Kolejnego dnia od samego rana biegaliśmy z Louisem jak poparzeni. Dzisiaj pakowaliśmy się na jutrzejszy wczesno - ranny wyjazd. Już nie mogłam się doczekać tego momentu!
Wszystkie ubrania musiałam uprasować a wcześnie jeszcze uprać. Musiałam jeszcze jechać do sklepu aby kupić sobie nowy strój kąpielowy o którym zapomniałam! A na sam koniec usiadłam na walizce, którą próbowałam zamknąć i za cholerę nie mogłam! A Louis stał i jedynie się ze mnie śmiał! Idiota!- A kiedy wlócicicie? - spytał nas Leo, który nie odstąpił nas na chociaż jeden krok od samego ranka. Był bardzo ciekawy tego co robimy
- Na jakiś czas skarbie.
- Ale wrócicie?
- Oczywiście że tak! Dlaczego mieli byśmy nie wrócić? - tym razem odezwał się Louis
- Czemu się pytasz skarbie?
- Tak po prostu - wzruszył ramionami i przytulił do siebie bardziej Teddy'ego
- Leo, co się stało? Powiedz nam - powiedziałam i podeszłam do mojego synka, ukucnęłam i pogłaskałam go po policzku. Widziałam że czymś się martwi
- Po prostu w przedszkolu panie mówiły o moim młodszym koledze którego - spojrzał na nas z łzami w oczach
- Którego co?
- Którego zginęli w wypadku samochodowym.
- Co?
- Mówisz prawdę?
- Tak. To było wczoraj. Wlacałem z łazienki i akurat pani o tym mówiła
- I boisz się że nam może coś się stać?
- Tak - odpowiedział a ja od razu go do siebie przytuliła
- Kochanie nic nam nie będzie. Wrócimy cali i zdrowi?
- Obiecujecie?
- Tak. Obiecujemy - odezwał się Lou
- Kocham was - krzyknął Leo i przytulił mnie a potem Louisa a później wybiegł z naszej sypialni
- Co o tym sądzisz? - spytałam
- Uważam że panie nie powinny mówić o takich rzeczach w miejscu, gdzie mogą słyszeć to dzieci.
- Też tak sądzę. Widziałeś jaki był smutny?
- Widziałem. Ale nie martw się. Nam się nic nie stanie.
- Jestem ciekawa którego chłopczyka rodzice zginęli.
- Tego nie wiem - westchnął - no, ale trzeba wziąć się dalej do roboty. Niedługo przyjedzie twoja mama.
- Racja - odparłam. Louis podszedł do mnie i pocałował czule w usta a potem kończył pakowanie swojej walizki.
Może i Leo miał dopiero pięć lat, ale jak na swój wiek był bardzo mądry i rozumiał wiele rzeczy, dlatego tak bardzo przejął się tą wiadomością o śmierci rodziców jego kolegi. Jestem ciekawa, kim oni byli i kogo byli rodzicami.
Żeby nie myśleleć nad tak dołującą wiadomością zaczęłam kończyć pakowanie swojej walizki.
☆☆☆
- A kiedy przyjedzie babcia? - spytał się po raz setny Leo, kiedy kończyłam przygotowywać obiad- Wtedy, kiedy będzie kolacja.
- A kiedy będzie kolacja?
- Niedługo skarbie.
- Leo chodź pójdziemy zobaczyć co robią twoja siostra i brat.
- Dobrze tato! - pisnął Leo i biegiem ruszył w stronę schodów a ja podziękowałam Louisowi że choć na chwilę mój syn da mi spokój!
Odkąd skończyłam się pakować, czyli jakąś godzinę temu Leo wciąż się pytał kiedy przyjedzie babcia. To naprawdę w niektórych chwilach mi przeszkadzało, ale przecież nie mogłam nakrzyczeć na Leo bo tak naprawdę nie było powodu.
Kiedy z piekarnika wyjęłam pieczoną kaczkę usłyszałam dzwonek do drzwi. Szybko pobiegłam do nich a kiedy otworzyłam zobaczyłam uśmiechniętą mamę, oraz...
- Tata, mama?
- Niespodzianka! - krzyknęli jednocześnie
- Co wy tu robicie? Razem?
- Wytłumaczymy wam do w miedzy czasie. Przytulisz mamę?
- Jasne.
- Witaj kochanie.
- Cześć mamo.
- Witaj Alex.
- Cześć tato.
- Skarbie kto to?
- Rodzice! - odkrzyknęłam
- Jak to rodzice? Tata?
- Witaj Louis.
- A co wy tu...
- Dowiemy się w swoim czasie - powiedziałam - wchodźcie proszę.
- Babcia, dziadek!
- Leo! Chodź do babci.
- I dziadka - Leo podbiegł do rodziców i mocno uścisnął najpierw moją mamę a potem tatę
- Mamy coś dla ciebie.
- Co takiego? - spytał z świecącymi oczami Leo
- Dziadek. No pokaż wnuczkowi ten prezent.
- Oczywiście - powiedział tata i wyszedł na chwilę z domu aby po chwili wrócić z samochodem, w którym Leo może jeździć
- O jejku! Jaki piękny! Mogę wsiąść?
- Oczywiście.
- I na co taki drogi prezent? - spytałam
- Dziadkowie zawsze rozpieszczają swoich wnuków. Nie wiesz o tym?
- No tak! Zapomniałam. A teraz zapraszam do stołu - powiedziałam i wszyscy skierowaliśmy się do jadalni.
Louis zniósł na dół Bena i Clare żebyśmy mieli na nich lepsze oko. Zaczęliśmy jeść i rozmawiać. W czasie kolacji dowiedziałam się razem z Louisem że moja mama i nasz wspólny tata dali sobie jeszcze jedną szansę przez co są teraz ze sobą razem. Coś nieprawidłowego!
Leo był tak zachwycony prezentem że zapomniałam o wszystkim. Liczył się dla niego samochód którym jeździł po całym domu. Po kolacji razem z mamą poszłyśmy do kuchni, aby posprzątać po kolacji. Później każdy udał się do swoich pokojów...- Uwierzysz że oni są znów razem?
- Nie.
- Louis co to będzie, kiedy przyjedzie twoja mama i spotka naszego ojca.
- Już nie naszego, tylko twojego.
- To zawsze będzie nasz ojciec nawet jak zrzekł się praw. Zrzekł się abyśmy mogli wziąć normalnie ślub.
- Wiem Alex. Ale ważne że jesteśmy razem.
- Wiem.
- A teraz chodźmy spać. Bo jutro ciężki dzień.
- Wiem. Dobranoc.
- Dobranoc skarbie - powiedział Louis, pocałował mnie i oboje wtuleni w siebie zasnęliśmy.
⭐⭐⭐
Wybaczcie że taki krótki, ale jutro będzie dłuższy i pełen wrażeń ;)Wpadnijcie proszę na 35 rozdział Sweet to time ,25 rozdział Prezes i jego asystentka ,6 rozdział Young Parents i 5 rozdział My New Daddy ;)
YOU ARE READING
Mr & Mrs Tomlinson ✔ (ZAKOŃCZONE - DO KOREKTY)
FanfictionDalsza część losów Louisa i Alex. Jeśli nie czytałeś My Brother - My First True Love i My Little Tomlinson nie czytaj tego ;) Pełna wrażeń i emocji miłość przetrwała pomimo tak dużych problemów w życiu tej dwójki. Obecnie są małżonkami i mają trójk...