- Już dawno bym doszła na pieszo, ale lubię twoje towarzystwo. - Parsknęłam uśmiechnięta. Eh. Po co palnęłam z tym towarzystwem?

- Ze wzajemnością. - uśmiechnął się do mnie, przy czym odsłonił rząd białych zębów. Automatycznie zrobiło mi się przykro, ponieważ wiedziałam, że siedzi tutaj ze mną tylko dla tego, bo jest moim dłużnikiem.

Nie odpowiadając obróciłam głowę w stronę okna i oparłam się o szybę. Nowy Jork to niesamowite miasto. Wśród ogromnych wieżowców czułam się jak mała mrówka. Wiecznie zatłoczone ulicze mówiły same za siebie, jakim to potężnym miastem są. Mogłabym tutaj mieszkać w przyszłości. Zdecydowanie.

- Cholera! Chyba nigdy nie wyjedziemy z tego pieprzonego korku! - Krzyknął zdenerwowany.

- Spokojnie. Myślałam, że przez dwadzieścia lat zdążyłeś się przyzwyczaić. - parsknęłam śmiechem.

- To wkurzające. - powiedział, po czym spojrzał w lusterko, aby zobaczyć jak długi ciągnie się za nami korek. - Agnes. Korek jest i za nami i przed nami. Będziesz musiała wyjść i dojść na piechotę, bo nie zdążysz.

- Okej. - założyłam plecak na plecy i otworzyłam drzwi. Zanim zdążyłam je zamknąć Luke krzyknął:

- Będę czekał na ciebie po pracy. - uśmiechnął się, a ja zatrzasnęłam drzwi i przecisnęłam się koło aut na chodnik.

Do pracy zostało mi kilkanaście przecznic i 15 minut. Dam radę! Biegłam tak szybko jak potrafiłam przez wielkie ulice Nowego Jorku. Nie chciałam się spóźnić, ponieważ Will w dalszym ciągu był na mnie zły i pogorszyłabym tylko sprawę.

Kiedy dochodziłam do kawiarni ujrzałam przez okno mnóstwo klientów. Zapowiadał się pracowity dzień. Wchodząc zobaczyłam Willa niosącego kawy.

- Hej. - powiedziałam uśmiechnięta, lecz on tylko burknął coś pod nosem.

Ignorując jego zachowanie poszłam się przebrać w strój. Zapomniałam ubrać jeansy i w dalszym ciągu byłam w szarych legginsach, co nie za bardzo mi odpowiadało. Czarna koszulka miała wystarczająco duży dekolt do tego opinające legginsy. Kurde! Ubrałam czarny fartuch z logo firmy, aby chociaż ukryć biust i wyszłam obsługiwać kasę.

Po dwudziestej ruch zaczął się powoli zmniejszać i mogłam wziąć się za mycie stolików.

- Agnes! Proszę chodź tutaj na chwilę. - krzyknął Will. Po jego tonie wywnioskowałam, że nie będzie to coś przyjemnego.

- Pracujesz już tutaj wystarczająco długo, więc dzisaj ty umyjesz toalety. - powiedział z satysfakcją.

- Jasne. - odparłam z gniewem i ruszyłam ku toalet.

- A i jeszcze jedno. Wychodzę dzisiaj na randkę. Dlatego wcześniej wyjdę. Zamkniesz lokal ? - zapytał. Słowo ,,randka'' zabrzmiało z jego ust nadzwyczaj śmiesznie, co sprawiło, że zaśmiałam się w duchu. Wyglądało na to, iż chciał mi zrobić na złość.

- Dobrze. Coś jeszcze? -  dodałam oburzona.

- Nie. - powiedział chłodno i wyciągnął z kieszeni telefon.

Fajnie ja miałam odwalać brudną robotę, a on sobie grał na telefonie.
Pocieszał mnie fakt, że Luke będzie na mnie czekał.

Wchodząc do toalety byłam miło zaskoczona, ponieważ była bardzo ładna i schludna. Jedyne co musiałam zrobić to wyczyścić lustro, opróżnić kosze, umyć umywalki, wyszorować kibel, pozmywać podłogi i uzupełnić papier. Całkiem mała lista, lecz łazienka w dalszym ciągu mnie miło zaskoczyła.

He is mineWhere stories live. Discover now