Rozdział 6

3.2K 247 17
                                    

Pod koniec tygodnia Naruto potrafił już zrobić ok. 40 klonów. Kurama nauczył go jeszcze kilku technik (których nie chce mi się opisywać) i doszli do wniosku że niedługo wyruszają w drogę.
-Kiedyś tam nauczę cię dwóch technik twojego ojca. Szybko się uczysz tak jak on więc dasz radę.
-Naprawdę?
-Nie, na niby- odparł zirytowany lis.
-Oj no nie denerwuj się, Aniki.
-Dobra dość tego biadolenia, chodź tutaj musimy pogadać.
-Ok-chłopiec zamknął oczy i pojawił się przed klatką lisa.
-Ekhem doszłem do wniosku, że jesteś gotowy otworzyć klatkę bym mógł w każdej chwili się do ciebie przenieść. Więc jeżeli się zgodzisz to chciałbym cię o to prosić.
-To tak można?
-No.
-To czemu nie powiedziałeś mi tego wcześniej? Od razu bym cię wypuścił.
-Też tak bym chciał ale moja chakra by cię rozerwała, wolałem nie ryzykować.
-Ok. Jak nam to zrobić?
-Normalnie, podejdź i zerwij pieczęć.
-I tyle?
-Tak twój ojciec wierzył że się ze mną zaprzyjaźnisz i zrobił pieczęć tak aby ci umożliwić wypuszczenie mnie.-gdy lis to mówił chłopiec był już przy pieczęci.
-Musiał być niesamowity, chciałbym go zobaczyć.-powiedział odrywając pieczęć. Poczuł ostry ból w okolicach brzycha i zaczął spadać. Złapały go silne ręce blądwłosego mężczyzny na którego patrzył w szoku.
-Uważaj synku jeszcze coś sobie zrobisz.- powiedział z uśmiechem.
-T-t-tata?
-Tak, jestem Minato Namikaze czwarty Hokage i twój ojciec Naruto.
Gdy to powiedział promiennie się uśmiechnął i przytulił swojego synka, który zaczął szlochać w jego objęciach.
-Nooo, Naru-chan nie płacz.
-Ale ja myślałem że nigdy cię nie zobaczęęę.
-No dobra, mów co się dzieje. Pieczęć została zaprojektowana tak bym się pojawił jak zostanie zerwana.
-Ja ją zerwałem.
-Czyli zaprzyjaźniłeś się z Kyuubym?
-Tak, dziękuję że go we mnie zapieczętowałeś. Okazał się moim jedynym prawdziwym przyjacielem.
-Naprawdę? A co się stało?- chłopiec opowiedział wszystko swojemu tacie, który zmarszczył zły brwi.
-Prosiłem trzeciego by się tobą opiekował a on co. Bardzo cię za to przepraszam.
-Nic się nie stało to on cię oszukał.
-Ja już muszę znikać, dowidzenia synku.
-Już? Mam ci jeszcze tyle do powiedzenia.
-Mam nadzieję, że się jeszcze spotkamy. A teraz idź, ktoś na ciebie czeka.- powiedział z wielkim uśmiechem.
-Nie zamykaj się przed światem jestem pewien że znajdziesz przyjaciela, który cię nie zostawi. I wszystkiego najlepszego.- powoli znikając podszedł do chłopca i zarzucił na jego plecy płaszcz hokage.
-Kocham cię Naruto.
-Ja ciebie też, tato.- powiedział błękitnooki zalewając się łzami. Po chwili uśmiechnął się i wytarł łzy przypominając sobie że ktoś na niego czeka. Pojawił się w pustym obozie, rozejrzał się ze smutną miną i stwierdził że w pobliżu nie ma Kuramy.
-Tu jestem, głąbie.-spojrzał w dół i zauważył miniaturkę lisa.
-To ty Kurama?
-No nie wiesz?(i ten sarkazm^^)
Podniósł liska wyciągnął z nim ręce przed siebie i przytulił go mocno do policzka.
-Jaki ty kawaii!!!!- pisnął uradowany.
-Taaa i wszystkiego najlepszego, mały.- odezwał się lisek i polizał chłopca po policzku.

############################
Ten rozdział dydykuję:
-Lissana-chan
-Zakuro287
-KingYourLife -jeszcze raz gomene :(
-ZuzannaKosmala - wielkie dzięki za pomoc Zizi<3

Oraz wszystkim czytającym
<3 KOFFAM WAS<3

~indreamshappy2106

Nigdy Nie Jestem Całkiem SamOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz