Rozdział 5

26.8K 1.6K 135
                                    

Samanta's POV:

Strużka potu spływała po moim czole. Włosy przylepiły mi się do karku i twarzy. Oddech stał się płytki i przyspieszony, a moja twarz na pewno przypominała swoim kolorem bardzo dojrzałego buraka. Od dwóch godzin wyciskałam siódme poty na siłowni. Od początku wakacji stało się to moim ulubionym zajęciem. Od dwóch tygodni dzień w dzień przychodziłam na siłownię w centrum miasta i po prostu ćwiczyłam. Kiedy ręce zdrętwiały mi od podnoszenia ciężarków, a nogi były jak z waty po przebiegnięciu 10 kilometrów na bieżni, stwierdziłam, że na dzisiaj wystarczy. Podniosłam butelkę z wodą i wzięłam z niej porządnego łyka. Zimna woda miło ochłodziła moje wnętrze. Podniosłam telefon z ławki i ruszyłam do szatni. W międzyczasie sprawdziłam, czy nie mam jakichś wiadomości. Niestety jak to często bywa, nikt o mnie nie myślał. Trochę rozczarowana wyciągnęłam z szafki ręcznik i przybory toaletowe i poszłam pod prysznic. 10 minut później byłam gotowa do wyjścia. Nie chciało mi się suszyć włosów, więc po prostu związałam je w niedbałego koka. Sprawdziłam ostatni raz, czy niczego nie zostawiłam i ruszyłam do wyjścia z budynku. Siłownia, do której chodziłam była niewielka, co za sobą niosło niewielką ilość klientów. Nawet mnie to cieszyło, bo wolałam ćwiczyć w samotności. Przechodząc przez recepcję uśmiechnęłam się do miłej kobiety stojącej za kontuarem i już miałam wyjść, kiedy coś kazało mi się zatrzymać. Usłyszałam za sobą znajomy głos. Był lekko zachrypnięty i jednocześnie seksowny. Odwróciłam się z dziwnym uczuciem i skierowałam swój wzrok w miejsce, z którego dochodził odgłos rozmowy. W kącie pomieszczenia na niewielkiej kanapie siedział nie kto inny jak Jasper, chłopak z klubu, którego pomyliłam z Natanem. Obok niego siedział bardzo podobny do niego mężczyzna. Pewnie jego brat, pomyślałam. Jasper ubrany był w krótkie spodenki i czarną koszulkę opinającą jego wyrzeźbione ciało. Mężczyzna obok ubrany był w garnitur. Nie wierzę, że spotkaliśmy się akurat na siłowni! Chyba powinnam stąd iść zanim mnie zauważy, pomyślałam i zaczęłam odwracać się w stronę drzwi wyjściowych. Niestety pech chciał, że zrobiłam to za wolno.

- Sam?

Na dźwięk głosu Jaspera wypowiadającego moje imię, cicho przeklnęłam pod nosem. Zrobiłam głęboki wdech i odwróciłam się ze zdzwioną miną na twarzy. Miałam zamiar udawać, że wcale go nie widziałam.

- Oo cześć. Nie zauważyłam Cię. - starałam się zabrzmieć wiarygodnie i w miarę swobodnie.

Poczułam na sobie badawcze spojrzenie ciemnych oczu. Za wszelką cenę starałam się nie spalić buraka.

- Jak się masz? - zapytał podchodząc bliżej.

- Dobrze. - bąknęłam i spuściłam wzrok. - A Ty?

- Również. - chłopak stanął przede mną. - Mam nadzieję, że szczęśliwie wróciłaś do domu.. wiesz wtedy w klubie... ja... przepraszam.

Słowa chłopaka kompletnie zbiły mnie z tropu. Zaskoczona spojrzałam na jego twarz.

- Za co mnie przepraszasz?

- Nie powinienem Cię tam zostawiać samej i to w takim stanie.

- W jakim stanie, przecież ja...

- Sam.

Ostry ton głosu Jaspera, kazał mi zamilknąć.

- Byłaś kompletnie nawalona. - kiedy wypowiedział ostatnie słowo, w kącikach jego ust zamajaczył uśmiech.

- Z grzeczności nie zaprzeczę. - powiedziałam zawstydzona.

Właściwie to ucieszyłam się, że chłopak nie gniewa się na mnie za moją pomyłkę. W dodatku kompletnie obcy facet się o mnie martwił! To strasznie miłe z jego strony.

Silniejsza niż wszystkoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz