Rozdział 18

2K 111 1
                                    

Kolejnego dnia od samego rana biegaliśmy z Louisem jak poparzeni. Dzisiaj pakowaliśmy się na jutrzejszy wczesno - ranny wyjazd. Już nie mogłam się doczekać tego momentu!
Wszystkie ubrania musiałam uprasować a wcześnie jeszcze uprać. Musiałam jeszcze jechać do sklepu aby kupić sobie nowy strój kąpielowy o którym zapomniałam! A na sam koniec usiadłam na walizce, którą próbowałam zamknąć i za cholerę nie mogłam! A Louis stał i jedynie się ze mnie śmiał! Idiota!

- A kiedy wlócicicie? - spytał nas Leo, który nie odstąpił nas na chociaż jeden krok od samego ranka. Był bardzo ciekawy tego co robimy

- Na jakiś czas skarbie.

- Ale wrócicie?

- Oczywiście że tak! Dlaczego mieli byśmy nie wrócić? - tym razem odezwał się Louis

- Czemu się pytasz skarbie?

- Tak po prostu - wzruszył ramionami i przytulił do siebie bardziej Teddy'ego

- Leo, co się stało? Powiedz nam - powiedziałam i podeszłam do mojego synka, ukucnęłam i pogłaskałam go po policzku. Widziałam że czymś się martwi

- Po prostu w przedszkolu panie mówiły o moim młodszym koledze którego - spojrzał na nas z łzami w oczach

- Którego co?

- Którego zginęli w wypadku samochodowym.

- Co?

- Mówisz prawdę?

- Tak. To było wczoraj. Wlacałem z łazienki i akurat pani o tym mówiła

- I boisz się że nam może coś się stać?

- Tak - odpowiedział a ja od razu go do siebie przytuliła

- Kochanie nic nam nie będzie. Wrócimy cali i zdrowi?

- Obiecujecie?

- Tak. Obiecujemy - odezwał się Lou

- Kocham was - krzyknął Leo i przytulił mnie a potem Louisa a później wybiegł z naszej sypialni

- Co o tym sądzisz? - spytałam

- Uważam że panie nie powinny mówić o takich rzeczach w miejscu, gdzie mogą słyszeć to dzieci.

- Też tak sądzę. Widziałeś jaki był smutny?

- Widziałem. Ale nie martw się. Nam się nic nie stanie.

- Jestem ciekawa którego chłopczyka rodzice zginęli.

- Tego nie wiem - westchnął - no, ale trzeba wziąć się dalej do roboty. Niedługo przyjedzie twoja mama.

- Racja - odparłam. Louis podszedł do mnie i pocałował czule w usta a potem kończył pakowanie swojej walizki.

Może i Leo miał dopiero pięć lat, ale jak na swój wiek był bardzo mądry i rozumiał wiele rzeczy, dlatego tak bardzo przejął się tą wiadomością o śmierci rodziców jego kolegi. Jestem ciekawa, kim oni byli i kogo byli rodzicami.

Żeby nie myśleleć nad tak dołującą wiadomością zaczęłam kończyć pakowanie swojej walizki.

☆☆☆
- A kiedy przyjedzie babcia? - spytał się po raz setny Leo, kiedy kończyłam przygotowywać obiad

- Wtedy, kiedy będzie kolacja.

- A kiedy będzie kolacja?

- Niedługo skarbie.

- Leo chodź pójdziemy zobaczyć co robią twoja siostra i brat.

- Dobrze tato! - pisnął Leo i biegiem ruszył w stronę schodów a ja podziękowałam Louisowi że choć na chwilę mój syn da mi spokój!

Odkąd skończyłam się pakować, czyli jakąś godzinę temu Leo wciąż się pytał kiedy przyjedzie babcia. To naprawdę w niektórych chwilach mi przeszkadzało, ale przecież nie mogłam nakrzyczeć na Leo bo tak naprawdę nie było powodu.

Kiedy z piekarnika wyjęłam pieczoną kaczkę usłyszałam dzwonek do drzwi. Szybko pobiegłam do nich a kiedy otworzyłam zobaczyłam uśmiechniętą mamę, oraz...

- Tata, mama?

- Niespodzianka! - krzyknęli jednocześnie

- Co wy tu robicie? Razem?

- Wytłumaczymy wam do w miedzy czasie. Przytulisz mamę?

- Jasne.

- Witaj kochanie.

- Cześć mamo.

- Witaj Alex.

- Cześć tato.

- Skarbie kto to?

- Rodzice! - odkrzyknęłam

- Jak to rodzice? Tata?

- Witaj Louis.

- A co wy tu...

- Dowiemy się w swoim czasie - powiedziałam - wchodźcie proszę.

- Babcia, dziadek!

- Leo! Chodź do babci.

- I dziadka - Leo podbiegł do rodziców i mocno uścisnął najpierw moją mamę a potem tatę

- Mamy coś dla ciebie.

- Co takiego? - spytał z świecącymi oczami Leo

- Dziadek. No pokaż wnuczkowi ten prezent.

- Oczywiście - powiedział tata i wyszedł na chwilę z domu aby po chwili wrócić z samochodem, w którym Leo może jeździć

- O jejku! Jaki piękny! Mogę wsiąść?

- Oczywiście.

- I na co taki drogi prezent? - spytałam

- Dziadkowie zawsze rozpieszczają swoich wnuków. Nie wiesz o tym?

- No tak! Zapomniałam. A teraz zapraszam do stołu - powiedziałam i wszyscy skierowaliśmy się do jadalni.

Louis zniósł na dół Bena i Clare żebyśmy mieli na nich lepsze oko. Zaczęliśmy jeść i rozmawiać. W czasie kolacji dowiedziałam się razem z Louisem że moja mama i nasz wspólny tata dali sobie jeszcze jedną szansę przez co są teraz ze sobą razem. Coś nieprawidłowego!
Leo był tak zachwycony prezentem że zapomniałam o wszystkim. Liczył się dla niego samochód którym jeździł po całym domu. Po kolacji razem z mamą poszłyśmy do kuchni, aby posprzątać po kolacji. Później każdy udał się do swoich pokojów...

- Uwierzysz że oni są znów razem?

- Nie.

- Louis co to będzie, kiedy przyjedzie twoja mama i spotka naszego ojca.

- Już nie naszego, tylko twojego.

- To zawsze będzie nasz ojciec nawet jak zrzekł się praw. Zrzekł się abyśmy mogli wziąć normalnie ślub.

- Wiem Alex. Ale ważne że jesteśmy razem.

- Wiem.

- A teraz chodźmy spać. Bo jutro ciężki dzień.

- Wiem. Dobranoc.

- Dobranoc skarbie - powiedział Louis, pocałował mnie i oboje wtuleni w siebie zasnęliśmy.

⭐⭐⭐
Wybaczcie że taki krótki, ale jutro będzie dłuższy i pełen wrażeń ;)

Wpadnijcie proszę na 35 rozdział Sweet to time ,25 rozdział Prezes i jego asystentka ,6 rozdział Young Parents i 5 rozdział My New Daddy ;)

Mr & Mrs Tomlinson ✔ (ZAKOŃCZONE - DO KOREKTY)Where stories live. Discover now