Wyszedłem z mieszkania i poszedłem na górę. Tam zapukałem do drzwi Krzysztofa. Po chwili otworzył mi on, będąc ubrany w kuchenny fartuszek. Wszedłem do środka i otoczyła mnie woń naleśników. Białowłosy zaprowadził mnie do kuchni, bo musiał pilnować, by nic mu się nie spaliło.

-Krzysiek... Ja wiem, że ty dla mnie bardzo dużo zrobiłeś... Ale mam jeszcze jedną prośbę. - odezwałem się.

-W sumie to ja też, lecz wal pierwszy.

-Moja matka zażądała bym za tydzień przyprowadził dziewczynę... - chłopak zaśmiał się, a ja spojrzałem na niego zdziwiony.

-Zadziwiające, bo moja tak samo... - tym razem poważnie spojrzał na mnie. - Myślisz, że to będzie wspólna kolacja?

-Chyba tak... Więc zostaniesz moim... em... - te słowo jakoś nie chciało mi przejść przez gardło.

-Chłopakiem? Oczywiście. - uśmiechnął się figlarnie i zbliżył do mnie.

Po chwili nasz usta były ze sobą złączone, mój partner od razu przejął inicjatywę. Mam wrażenie, że przez to wszystko zostanę gejem...

-Dlaczego jesteś taki spięty? Przecież dzisiejszej nocy robiliśmy bardziej nieprzyzwoite rzeczy. - odsunął się ode mnie i wrócił do naleśników.

Poczułem ja na moje policzki skrada się ten zdradziecki rumieniec. Mamusia dostanie zwału jak się dowie. Zostałem u Krzyśka jeszcze godzinę, bo uparł się bym zjadł z nim obiad. Przyznaję, że rękę do gotowania to on ma. Przez ten jakże krótki czas odkryłem, iż mój chłopak jest strasznym zbereźnikiem.

Kolejny tydzień minął stosunkowo spokojnie. Dostałem kilka informacji od Karola odnośnie sprawy. Skontaktowałem się również z ubezpieczycielem i wymieniłem drzwi. Niestety szybko przyszła niedziela, a z nią rodzinny obiad.

Od godziny szykowałem się do tego pierdzielonego spotkania. Nie dość, że będzie tam moja matka, ale także rodzice Krzyśka. Czyli wychodzi na to, że mieliśmy rację. Co do ubioru, postawiłem na białą koszulę, czarne spodnie i tego samego koloru buty oraz muszka. Ułożyłem jako tako włosy i użyłem najlepszego perfum jakiego mam. Trzeba się jakoś pokazać. Po trzynastej rozległo się pukanie, to on.

-Cześć, gotowy? - odezwał się wchodząc do środka. Był ubrany w białą koszulę, granatowe spodnie, marynarkę i buty.

-Hej... Fizycznie tak, gorzej psychicznie.

-Damy radę. Zresztą będą tam osoby które znamy od dziecka. - w odpowiedzi tylko westchnąłem.

Na miejsce dotarliśmy trochę przed czasem. Zdążyliśmy nawet wstąpić do kwiaciarni po dwa bukiety i monopolowego po dwie Whiskey, które włożyliśmy do ozdobnych toreb. Zadzwoniłem do drzwi mych rodziców i po chwili otworzyła nam Zuza. Przywitaliśmy się z nią i powiedziałem by zwołała wszystkich dorosłych do salonu. Tak też zrobiła.

-Mamo, tato. - powiedziałem wraz z Krzyśkiem. - Poznajcie mojego chłopaka.

Twarze moich rodziców, matki oraz ojczyma Krzysztofa przybrały zdziwienie. Staliśmy w ciszy przez kilka minut, słychać było tylko moją siostrę i brata mego chłopaka w sąsiednim pomieszczeniu.

-Tak więc... Witaj w rodzinie Krzysztofie. - pierwszy z szoku otrząsał się mój ojciec.

Białowłosy uśmiechnął się i podszedł do mych starszych, wręczając im podarunki. Zaś na moją szyję rzuciła się ciocia Ewa. Wręczyłem jej bukiet, a jej mężowi butelkę rudego trunku.

Gdy rozeszliśmy się na chwilę, poszedłem z Krzyśkiem do mojego starego pokoju. Opadłem tam na łóżko i głośno westchnąłem. Obok mnie położył się chłopak.

-Widzisz, nie było tak strasznie. - szepnął mi do ucha przegryzając jego płatek. - Zresztą jak już zostałem zaakceptowany przez państwa starszych Gwiazdowskich, to może przedłużymy nasz związek?

Spojrzałem się na niego i uśmiechnąłem. Właśnie zgodziłem się na związek z facetem. Zajebiście. Chociaż czy ja przypadkiem czegoś do niego nie czuję? Cholera jasna.

-Chodź, bo jeszcze pomyślą, że robimy jakieś zbereźne rzeczy. - zaśmiał się.

-Nie mam nic przeciwko. - nachyliłem się i wpiłem w jego usta.

Po zjedzeniu posiłku zaczęliśmy wszyscy rozmawiać o wielu rzeczach. Jednak odczuwałem ze strony mojej matki zawód. Miała nadzieję, że przyprowadzę dziewczynę. Cóż musi się pogodzić z tym, iż jej syn jest biseksualistą, bo gejem się jeszcze nie czuję.

Około godziny dwudziestej pierwszej postanowiliśmy razem z białowłosym opuścić starsze towarzystwo, któremu zebrało się na wspomnienia. Pożegnaliśmy się więc ze wszystkimi i wyszliśmy. Następnie wyruszyliśmy samochodem w drogę powrotną.

-Krzysiek, mogę zadać ci pytanie? - odezwałem się patrząc na drogę.

-Jasne.

-Czy ty mnie... No wiesz... Kochasz?

-Widzę, że się zorientowałeś. - powiedział po chwilowej ciszy. - Tak, od dawna. Zdałem sobie z tego sprawę w wieku trzynastu lat. Dlatego z nikim nie wytrzymałem więcej niż dwa miesiące.

-O matko... - szepnąłem zdziwiony.

Żaden z nas więcej się nie odezwał. Ja musiałem najpierw uporządkować myśli i opanować emocje. Prawdę mówiąc od momentu z przeprowadzką do Draco zacząłem myśleć o nim trochę inaczej. Miałem co do jego osoby inne poglądy. Cholera, czyli ja w nim też i się nie zorientowałem...

Będąc już na parkingu oboje wysiedliśmy i skierowaliśmy się do wejścia, do klatki. Cały czas trwała między nami cisza, którą przerwał białowłosy.

-Artur, jeżeli ty... - wiedziałem co chciał powiedzieć więc mu przerwałem.

-Oj, cicho bądź. - przybliżyłem się do niego i ująłem jego twarz w dłonie.

Nasze wargi złączyły się w gorącym pocałunku. Uległ mi przez co wtargnąłem językiem do jego ust i pieściłem podniebienie. Gdy zabrakło nam powietrza, odsunęliśmy się od siebie.

-Kocham cię Artur.

-----------------------
Tak w końcu się zebrałam i przepisałam. Mam nadzieje, że jakoś to wyszło...

Do końca twoich dniOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz