Rozdział XX

255 25 3
                                    

- Cześć wszystkim! - Usłyszałam, kiedy do salonu wparowała drobna brunetka w rozpuszczonych włosach i granatowym kombinezonie. 

- Cześć - Podeszłam i przytuliłam ją na powitanie, co bardzo ciepło odebrała. Nie muszę już chyba wspominać, że świetnie pachniała. Mam już odpowiedź dlaczego Beau nie odkleja od niej nosa.

- Siadaj, chcesz coś do picia? - Uśmiechnęłam się 

- Poproszę kawę - Odpowiedziała tym samym. 

Zanim wyszłam z pomieszczenia, zauważyłam, że Beau przeprowadził z nią ostrą wymianę śliną. 

Zaśmiałam się pod nosem, wiedząc co zamierza. 

W kuchni spotkałam Luke'a, który tempo patrzył na blat i pił piwo. Nie wiem co się z nim dzieje. Od dłuższego czasu nie wychodzi z pokoju, nie ma z nim kontaktu... A kiedy już wyjdzie, jest nieobecny. Usiadłam na przeciw niego. Chłopak spojrzał na mnie takim samym wzrokiem, jakim patrzył przed chwilą na stół. 

- Luke co się dzieje? 

- Nic się nie dzieje. O co Ci chodzi? 

- Przecież widzę. Nie wychodzisz z pokoju, nie ma z tobą kontaktu, unikasz ludzi. 

- Nie twoja sprawa. - Odpowiedział i wziął łyk napoju.

- Dlaczego nie dasz sobie pomóc?

- Przecież nie potrzebuję żadnej pomocy. Coś sobie uroiłaś.

- Przestań się tak do mnie odzywać. Próbuję Ci pomóc, bo jesteś moim przyjacielem, a ty wyskakujesz z takim czymś. 

- No właśnie - przyjacielem. - Było to ostatnie co usłyszałam, ponieważ Australijczyk wyszedł.

Zastanawiałam się co chciał mi przez to powiedzieć. Znów pokłócił się z Caroline?

- Lily! Zjadło Cię tam coś? - Usłyszałam wołanie Skipa, który nie mógł doczekać się swojej ulubionej waniliowej herbaty. 

 - Idę, już idę!

Szybko włączyłam czajnik i przygotowałam kubki, sypiąc do jednego kawę, a do drugiego herbatę o smaku waniliowym. Gdy woda się zagotowała, wypełniłam nią naczynia i szybkim, ale ostrożnym krokiem ruszyłam w stronę salonu. 

- Proszę - Odezwałam się, stawiając napoje na stole. 

- To jakie plany na dzisiaj? Czekajcie, gdzie jest Luke? - Zapytał James 

- Poszedł do swojego pokoju. - Odpowiedziałam

- Pokłóciliście się? 

- Nie, Skip.

- LUKEE - Zawołał Jai

- Czego?!

- Chodź do nas! 

- Po co?!

- Przyjdź i bez gadania!

Nagle usłyszeliśmy czyjeś kroki, a po chwili w wejściu stał bliźniak z kolczykiem w wardze. 

- Siadaj - Przyklepałam miejsce obok siebie i uśmiechnęłam się pocieszająco

Chłopak wykonał moje polecenie, zerkając na nas pytająco. 

- Jakie plany na dzisiaj? - Ponowił pytanie James

- Co chcecie, dla mnie obojętnie. - Odpowiedziała Chelsey

- Ja poszedł bym do klubu.

- Ja też.

- Ja do kina.

- Ja na plażę i tam zrobić imprezę.

- Dobry pomysł.

- Mi też pasuje.

- A tobie Luke? - Zapytałam

- W sumie to możemy iść. 

- Świetnie! To ja z Chelsey zajmiemy się czymś do jedzenia. Luke i Skip niech załatwią coś do picia. James zajmie się muzyką, A ty i Jai weźmiecie jakieś koce, szklanki itd. pasuje?

- Jasne, szefie - Wywaliłam mu język.

Po rozmowie wszyscy rozeszli się, a ja i Jai zostaliśmy. Po chwili chłopak wstał i pociągnął mnie za rękę, bym i ja zrobiła to samo. 

Zarzuciłam ręce na jego szyję i spojrzałem głęboko w oczy. Były takie piękne, że mogłabym wpatrywać się w nie dzień i noc, a i tak byłoby mi mało. On natomiast położył mi dłonie na pośladkach i podniósł mnie, następnie przyciskając do ściany. 

Zaczął delikatnie ssać i na przemian całować moją szyję. W końcu dotarł do ust. Pocałowaliśmy się, ale nie namiętnie i bez opamiętania, ale czule. Tak właśnie lubiłam i on chyba o tym wiedział. 

- Kocham Cię skarbie

- Ja Ciebie też - Odpowiedziałam delikatnie muskając jego wargi 

- Nie wiesz co dzieję się z Lukeyem? - Zapytałam nagle przerywając pocałunek

- Nie mam pojęcia. 

Westchnęłam. Chciałabym mu jakoś pomóc. Nie mogę patrzeć jak cierpi. Australijczyk zauważył moje zmartwienie i odpuścił. Poszłam do toalety i zamknęłam się w niej. Oparłam się rękami o umywalkę i zaczęłam płakać. Nie dbałam o to, że właśnie cały mój makijaż spływa razem ze łzami. Marzyłam o tym, by znów było jak dawniej. W końcu musiałam się uspokoić. Przemyłam twarz i przekręciłam zamek, wychodząc z pomieszczenia. 

Natknęłam się na Jai'a, który oglądał telewizor na kanapie. Odwrócił się i zobaczył w jakim jestem stanie. Podszedł i bez słowa mocno mnie przytulił.

----------------------------

Dziś trochę krótszy i w sumie to nie zbyt mi się podoba. Może tak parę gwiazdek i komentarzy na zachętę :( ? Hahaha oczywiście żartuję, ale tak jak pisałam rozdział nie przypadł mi zbytnio do gustu. Jutro tak jak obiecałam - mały bonusik ;). Do następnego! 














Never Give Up 2 - The Janoskians fanfictionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz