w najbliższej kałuży brudnej wody.

To już trzeci raz jak obudziłam się tej nocy. Nie wiem dlaczego. Niczego nie słyszałam, nikt mnie nie szturchnął ani nie miałam żadnego koszmaru.

Westchnęłam głośno i zapaliłam lampkę, chwyciłam kule, a następnie przeszłam do pokoju Felixa, zapukałam, po czym uchyliłam drzwi.

- Felix śpisz? - spytałam, siadając obok niego na łóżku.

Blondyn przetarł oczy i zamrugał kilkakrotnie, po czym podparł się na przedramionach i spojrzał na mnie.

- Co jest, mała? - spytał zachrypniętym głosem.

- Śpij dzisiaj ze mną, proszę - mruknęłam cicho i spuściłam wzrok na gips na swojej nodze.

- Jasne - odparł, nie pytając nawet o powód. Podejrzewam, że był trochę zły, że go obudziłam.

W ciszy przeszliśmy do mojej sypialni, gdzie łóżko było dwuosobowe, w przeciwieństwie do tego w pokoju Felixa. Położyliśmy się i okryliśmy kołdrą.

- Dzięki Felix - powiedziałam cicho, przytulając się do niego.

Nie czułam przed nim skrępowania, jesteśmy przyjaciółmi od wielu lat i traktujemy się jak rodzina.

- Rano mi powiesz, o co chodzi - wymamrotał, powoli ponownie zasypiając.

Oparłam czoło o jego pierś i ziewnęłam, podziękowałam mu w myślach za to, że nie zgasił lampki, ponieważ prawdopodobniej bez niej bym nie zasnęła. Jakby to miało pomóc. Starałam się jak najszybciej zasnąć, jednakże udało mi się to dopiero po czterdziestu minutach.

Później przebudziłam się parę minut po jedenastej, okropnie niewyspana i obolała. Zwlekłam się z łóżka w żółwim tempie i powoli zeszłam na parter, wcześniej zakładając na siebie czarny szlafrok w duże różowe kropki, a następnie weszłam do kuchni, gdzie zastałam przyjaciela, który stał tyłem do mnie i nucąc cicho jakąś nieznaną mi piosenkę, przygotowywał śniadanie.

- Dzień dobry - odezwałam się i oparłam o framugę drzwi. Chłopak obejrzał się przez ramię i posłał mi delikatny uśmiech.

- Dzień dobry. Wyspana?

- Ani trochę. Boli mnie każdy mięsień - usiadłam na krześle i napiłam się kawy, którą sobie nalałam do swojego ulubionego kubka z namalowaną dużą uśmiechniętą żabą.

- Co się stało w nocy? - spytał, kładąc na stole talerz z kanapkami. Sam wziął jedną i zaczął jeść, opierając się o blat.

- Po prostu miałam wrażenie, że ktoś mnie obserwuje - pokręciłam głową. - Nie wiem, co się ze mną dzieje Felix - przeczesałam włosy dłonią. - Chyba zacznę chodzić do psychiatry - zaśmiałam się z bezsilności i pokręciłam głową, po czym zaczęłam jeść.

- Nie przejmuj się, każdy ma gorsze dni - uśmiechnął się lekko. - Stresujesz się pracą?

- Od wizyty pani Goldenmayer strasznie.

- No widzisz. Teraz odpoczniesz i się zrelaksujesz - napił się kawy.

Jasne, a okna się wybiły same.

stalker ❀ bieber ✔️Where stories live. Discover now