Ty go kochasz.

583 26 7
                                    

Moje życie runęło jak zamek z kart tydzień temu.Wszystko się zmieniło.Nie potrafiłam spojrzeć Ross'owi w oczy po jednym wydarzeniu.Dlaczego? Sama nie wiem.Może czuję do niego coś więcej? Nie , to szaleństwo.Nie dopuszczałam do siebie myśli,że może Ross to nie tylko przyjaciel.Okłamywałam samą siebie co raniło jego i mnie...Nie potrafiłam wyjść z mojego pokoju.Przed mamą udawałam,że jestem chora na różne sposoby.Można powiedzieć,że symulowałam, ale mama za bardzo się w tym nie zagłębiała bo miała bardzo dużo pracy i rzadko bywała w domu,a tata wyjechał na konferencje.To co się ze mną działo zauważyła Vanessa.Cały czas mnie męczyła.Wszystkich jednak przekonywałam,że wszystko ze mną okej i po prostu jestem chora.Nie każdy w to uwierzył.Raini i Calum znali mnie na tyle dobrze,że wiedzieli co się dzieje.Próbowali mnie odwiedzić nie raz ,ale wmówiłam im,że lekarz kazał mi się "izolować". Płynęłam coraz dalej w otchłań kłamstw i możliwe,że bym utonęła gdyby nie moi przyjaciele.Po 5o nieodebranych połączeniach od Raini Calum'a i Ross'a włącznie postanowiłam z nimi pogadać.Sms'ów nie zliczyłam.Były ich setki.Najwięcej od blondyna np: " Lau odezwij się.Van powiedziała,że jesteś chora martwię się." "Czemu nie dajesz znaków życia?" "Hello nie da się zarazić przez smsy," "Tęsknie" i tego typu.Nie odpowiedziałam na żaden z nich.Nie potrafiłam.Po tym co się stało trudno było mi cokolwiek zrobić.Leżałam całymi dniami w łóżku oglądając seriale i jedząc popcorn.Wiedziałam,że kiedyś będę musiała się z tym zmierzyć,ale nie potrafiłam.Nie dziś- to sobie powtarzałam przez cały tydzień.Niedługo moje urodziny...Niby 18 lat kończy się raz w życiu ale nie mam ochoty świętować.Nie w tym momencie.Kiedy wszystko się sypie.Myślicie sobie wariatka jeden pocałunek i zamyka się w swoim pokoju.Pewnie weźmiecie mnie za tchórza ale ja po prostu boję się odrzucenia.Nigdy czegoś takiego nie czułam.Ten moment jest najszczęśliwszym w całym moim życiu.Nie umiem tego zapomnieć i iść dalej.Pewnie użalałabym się nad sobą cały dzień gdyby nie pewien rudy chłopak i dziewczyna z pokręconymi włosami,które kocham.Byli ubrani w jakieś fartuchy i mieli na sobie chwila maski chirurgiczne?

-Hej Laura! Nie pytaj To wymyślił Calum...ukradł od mamy haha- powiedziała Raini

-Cześć Laura.Jak się czujesz? -zapytał

-Heej.Już lepiej...-przerwa na sztuczny kaszel-Naprawdę jest lepiej.Dzięki nie musieliście się fatygować.-odpowiedziałam.

-Przynieśliśmy ci prezenty haha.Twój ulubiony film"Romeo i Julia", do tego chusteczki jak będziesz przy nim płakać, sok pomarańczowy,ciastka czekoladowe,kabanosy...

-Kabanosy?-przerwałam jej

-A sorry to akurat Calum'a hahah, wracając,zrobiliśmy ci dużą laurkę z napisem powrotu do zdrowia,(to pomysł Calum'a zachciało mu się kolorować) a i jeszcze inne duperele.

-Dzięki.Jesteście kochani.-powiedziałam po czym mocno ich przytuliłam i zakaszlałam.

-Laura jakiś dziwny ten kaszel.- powiedział Calum

-Właśnie..Na co ty jesteś chora,że nie można Cię odwiedzać? -zapytała

-Eee no wiesz jestem przeziębiona no i mam gorączkę..

-Zaraz ,zaraz nie masz gorączki.-powiedziała po czym przyłożyła rękę do mojego czoła.

-Laura czy ty symulujesz?Wiem,że w szkole jest nudno i gacie pani Martin są przerażające ale serio udajesz? -powiedział Calum.

Wyobraziłam sobie te gacie...blee to dziś jednak nie zasnę.

-Cooooo??? Wcale nie.Błagam.-odpowiedziałam

-Laura wiem co knujesz..-powiedziała Raini

-Nie wiem o czy mówisz.. Ja po prostu jestem chora.

-Niech zgadnę ta choroba dopada cię tylko w szkole?-zapytał Calum

-Mooooże...-odpowiedziałam

-Laura nam możesz powiedzieć.Co jest? -zapytała Raini

-No bo...ostatnio jestem strasznie zmęczona i potrzebowałam przerwy.

-Ta i ja mam w to uwierzyć? Laura znam cie tak długo i wiem,że to tylko wymówka.Nie chodzisz do szkoły bo coś się stało...Tylko co.-zamyśliła się Raini

-No dobra detektywie może skończycie przesłuchanie? -zapytałam

-Dopiero wtedy kiedy dowiemy się prawdy.-odpowiedziała

-Powiesz nam po dobroci czy użyjemy innych metod? -zapytała Raini

-Nie odważysz się.-odpowiedziałam

-Nie wiesz do czego jestem w stanie się posunąć.Calum trzymaj ją.-odpowiedziała i zaczęła z całej siły mnie łaskotać.Dobrze,że nikogo nie ma w domu bo było mnie słychać na całym osiedlu.Śmiałam się tak długo ,że nie starczało mi już powietrza.

-Dosyć Raini wszystko powiem.Tylko jakoś mi zaschło w gardle.Calum byłbyś tak miły i zrobił mi herbaty?-zapytałam

-Dobra.-odpowiedział po czym zszedł na dół i robił mi herbatę.

-Dobra a teraz gadaj o co chodzi bo się martwię.

-No okej.Zacznę od początku.No więc graliśmy w butelkę( ja,Rydel,Riker,Rocky,Ross i Van.) i Ross dostał wyzwanie żeby mnie pocałował...No i to zrobił.Po tym nie potrafię spojrzeć mu w oczy.Jakoś tak dziwnie się czuję.Ukrywam się.Czuję się jak zbieg...

-Uff myślałam,że coś gorszego.

-Na przykład?

-A nie wiem zostałaś dilerką i przyłapali cie bo nie umiesz kłamać, albo zabiłaś kogoś i zostawiłaś ciało w krzakach...dłuuuga lista.Laura prędzej czy później będziesz musiała z nim porozmawiać.Nie możesz się ukrywać zawsze.Musisz wrócić do szkoły i jak to ci tak przeszkadza spróbuj zapomnieć.Bo było beznadziejnie tak?

-Nie...problem w tym,że nigdy się tak nie czułam.Rozumiesz? Przy żadnym chłopaku czegoś takiego NIE czułam.Jakby stado motyli chciało wylecieć z mojego brzucha...

-Lau to jasne.

-Ale co?

-Ty go kochasz.

-Cooo? Nie to by było chore...Nie to nie prawda.Co nie?

-Ja nie odpowiadam za twoje uczucia.

-Ja go nie mogę kochać.

-Ale jednak kochasz.

-Nie!-nie dokończyłam bo wrócił Calum z herbatą.

-Co nie? Nie ten kubek? Ooo kurde a wybierałem go tak długo ..-odpowiedział Calum

-Nie, nie o to mi chodziło.Kubek jest śliczny dziękuje Calum.To mój ulubiony.-powiedziałam.

Kocham Rossa? Nie to nie możliwe...A może jednak? Jego blond włosy,czekoladowe oczy, jego uśmiech...LAURA PRZESTAŃ! To twój przyjaciel nic do ciebie nie czuje i ty chyba powinnaś sobie go wybić z głowy.





I wanna see you smile!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz