czterdziesty szósty

611 35 7
                                    

Dzisiaj był ten dzień na który czekałam bardzo długo. Dzisiaj miał wrócić Luke. Miał wrócić i wszystko miało się zmienić. Na lepsze. Jednak, czy tak faktycznie było?

***

Po domu rozległ się dzwonek do drzwi, a ja nawet nie miałam zamiaru ruszyć się z łóżka.

-Sky! Idź otwórz, bo ja jestem w łazience! - usłyszałam i niechętnie wstałam. Na ramiona zarzuciłam sweter, a stopy wsunęłam w ciepłe kapcie. Powoli zaczęłam kierować się w stronę schodów po których ociężale zeszłam. Dzisiaj mój poziom lenistwa wyszedł poza skalę, a pogoda wcale nie ułatwiała mi funkcjonowania. Gdy dotarłam już do wyjścia nacisnęłam klamkę, a moim oczom ukazał się młody, uśmiechnięty listonosz.

-Dzień dobry! - powedział radośnie. Z czego on się tak cieszy... - Mam dla pani kilka listów i paczkę. Proszę tu podpisać.

Wziąłam od niego długopis i podpisałam się tam gdzie mi wskazał mężczyzna. Odebrałam od niego korespondencję i uprzejmie się pożegnałam.

-Kto to był? - zapytała wycierając wilgotne włosy w ręcznik.

-Listonosz - odpowiedziałam nawet na nią nie patrząc, ponieważ szukałam swojego nazwiska na kopercie. Kiedy w końcu coś znałam schowałam list do kieszeni nawet nie sprawdzając od kogo jest. - To do ciebie - Resztę podałam mamie. - I tu jeszcze jakaś paczka.

-Dziękuję - uśmiechnęła się ciepło co od razu odwzajemniłam.

Pobiegłam na górę i znów ułożyłam się wygodnie w swoim łóżku. Sięgnęłam do tylniej kieszeni dżinsów i dopiero teraz dokładniej sprawdziłam kopertę. Przeczytałam imię i nazwisko nadawcy, a na mojej twarzy od razu wymalował się szok. Luke Hemmings. Otworzyłam ją szybko i wyjełam z niej list. Rozłożyłam go i zaczęłam czytać.

Kochana Sky

Prawdopodobnie jestem największym kretynem na świecie, pisząc Ci to w liście, ale zrozum, że nie umiałem inaczej. Bardzo długo zastanawiałem się jak to znisiesz. Za każdym razem w mojej głowie pojawiał się innym obraz. Najbardziej bolały mnie te gdzie byłaś zupełnie obojętna, lub nawet cieszyłaś się z tego co się dzieje.
Jestem tchórzem, bo nie chcę powiedzieć Ci tego prosto w twarz, ale uwierz mi, że tak będzie łatwiej. No to może zacznę od początku, co?
Zaczęło się od tego, że Michael kiedyś powiedział 'hej! założmy zespół!'. Wtedy brzmiało to komicznie, wiesz? Ale jak to mówią praktyka czyni mistrza i w naszym przypadku również się to sprawdziło. Stawaliśmy się coraz lepsi w tym co robiliśmy i... Zresztą dobrze wiesz jak gramy. Na początku miały to być tylko małe koncerty w barach tak żeby dorobić sobie kilka groszy. Nikt by nie pomyślał, że możemy coś osiągnąć. No poza tobą. Ty zawsze w nas wierzyłaś. Każdy zawsze powtarzał, że powinniśmy zrobić coś z naszym talentem i spróbować grać dla większej publiki. Wtedy odezwał się do mnie znajomy, którego poznałem kiedyś na obozie. Jego ojciec ma wytwórnie płytową. W Los Angeles. Wiem, że brzmi to teraz tak jakbym to wszystko zaplanował, ale chcę żebyś wiedziała, że wcale tak nie jest. Mój tata naprawdę dostał tam prace i musieliśmy się przeprowadzić. Z tą płytą wszystko wyszło tak niespodziewanie. Starałem się to przed tobą ukryć, jak najdłużej się dało, ale kiedy dowiedzieliśmy się o trasie wszystko zaczęło się walić. Moja mama kiedyś powiedziała, że muzyka wymaga poświęceń. Nie wierzyłem w to. Naprawdę nie wierzyłem ale kiedy dotarło do mnie, że będę musiał wybrać między dwoma największymi miłościami mojego życia nie wiedziałem co robić. Uwierz mi, że przemyślałem to wszystko bardzo dokładnie, nawet po kilka razy. Rozważyłem wszelkie za i przeciw. Rozegrałem w głowie wszystkie możliwe scenariusze. Nie wiem czy już zdążyłaś się tego domyślić, ale ta bajka ma tylko jedno zakończenie. To, którego żadne z nas nigdy nie zaakceptuje. Wiem, że pewnie myślisz teraz, że cały nasz związek był jednym wielkim kłamstwem, ale wcale tak nie było. Każde kocham było prawdziwe. Nie zdziwię się również jeśli mi nie uwierzysz, bo w końcu okłamywałem Cię tyle czasu, chcę tylko żebyś nie wspominała mnie źle. Chcę żebyś zapamiętała na zawsze to, że kocham cie najmocniej na świecie i strasznie trudno jest mi to zakończyć, ale nie wyobrażam sobie być od ciebie tak daleko przez kolejny rok i myślę, że ty również sobie tego nie wyobrażasz. Jak się już pewnie domyślasz nie wracam do Sydney. Nie mam już tak naprawdę po co. Proszę, nie miej mi tego za złe. Ja po prostu chcę dla nas jak najlepiej.

Kocham Cię
Luke

Odłożyłam drżącymi dłońmi papier na biurko. W moich oczach zebrały się łzy ale nie chciały wypłynąć. Czułam się źle, ale nie było tak strasznie jak to sobie wyobrażałam. Prawdopodobnie dlatego, że to wszystko jeszcze do mnie nie dotarło, a ja sama zatrzymałam się na słowach Kochana Sky...

____________________
Jeszcze tylko epilog...

Don't leave me | l.h ✔Where stories live. Discover now