czterdziesty drugi

556 31 2
                                    

*pięć miesięcy później*

Stanęłam przed drzwiami domu mojej przyjaciółki i zapukałam kilka razy w drzwi. Czekałam chwilę po czym usłyszałam przekręcanie zamka. Przede mną stanęła mama blondynki i kiedy mnie zobaczyła szeroko się uśmiechnęła.

-Dzień dobry, jest Zoe? - zapytałam miło.

-Tak, jest u siebie w pokoju - odparła i gestem ręki zaprosiła mnie do środka. - Idź tam do niej na górę.

-Dobrze, dziękuję - uśmiechnęłam się i ruszyłam w stronę schodów. Zatrzymałam się jeszcze żeby zdjąć płaszcz i buty.

Weszłam po schodach na górę i kiedy byłam na korytarzu usłyszałam krzyki.

-Jesteś zwykłym tchórzem! - krzyknęła Zoe, a ja chcąc nie chcąc musiałam słuchać od teraz kłótni moich przyjaciół. Nie chciałam przeszkadzać i wtrącać się w sprawy pary.

-Nie możesz zrozumieć, że to nie ma sensu - westchnął Calum, a ja zmarszczyłam brwi zastanawiając się o co może chodzić.

-Jesteś taki sam jak Luke - prychnęła. Podeszłam bliżej jej pokoju słysząc imię mojego chłopaka.

-Nie prawda. Ja mówię ci to osobiście. Błagam cię Zoe, nie rozstawajmy się w złości - poprosił ją, a mi zrobiło się przykro słysząc, że chcą się rozstać.

-To nie jest powód do zerwania. Luke i Sky wytrzymali odległość. Uważasz, że my nie damy rady? - była smutna i chyba płakała.

-Jak na razie wytrzymali, ale mogę się z tobą założyć, że za jakiś czas ona będzie w takiej samej sytuacji jak ty teraz - miałam ochotę tam wejść i zapytać o co chodzi ale w ostatniej chwili się powstrzymałam.

-Cal, przecież to nie musi tak wyglądać. Chcesz skreślić nas dla swoich marzeń? Naprawdę aż tak mało dla ciebie znaczę? - czułam się podle, że ich podsłuchuje, ale nie umiałam inaczej. To było silniejsze, a to co udało mi się usłyszeć było jedynie potwierdzenie moich obaw. Cały czas ktoś mnie okłamywał.

-Kotku, zrozum, że to dla nas wielka szansa. Nie chcemy żeby to się odbiło na was - nie wytrzymałam już i weszłam do środka. Oboje spojrzeli na mnie i było po nich widać, że są przestraszeni tym, że mnie widzą.

-Sky - dziewczyna wstała i otarła łzy z twarzy. - Co ty tu robisz?

-Możecie mi powiedzieć co się tu dzieje? - mój pytający wzrok przeskakiwał z Zoe na Caluma. Oboje wbili spojrzenie w podłogę i milczeli. - No słucham.

-Ja już muszę iść. I tak jestem spóźniony - odezwał się po chwili i nawet się nie żegnając minął mnie w drzwiach i pobiegł na dół.

-Zoe? - usiadłam obok niej, a dziewczyna znów się rozpłakała. Objęłam ją ramieniem, a ona wtuliła się we mnie próbując opanować emocje.

-Zerwał ze mną.

-Jak to? Tak bez powodu? - zdziwiłam się. To nie w stylu bruneta. Poza tym na pierwszy rzut oka było widać jak szalał na punkcie blondynki.

-Powiedział tylko, że musi wyjechać. Nic więcej - wzruszyła ramionami i rozpłakała się jeszcze bardziej. Czułam, że coś przede mną ukrywała.

-Zoe! Wychodzę! Wrócę wieczorem! - usłyszełyśmy krzyk z parteru.

-Dobrze! - dziewczyna odpowdziała.

-Chodź, pojedziemy do sklepu, kupimy coś dobrego i obejrzymy jakiś kiepski film - wstałam i podałam jej rękę. Nie mogłam wyrzucić ze swojej głowy słów Caluma, które nie dawały mi spokoju. Co chwilę dowiadywałam się czegoś nowego co nadszarpywało moje zaufanie do Luke'a. Martwiłam się o niego, o siebie i o naszą przyszłość jednocześnie mając złe przeczucia. Ostatni czas spędziłam głównie na myśleniu o tym, czy chłopak czegoś przede mną nie ukrywa. Kiedy chciałam z nim to wyjaśnić unikał tematu co utwierdzało mnie w przekonaniu, że jednak coś jest na rzeczy. Było mi cholernie przykro i zaczynałam wariować.

___________________
Hej! Chciałbym zaprosić na nowy rozdział Last Kiss i na nowe opowiadanie o Calum'ie Trust Me. Mam nadzieję, że wam się spodoba :)

Don't leave me | l.h ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz