Rozdział II

1.9K 197 6
                                    

*Perspektywa Olivii*
Tak, to byli oni. Do mojego pokoju weszli właśnie chłopcy z Bars and Melody, było tak pięknie ale gdy przytuliłam Leo, Charlie dał mi w twarz, kolejna osoba która to zrobiła pomyślałam... Wtedy się obudziłam.
Próbowałam wstać, nie dałam rady. Cała się trzęsłam i krzyczałam:
- Do jasnej cholery czemu nic nie widze??! Gdzie ja kurwa jestem?
Gdy rzucałam się na łóżku ktoś do mnie podszedł i uspokoił, była to kobieta. Powedziała mi, że musi dać mi zastrzyk i wszystko będzie ze mną w porządku, ale zapytałam:
-Gdzie ja jestem?
-W szpitalu St.James.
-Dobra, a jest może tu mój tata?
-Jest, jest też twoja mama i twoi bracia, zaraz go poproszę.
-Dziękuję - odpowiedziałam, rozglądałam się po pokoju, widziałam co jest za oknem. Kojarzyłam tą okolicę to niedaleko mojego domu pomyślałam sobie.
Patrzyłam w okno gdy usłyszałam jak otwierają się drzwi, od razu powiedziałam:
-Hej tato.
-To nie tata, to ja Kacper. Lekarze myślą, że się wywaliłaś i przy tej wersji zostańmy, spróbuj im powiedzieć cokowlwiek mała szmato a dopiero dowiesz się co to piekło.
Wreszcie wyszedł, tak strasznie się go boję... Łza spłynęła po moim policzku. Gdy znowu zobaczyłam, że drzwi się otwierają otarłam łzy, to rodzice i o dziwo matka nie jest narąbana w trzy dupy jak zwykle.
-Cześć córciu - powiedzieli oboje.
-Hejcia
-Jak się czujesz słoneczko?
-Chyba dobrze... Mamo, ty trzeźwa??
-Tak, postanowiłam, że muszę się zmienić.
-To super powiedziałam.
Gawędziliśmy tak jeszcze z dziesięć minut i poszli, zostałam sama. Przejrzałam social media i zobaczyłam na twitterze post chłopaków, że Leo jest w tym samym szpitalu co ja. Stwierdziłam od razu, że do nich napiszę, że serdecznie zapraszam do pokoju numer 93 na 3 piętrze, po chwili dostałam odpowiedź, że zaraz będą. Byłam tak podekscytowana, że nie mogłam usiedzieć w miejsu...





Marzenia? Nie dla Ciebie IIBaM [ZAKOŃCZONE]Where stories live. Discover now