trzydziesty trzeci

766 50 9
                                    

Chyba ważna notka pod rozdziałem, więc jeżeli możecie to przeczytajcie x

Jechaliśmy w ciszy, którą umilała nam muzyka w radiu. Luke sięgnął po moją dłoń i splotł nasze place razem na moim udzie. Uśmiechnęłam się szeroko do szyby na ten gest. Bałam się na niego spojrzeć, bo wydawało mi się, że kiedy to zrobię on zniknie. Nadal nie mogłam uwierzyć, że tu jestem. To wszystko wydawało się takie nierealne. Ścisnęłam mocniej jego dłoń i w końcu odwróciłam wzrok żeby trochę się na niego pogapić.

- Lukey, jest nam smutno - powiedział Calum z udawanym smutkiem w głosie.

- Co. Dlaczego? - zdziwił się blondyn i ściągnął brwi w niezrozumieniu.

- Bo na nas nie rzuciłeś się ze łzami w oczach, kiedy nas zobaczyłeś - odparł.

- Nie miałem łez w oczach. To Sky ryczała - zaśmiał się.

- Nie prawda! - zapiszczałam, a reszta zarechotała.

- No tak, bo to ja smarałem Lukowi w koszulkę - odezwał się tym razem Alan.

- Dziewczyna się po prostu wzruszyła. - po mojej stronie stanął Ashton.

Nasze przekomarzanie się przerwała Taylor Swift. Wszyscy po kolei na siebie spojrzeli ze zdziwieniem i czekaliśmy kto pierwszy pęknie i wyciągnie swój telefon. Byłam bardzo ciekawa czyj to dzwonek.

- Bardzo lubię tą piosenkę, ok? - warknął mój brat i wygrzebał urządzenie z kieszeni. Wszyscy wybuchnęliśmy śmiechem. - A teraz cicho bo dzwoni moja matka - spojrzał na mnie.

- Błagam powiedz jej, że nie wiesz gdzie jestem - złożyłam ręce do modlitwy.

- Halo? - powiedział do słuchawki. - Hej mamo - przywitał się. - Tak, już wylądowaliśmy - poinformował - Co? Jak to jej nie ma? - udał zdziwienie na to co powiedziała mu matka. - Jak będę coś wiedział dam ci znać. Kończę. Pa - powiedział szybko i rozłączył się.

- Nie domyśla się, że z wami wyjechałam? - zapytałam chcąc upewnić się czy na pewno dobrze to wszystko zrozumiałam.

- Nie - pokręcił przecząco głową. - Widocznie uważa że nie byłabyś do tego zdolna.

- Ciekawe jak długo zajmie jej domyślenie się tego gdzie jestem - prychnęłam i znów zwróciłam wzrok w stronę Luke'a.

- Co chcecie robić jak już będziemy na miejscu? - zapytał Hemmings i skręcił w kolejną drogę.

- Spać! - odpowdzieli chórem. Było po nich widać, że nie wyglądali na wypoczyętych ale nie myślałam, że będą od razu chcieli pójść spać.

- A ty słoneczko? - spojrzał na mnie.

- Obojętnie. Najważniejsze, że z tobą - uśmiechnęłam się do niego.

Luke chyba już wiedział, że czeka nas rozmowa. I senność chłopców jest mi w tym momencie jak najbardziej na rękę. Będziemy mogli w spokoju usiąść i wyjaśnić sobie wszystko. Nadal nie czuję się przy nim pewnie. Nadal nie wiem czym tak właściwie jesteśmy. Przyjaciółmi? Parą? Czy może kompletnie obcymi sobie osobami? Wiem tylko, że przeszłość ma tutaj ogromne znaczenie i nie uciekniemy przed tym tak łatwo. W końcu trzeba będzie sobie to wszystko wyjaśnić. Ale czy to takie proste? Od przyjaźni do nienawiści i od nienawiści do miłości? Coś takiego jest w ogóle możliwe? I tak. Ja i Luke byliśmy przyjaciółmi. Najlepszymi. Takimi do końca życia i jeszcze dłużej. Ale to było dawno. Jeszcze jak byliśmy dziećmi. Wszystko było wtedy takie proste. Nikt nie musiał kłamać i oszukiwać. Była tylko szczerość i zabawa. A teraz? Teraz mamy siebie na wyciągnięcie dłoni, a nadal coś nas powstrzymuje. To strach. Strach przed tym, że skończy się to tak jak ostatnio. Jeden moment, który niszczy przyjaźń. Niszczy ludzi. Luke nie cierpiał tak bardzo po tej stracie, przynajmniej tak mi się wydaje. Ze mną było inaczej. Jego odejście, później odejście taty i jego śmierć. Byłam tylko nastolatką, która nie chciała jeszcze dorastać. To było dla mnie za wiele. To mnie zabiło. A teraz to wraca. On wraca. Wraca wszystko to co było między nami. Ale czy potrafimy podejść do tego tak beztrosko jak kiedyś. Potrafimy spojrzeć sobie w oczy i mówić prawdę i tylko prawdę? Nie. Jesteśmy teraz inni. Bardziej dorośli i bardziej... Ludzcy. Nauczyliśmy się kłamać i oszukiwać. Już nic nie będzie takie jak kiedyś. Nawet jeśli bardzo tego będziemy chcieć. I nie twierdzę tak dlatego, że jestem jakąś pesymistyką. Po prostu tak jest, było i będzie. Ludzie się zmieniają i nie zawsze potrafią się ze sobą dogadać. Wydaje nam się, że wiemy o sobie wszystko ale czy tak faktycznie jest? On nie wie nic o mnie, a ja nie wiem nic o nim. Nie mogę być nawet pewna tego czy Luke naprawdę mnie kocha. Czy ja już udowodniłam swoją miłość przylatując tutaj? Wydaje mi się, że tak. Bo jeśli się kogoś kocha, to odległość nie ma znaczenia. Ale czy teraz nie zaprzeczam sama sobie? Gubię się we własnych myślach i to mnie wykańcza. Jak mam rozwiązać ten problem skoro tak właściwie nie wiem na czym on polega? To za wiele. O wiele za wiele.

_________________________________

Coraz gorsze to opowiadanie, prawda?
Od września, czyli odkąd wciągnęłam się w to opowiadanie, żyję tą historią. Tak naprawdę, całymi dniami, nic innego nie robie tylko zastanawiam się jak ma wyglądać kolejny rozdział, co ma się wydarzyć i jak tak właściwie ma wyglądać zakończenie tej historii. Niby mam już zaplanowane zakończenie ale boję się, że skrzywdze tym Was, siebie i naszych bohaterów. Boję się, że to nie tak powinno wyglądać.
Planuję też drugą część ale nie wiem czy dam radę to ciągnąć. Chyba nie mam do tego talentu.
Napiszcie co o tym mieliście i pamiętajcie że jestem Wam bardzo wdzięczna za każde wyświetlenie, gwiazdkę i komentarz.

Ily ❤

Don't leave me | l.h ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz