09. Wyglądałam jak zombie, który dopiero co wyszedł z grobu.

3.9K 297 10
                                    

Otworzyłam jedno oko potem drugie i zeszłam z łóżka. Przetarłam rękoma oczy a potem poszłam do łazienki. Spojrzałam na swoje odbicie. Wyglądałam jak zombie, który dopiero co wyszedł z grobu. Jednym słowem strasznie. Przemyłam twarz zimną wodą, lekko się pomalowałam i szybko się przebrałam w ciuchy wiszące na wieszaku. Zapomnialabym, że dziś robię śniadanie. Biegiem wyszłam z łazienki, zabierając telefon z łóżka. Zbiegłam na dół jak najciszej potrafiłam aby dodać sobie trochę czasu. Biegnąc do kuchni zabrałam miski i kubki ze stolika obok kanapy, na której spał Nathaniel. Włożyłam je do zlewu a potem podeszłam do lodówki. Oczywiście prawie nic w niej już nie było a wczoraj była prawie pełna. Wyciągnęłam z niej to co zostało czyli parówki i jajka. Czyli na śniadanie będzie jajecznica. Kilka minut po początku moich kulinarnych wyczynów obudził się Nat.
- Cześć Dove. Pomóc ci w czymś?- podszedł do mnie i po chwili ziewnął.
- Cześć. Możesz zanieść talerze, sztućce i chleb na stół.- powiedziałam. Wyjęłam telefon z kieszeni i sprawdziłam, która jest godzina. Była 6:50, więc mamy jeszcze czas. Schowałam telefon i w tej samej chwili moja wataha wraz z Nathem usiadła do stołu. Wyłączyłam gaz, podeszłam do nich z patelnią a potem postawiłam ją na środku stołu. Każdy nakładał sobie ile chciał a gdy już zabraliśmy się do jedzenia było bardzo cicho. Coś za cicho. Mogę się spodziewać, że reszta domowników coś knuje, ale nie wiem czy to będzie coś złego. Może to ma związek z tym, że wczoraj gdzieś pojechali? Nie wiem. Wyjrzałam przez okno i spróbowałam nadziać na widelec trochę jajecznicy, ale nie udało mi się. Spojrzałam na talerz. Był pusty chociaż ja prawie nic nie zjadłam. Wszyscy zaczęli się śmiać a ja nadal nie miałam pojęcia kto bawił się w złodzieja. Wstałam z krzesła, zaniosłam talerz do kuchni, poszłam do przedpokoju i założyłam buty. Wzięłam z półki kluczyki oraz torbę a potem wyszłam. Nie chce być zła, ale nie lubię gdy zabiera mi się jedzenie, więc moi przyjaciele - zwani potocznie kradzejami dobrego żarcia - będą albo biec za autem, albo podrzuci ich Nathaniel. Wsiadlam do naszego auta (głównie mojego bo ja najczęściej prowadzę) i włożyłam kluczyk do stacyjki. Przekręciłam go a już po chwili usłyszałam krzyki mojej watahy. - Dove czekaj.- krzyknęła Pat. Podbiegła do auta, ale ja byłam szybsza i zablokowałaś drzwi.
- Czemu mam czekać? Ktoś mnie zostawił przed szkołą.- zaśmiałam się i pojechałam trochę. Spojrzałam na Nata jego też to bawiło.
- Obiecujemy, że będziemy codziennie gotować przez miesiąc, ale musisz nas wpuścić.- krzyknęła Emma. Odblokowałam drzwi a oni wsiedli. Otworzyłam okno i przybyliśmy piątkę z omijającym nas Nathanielem.
- Polubiłaś go?- spytała Emma. Zaśmiałam się.
- Jest znośny.- włączyłam radio i włączyłam się do ruchu, jadąc za chłopakiem. Po kilkunastu minutach znaleźliśmy się przed szkołą. Zaparkowałam i wyszliśmy z auta. Poczułam kilka ukoić z tyłu głowy, ale zignorowała to idąc do miejsca, w którym będę się znowu męczyć. Po co mi chodzenie tutaj skoro i tak żaden człowiek nie da mi pracy gdy dowie się kim jestem. Kto normalny by to zrobił? Nam wystarczy to co tata mi wysyła od świąt w czasie, których pogodziliśmy się oraz to co dostają inni. Jeszcze gdy tata przejdzie na emeryturę razem z Thomasem przejmiemy po nim robotę. Tata uczy młode wilkołaki oraz tych, którzy zostali ugryzieni i nie mogą sobie z tym poradzić. To będzie łatwa i przyjemna robota, więc po co ja muszę się uczyć skoro wszystko co mi jest potrzebne to wiem?
- Już jesteśmy uważaj bo wejdziesz w drzwi.- powiedziała Emma na co zaśmiałam się. Otworzyłam drzwi i weszliśmy do jeszcze pustej sali. Do dzwonka zostało kilka sekund. Zajęliśmy ławki z tyłu a potem czekaliśmy.

<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3

Poczułam mocne uderzenie w ramie, które wzbudziły mnie z kolejnej rozmowy matki i kogoś tam. Tym razem nie dotyczyła ona mnie, ale czegoś innego. Jakiegoś dziecka. Dokładniej chłopczyka, który ma zostać zabity. Podniosłam głowę i rozejrzałam się. Każdy patrzył na mnie.
- O co chodzi? - spytałam zauważając przed sobą nauczyciela.
- Pytałem cię o coś.- powiedział a ja ziewnełam. Akurat na lekcji musiałam podsłuchać matkę? Dobrze, że to ostatnia lekcja.
- Nie wiem spałam. Niech mi pan da spokój. - powiedziałam denerwując tym nauczyciela.
- Do dyrektorki.- warknął a ja posłusznie spakowała swoje rzeczy i wyszłam z klasy. Zauważyłam jakiegoś chłopaka na korytarzu, więc podeszłam do niego.
- Wiesz może gdzie ma gabinet dyra? - spytałam na co ten zaczął się śmiać, ale już po chwili zaprowadził mnie pod gabinet.
- Uważaj matka jest nie w sosie. Rozmawia właśnie z mężem mojej siostry. Jest mocno wkurzona. - powiedział gdy otwierałam drzwi. Nie spodziewałam się tego kim jest nasza dyrcia. Przede mną siedziała Rowena mama Ruth i rozmawiała z jakimś zakapturzonym mężczyzną. Gdy mnie zobaczyła złość na jej twarzy zmieniła się w radość. Wygoniła z gabinetu tego faceta i kazała mi usiąść. Przygotowała herbatę, wyjęła ciastka i postawiła przede mną.
- Jak ja cię dawno nie widziałam słońce. Dobrze, że nie było cię na ślubie mojej córki i twojego brata to była katastrofa. A zwłaszcza suknia. Gdy szła do ołtarza sukienka trochę się podarła, ale to nic w porównaniu z tym o czym się dowiedziałam dzisiaj. - zrobiła przerwę i upiła łyk herbaty.
- Ruth jest w ciąży i będą cię szukać. Młodą upadła się, że masz być chrzestną ich córeczki.- odetchnęłam z ulgą, ze nie synka.
- Wiedzą, że tutaj jestem? - spytałam.
- No pewnie, że nie słońce a ja im nic Noe powiem niech szukają. A powiesz mi czemu jesteś tutaj w czasie lekcji?
- Spałam na niej i ten gbur wysłał mnie tutaj żebym porozmawiała z tobą Roweno.- powiedziałam biorąc łyk herbaty. Kobieta spojrzała na mnie i uśmiechnęła się. Zjadła ciastko a potem wstała z krzesełka. Wyjęła z szafki pudełko i wręczyła mi je.
- Zapomnialabym o tym. My dostaliśmy prezenty urodzinowe od ciebie, ale ty od nas nie dostałaś, więc odpakuj to w domu proszę a teraz idź kochana.- powiedziała i wskazała na drzwi. Po kilku minutach byłam znowu w klasie. Pan Grouth był zdziwiony, ale nic nie mówił widząc mnie. Usiadłam na swoim miejscu, lecz po chwili znowu wyszłam bo lekcja się skończyła. Ile razy można chodzić w kółko? Nie wiem. Wyszliśmy ze szkoły i skierowaliśmy się w stronę auta. Wsiedliśmy i pojechaliśmy do domu.

<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3

Wracając ze szkoły zahaczyliśmy jeszcze o sklep spożywczy. Kupiliśmy potrzebne rzeczy i przyjechaliśmy do domu. Weszłam do niego jako pierwsza i stanęłam w przejściu widząc krwawy napis na ścianie.

Znalazłam Cię córcia. Już mi nie uciekniesz. Przyjdź pojutrze o północy do lasu albo ludzie zaczną ginąć.
Buziaczki twoja kochana mamusia.

Nogi się podemną ugieły i zapadła ciemność.

Jak myślicie co się stanie na spotkaniu albo po nim? Ciekawe czy ktoś zgadnie xD

WatahaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz