Rozdział XXI

242 27 2
                                    

- Obiecaj mi, że wszystko będzie dobrze - Łkałam

- Będzie, obiecuję - Odpowiedział całując mnie w głowę

Chłopak delikatnie masował moje plecy otwartą dłonią, co dodawało mi otuchy. Po jakimś czasie Australijczyk położył swoje ręce na moich biodrach i delikatnie odsunął mnie od siebie.

- Popatrz na mnie

Zrobiłam jak kazał.

- Nie płacz już. Wszystko będzie dobrze słyszysz? - Pokiwałam głową, zaciskając usta w prostą linię. Następnie nic nie mówiąc, ruszyłam w stronę jego pokoju.

Otwarłam szafę i wybrałam pierwszą lepszą sukienkę. Ubrałam się, poprawiłam makijaż, spryskałam mgiełką do ciała, pofalowałam włosy i zeszłam na dół.

- Wow, wow wow! Nieźle mała!

- Chodźmy już - Nie miałam siły na jakiekolwiek żarty. Podeszłam do drzwi i otworzyłam je, następnie wychodząc. Poczułam przyjemne i świeże powietrze. Wzięłam głęboki wdech i razem z Jai'em skierowaliśmy się w stronę najmniej zatłoczonej plaży. Gdy dotarliśmy na miejsce, okazało się, że wszyscy już tam są i czekają na nas.

- Cześć wszystkim - Rzuciłam, siadając pomiędzy Chelsey i Danielem 

- No to co? Pijemy! - Krzyknął Beau unosząc szklankę z drinkiem

Wszyscy odpowiedzieli mu słowem "pijemy" i wzięli łyk alkoholu. 

- Lily, a ty? Nie napijesz się z nami? - Zapytał Skip

- Nie, nie mam ochoty.- Odpowiedziałam sztucznie się uśmiechając

- Okej, jak chcesz

Włączyliśmy muzykę i zaczęliśmy tańczyć w jej rytm. Chciałam choć przez chwilę o wszystkim zapomnieć. Dałam się ponieść.

Gdy skończyła się moja ulubiona piosenka, zauważyłam, że nie ma Luke'a. Pomyślałam, że powinnam pójść go szukać.

Przeszłam kilka kilometrów wzdłuż oceanu, ale nigdzie go nie było. Tylko jedno miejsce przyszło mi na myśl.

Skręciłam w stronę małego parku, którego ścieżka prowadziła na klif, z którego widać było jeden z najbardziej popularnych kurortów w LA. Wspięłam się pod dosyć stromą górkę.

Nie myliłam się. Siedział tam. Gdy podeszłam bliżej, okazało się, że jego nogi zwisają w dół.

Bez słowa usiadłam obok niego patrząc przed siebie. Czułam, że na mnie patrzy, ale udawałam niewzruszoną.

- Dlaczego tu przyszłaś?

- A nie mogę? - Odpowiedziałam tym razem spoglądając w jego oczy.

- O co chodziło Ci w kuchni?

- O nic. Czy ty musisz zadawać tyle pytań?

- Luke, martwię się o Ciebie. Kiedy ty to w końcu zrozumiesz?

- A ty kiedy zrozumiesz, że nie ma o co?

Nie wytrzymałam i dałam upust emocjom. Nie obchodziło mnie co sobie pomyśli.

- Ej, przepraszam nie chciałem Cię urazić

- Jest okej - Wytarłam łzę, która właśnie spływała mi po policzku.

Zauważyłam, że chłopak wydycha dużą, białą chmurę dymu.

- Co to?

- Elektryk, chcesz? - Zapytał wyciągając przedmiot w moją stronę

Kiedyś też go miałam, ale zepsuł się i nie można było już go naprawić.

- Pewnie

Australijczyk przysunął się bliżej. Spojrzał mi w oczy i wciągnął w płuca zawartość urządzenia. Wiedziałam o co mu chodziło. Uśmiechnęłam się. Dzieliło nas jakieś pięć centymetrów. Wypuścił powietrze, wprost w moje usta, a ja łapiąc oddech, wciągnęłam je z powrotem.

------------------------

Jest to bonus, który miałam dodać wcześniej. Nie jest jeszcze do końca taki jak bym chciała, ale mam nadzieję, że przynajmniej wam się spodoba. Rozdział za tamten tydzień powinien pojawić się jeszcze dziś. Każdego kto czyta proszę o szczery komentarz i oczywiście gwizdkę, jeśli się podobało. To chyba tyle, do następnego xx









Never Give Up 2 - The Janoskians fanfictionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz