ROZDZIAŁ: 14

302 31 5
                                    

Obudziłam się w dziwnym miejscu. Pełno tam było starych maszyn do rąbania drewna. Można się domyślić że to już od dawna nie czynny tartak.

Cisza dzwoniła mi w uszach. Rozejrzałam się. Nikogo nie było. Spróbowałam się podnieść, ale piekielny ból w nodze nie pozwolił mi na to. Upadłam spowrotem na ziemię z cichym piskiem. Upadając wznieciłam chmare kurzu. Zaczełam kaszleć.

-Już się obudziłaś? To świetnie.- usłyszałam znajomy aksamitny głos - Jak tam noga? Boli?

Nic nie odpowiedziałam, jedynie odwróciłam głowę. Wampir, w zaskakująco szybkim tempie podbiegł do mnie.

- Pytam, czy boli?!!!

Złapał mnie za nogę i mocno ścisnął. Krzyknęłam z bólu, a po policzkach ciekły mi łzy.

- No, o to chodziło. - uśmiechnął się, pokazując rząd równych, białych zębów z wydłóżonymi kłami. - Zawyj jeszcze raz śliczna.

Znów chwycił nogę i ścisnął, tym razem jeszcze mocniej. Wrzasnęłam głośno.

- Przestań, błagam. - jęczałam przez łzy.

- Dobrze, ach wy istoty ludzkie jesteście takie słabe i kruchę.

- Co zamierzasz ze mną zrobić?

- Zjeść, oczywiście. Wyglądasz na smaczną. Czuję zapach twej krwi. Im bardziej o tym myślę, tym mam większą ochotę... ale najpierw chcę cię trochę pomęczyć. Lukas, zabił mi brata, a ja zabije mu ciebię. Proste i genialne. - uśmiechnoł się.

- Lukas i reszta cię zabiją!

- Liczę na wielką walkę. Zabiłem te dwie z łatwością, dlatego mam nadzieję że z nimi trzema będę miał wyzwanie.

Nie miałam pojęcia co mnie czeka, ale miałam nadzieję na szybką śmierć. Nie mogłam jednak na nią liczyć. Wampir postanowił dręczyć mnie ile tylko mógł. Złapał mnie za zdrową nogę rzucił na ścianę. Opadłam na ziemię z krzykiem. Potem podbiegł, wbił mi pazury w udo i przejechał wzdłóż. Byłam w takim szoku że nie czułam bólu. Chwycił moję gardło i znów rzucił mną. Wleciałam do jakiegoś pokoju, tłukąc przy tym szybę. Kawałki szkła wbiły mi się w głowę. Nie byłam w stanie krzyczeć, choć miałam ochotę wrzeszczeć. On wyciągnoł mnie z pomieszczenia. Widząc moję wyczerpanie, powiedział:

- To wystarczy. Teraz czas na śmierć...

- Nareszcie. - szepnełam.

Przyłorzył wargi do mojej szyi, otworzył usta i...

Do tartaku wpadł wielki czarny wilk, za nim szary i ciemno brązowy. Widać było że są wściekli. Pierwszy za atakował szary. Skoczył na wampira i powalił go. Ten kopnoł go, aż poleciał. Ciemno brązowy wilk staranował potwora, następnie czarny odgryzł nogę. Sean złapał go za jedną rękę, Matt za drugą, a Lukas za głowę. Wszyscy, w jednej chwili oderwali wapmirowi kończyny i głowę.
Ja czułam że zasypiam, ale chciałam porzegnać się z Lukasem.

Wilki, zmieniły się w ludzi. Sean podpalił zwłoki wampira. Matt i Lukas przybiegli do mnie. Opuszczały mnie resztki sił. Lukas niemal płakał.

- Lukas - pisnełam

- Alekso. Nie. Nie umieraj. Błagam, dobry Boże, błamgam.

- Lukas! Zmień ją! - krzyczał Matt

- Nie mogę. Nie potrafię!

- Inaczej umrzę!

- Może nie przetrwać zmiany! Wtedy umrzę!

- Chociarz spróbujesz ją uratować.

- Lukas - ciężko było mi mówić - Proszę.

Lukas wzioł moją rękę, jego oczy mieniły się czerwienią. Otworzył usta, zamiast zębów miał kły. Zatopił ję w mojej ręcę. Po chwili moję ciało wygieło się w łuk. Czułam jak coś pulsuję mi w żyłach. Serce, waliło mi jak oszalałe. Oczy piekły mnie. Z nosa i uszu ciekła mi krew. Całe ciało paliło mnie jak oszalałe. Naglę światło zgasło...

----------------------------------------------

Hej, kochani!
Najpierw, chcę wam życzyć Szczęślkwego Nowego Roku.
Wielu sukcesów, dużo uśmkechu, przyjemności, zdrowia i naturalnie czytania moich książek.
Liczę na to że rozdział wam się podoba i oczywiście liczę na gwiazdki.
Pozdrawiam!


Wilko-krwiści (ZAKOŃCZONE)Where stories live. Discover now