37

2.3K 221 115
                                    

Rozdział dedykuję wszystkim, którzy brali czynny udział pod poprzednim rozdziałem ;3

*NARUTO*

Czułem się szcześliwy. Sasuke tu był. Płakał i śmiał się jednocześnie. Rzucił się na mnie, wtulając się w mój tors. Również się popłakałem. Brakowało mi go.

* dwa dni później - środa*

W czwartek mieli wypisać mnie ze szpitala, bo w środę chcieli zrobić jakieś badania kontrolne. Lekarze ciągle powtarzali, że to cud, że w ogóle się pobudziłem.

Sporo czasu leżałem nie przytomny. Mimo, że słyszałem coś się do mnie mówi i czułem dotyk wiele mnie ominęło. Za miesiąc koniec roku szkolnego, a na nawet nie zaliczyłem połowy semestru przez ciągłe problemy.

Najpierw pobicia, potem Sasuke porwany i skatowany. Następnie on leżał w szpitalu. Teraz ja w nim przebywałem. Zrządzenie losu, pomyślałem.

Ten dzień zapowiadał się całkiem fajnie. Od samego rana towarzyszył mi Sasuke. Tak wiele jeszcze miałem mu do powiedzenia. No i nie podziekowałem mu jeszcze za wszystko co dla mnie zrobił.

Myslałem, że skoro jutro wracam do domu to z nim porozmawiam jutro na spokojnie. Nawet nie byłem swiadomy jak bardzo wszystko się zjebie...

*SASUKE*

Środa zaczęła się bardzo spokojnie. Rano znów odwiedziłem swojego "przyjaciela", jeszcze. Przyniosłem mu świeży bukiet róż. Ucieszył się.

Cały dzień spedziłem przy nim. Spacerowalismy korytarzem. Udało mi nawet dogadać z Naruto co do nas... Postanowiliśmy narazie zostać przyjaciółmi. Nie byłem zadowolony z tego pomysłu, ale cieszyłem się, że w ogóle będziemy mieć jakiś kontakt. Po tym co się stało miałem same czarne myśli. Bałem się, że nigdy nie dostane szansy aby z nim być aby uczynić go szczęśliwym.

Każdej samotnej nocy śniłem o nim. Widziałem go śmiejącego sie, szczęśliwego. Szczęśliwego ze mną. Narazie byliśmy przyjaciółmi ale może z czasem uda nam się zbliżyć.

Chociaż po naszym seksie mam ochotę na więcej. Pragnąłem go. Chciałbym to jak najszybciej powtórzyć. Kochałem go dlatego postanowiłem, że poczekam aż będzie gotowy, aż sam będzie chciał ze mną być. Jedyne czego chce to go uszczęśliwić...

Kiedy wybiła godzina 15:18 udaliśmy się do szpitalnej stołówki na obiad. Naruto jak zwykle był głodny. Mimo problemów ze zdrowiem, wszystko go bolało ale apetyt miał za trzech. Cieszył mnie jego apetyt. Przynajmniej będzie miał dużo sił i szybciej wróci do zdrowia.

W stołówce oprócz nas było paru innych pacjentów. Jeden nie miał nogi, a drugi chyba był ślepy, bo miał zabandarzowane oczy wokół głowy.

Nigdy nie lubiłem zapachu szpitala ale nie przeszkadzał mi on tak bardzo w towarzystwie Uzumakiego.

Kucharka nałożyła blondynowi jakąś surówkę i ziemniaki. Wzdrygnąłem się na sam zapach tej surówki. Lubiłem warzywa i w ogóle ale to przeszło wszelkie normy.

Kucharka zaproponowała również mi posiłek, odmowilem jednak, ponieważ nie miałem ochoty tego jeść. Naruto tego potrzebował, a ja wiedziałem, że Itachi przywiezie mi wieczorem normalny obiad.

Wróciliśmy do sali. Kazałem Uzumakiemu położyć się na łóżku. Oczywiście jak to on, musiał protestować. Udało mi się go jednak przekonać, że powinien jeszcze poleżeć i się nie nadwyrężać.

Rozmawialiśmy tak sobie o normalnym życiu. Martwiłem się o niego. Za miesiąc koniec roku szkolnego, a on od tylu tygodni leży w szpitalu. Postanowiłem mu pomóc najlepiej jak umiem. Jestem mu to winny.

Wieczorem zgodnie z umową przyjechał Itachi.
- Przywiozłem ci obiadokolacje- powiedział, wchodząc do pomieszczenia.
- Itachi wreszcie jesteś! - zawołałem na jego widok. On i Naruto zaśmiali się.
- Coś ty dzisiaj taki... Ucieszony?- spytał mój brat.
- Chcieli nakarmić go żarciem ze stołówki, dattebayo! - wrzasnął rozbawiony blondyn. Na mojej twarzy pojawił się rumieniec.
- Rozumiem - podał mi pudełeczko z posiłkiem. Byłem już głodny, wiec odrazu otworzyłem.
- Sukiyaki! - ucieszyłem się.- Itadakimasu! - zacząłem posiłek.

Koło 20 wróciłem do domu zadowolony jak nigdy. Następnego dnia razem z Jiraiyą jadę po Naruto żeby odebrać go ze szpitala.

Z tego powodu nie mogłem zasnąć. Byłem zbyt podekscytowany i podniecony jednocześnie.

* Następnego dnia - czwartek*

*NARUTO*

Rano obudziłem się bardzo wcześnie. Dziś jest ten dzień, pomyślałem.

Udałem się na poranną toaletę. Umyłem porządnie zęby i wrociłem do pokoju spakować swoje rzeczy.

Nie mogłem się już doczekać. Mieli przyjść po mnie o 10:30, a kiedy czekałem już uszykowany była dopiero 8:37. Jeszcze miałem tyle czasu, że nie wiedziałem co ze sobą zrobić.

Gdy wreszcie się doczekałem podbiegłem przytulić Jiraiyę. Potem przywitałem się z Sasuke.

Zabrał moje rzeczy i udaliśmy się do recepcji. Jiraiya zajął się moim wypisem, a ja i Sasuke czekaliśmy na niego w korytarzu.

Sasuke i Itachi zaprosili nas na obiad...

______________

Cóż... Robi się ciekawie. Jak myślicie co wydarzy się na obiedzie?

Rozdział miał się pojawić wczoraj ale wattpad nie chciał go udostępnić xD

Gwiazdkujcie i komentujcie kochani <3

Do następnego kochani x

SasuNaru - Alone ✔Where stories live. Discover now