Rozdział 7

24.5K 1.5K 209
                                    


"Daj spokój, stary. Daj jej spokój."

Już chyba setny raz czytałem wiadomość od Jasona. Z jednej strony cieszyłem się, że Sam zaczyna układać sobie życie beze mnie, ale z drugiej byłem zły i zazdrosny, że ktoś zajął moje miejsce i jest kimś ważnym w życiu niegdyś najważniejszej dla mnie osoby. Niby sam sobie jestem winien, ale i tak czuję się do kitu. Obracałem telefon w dłoni i zastanawiałem się, co odpisać chłopakowi. Daj jej spokój? W pewnym sensie już dałem, ale nie byłem w stanie żyć, nie wiedząc co się u niej dzieje.

- Stało się coś?

Usłyszałem za sobą dźwięczny głos Mii.

- Dlaczego pytasz? - odpowiedziałem pytaniem na pytanie, nie odwracając się do niej.

- Bo siedzisz skulony w tej samej pozycji, w której siedziałeś 20 minut temu. I sądząc po tonie twojego głosu coś musiało się stać.

Dobra jest, pomyślałem i zwróciłem się w jej stronę. Szatynka stała owinięta białym ręcznikiem, który kontrastował z jej opalonym ciałem. Z mokrych włosów skapywała woda.

- Wiesz, że możesz mi się wygadać. - powiedziała podchodząc bliżej.

- Wiem. - wyszeptałem spuszczając wzrok na swoje dłonie.

Dziewczyna stanęła między moimi nogami i wypielęgnowaną dłonią złapała mój podbródek, który pociągnęła zmuszając, abym na nią spojrzał.

- Więc mów, do cholery, co Cię gryzie.

- Właściwie to głupota. - powiedziałem wyrywając delikatnie podbródek z jej uścisku.

- Oh.. jestem kobietą. Uwielbiam głupoty. - powiedziała uśmiechając się zgryźliwie. - Mów!

Zmarszczyłem nos i głośno westchnąłem. Mia w międzyczasie usiadła obok mnie, mocząc swoimi włosami kanapę w salonie.

- Chodzi o Samantę.

- To ta śliczna blondynka, z którą byłeś? - zapytała przygryzając wargę.

- Dokładnie.

- Fajna jest. Z chęcią bym...

- Mia! - warknąłem na nią. - Skup się.

- Przepraszam. - wymamrotała. - Mów dalej.

- Poznała ostatnio jakiegoś Jaspera i jestem cholernie zazdrosny, mimo że to ja ją zostawiłem. - wyrzuciłem z siebie na jednym wydechu.

Mia zmarszczyła brwi.

- Skąd wiesz, że poznała skoro nie utrzymujesz z nią kontaktu? - zapytała podejrzliwie się na mnie patrząc.

- Ee.. no, jakby to powiedzieć... mam swojego szpiega w postaci jej najlepszego przyjaciela?

Dziewczyna postukała się palcem w czoło.

- Módlcie się, żeby ta Sam się o tym nie dowiedziała, bo ja na jej miejscu bym Was pozabijała jeszcze w tej samej sekundzie, w której bym się o tym dowiedziała!

- Jesteś babą. Twoja ocena sytuacji nie jest obiektywna. - powiedziałem z lekkim wyrzutem.

- Obiektywna srywna. Damska solidarność. - powiedziała robiąc wyniosłą minę.

- Dzięki, wiedziałem, że mogę na Ciebie liczyć. - burknąłem pod nosem.

- Nate, gdyby dało się przetłumaczyć Twojemu głupiemu móżdżkowi, co powinien zrobić to już dawno siedziałbyś w samolocie do Phoenix i układał w głowie przeproszenia dla blondyny. Takie jest moje zdanie.

Silniejsza niż wszystkoWhere stories live. Discover now