Rozdział 11

2.2K 130 4
                                    

Reszta niedzielnego dnia minęła bardzo szybko. Dawno już nie czułam się tak jak dziś. Razem z moim mężem i dziećmi poszliśmy na spacer a potem do kawiarni oraz na małe zakupy i do kina na film animowany. Oczywiście bajkę wybierał Leo.

Kiedy wróciliśmy do domu był już wieczór. Chłodny wiosenny wieczór...

- To co. Robimy kolację.

- Taaak! - krzyknął Leo a ja się zaśmiałam

- No to w takim razie pójdziesz teraz z tatą się trochę pobawić a ja przygotuję kolację, dobrze?

- Dobrze mamusiu - powiedział Leo i biegiem ruszył w stronę swojego pokoju

- Tylko uważaj na schodach!

- Zrób coś dobrego skarbie na kolację - wyszeptał mi Louis do ucha a jednocześnie zaczął całować moją szyję

- Mam zamiar zrobić zapiekanke.

- Mmm..., pyszota - zachichotałam i odwróciłam się w stronę Lou

- A teraz idź do naszego syna i się z nim pobaw zanim przygotuję kolację.

- A będę coś z tego miał? - uniósł brew i uśmiechnął się cwaniacko a ja uderzyłam go z pięści w klatkę piersiową

- Naprawdę nie możesz pobawić się trochę z naszym najstarszym synem i nic z tego nie oczekiwać?

- Oczywiście że mogę, ale wolne chwilę chcę wykorzystać w dobry sposób - mruknął a ja odwróciłam się w jego stronę - wiesz że cię kocham.

- Teraz mi nie słodź kochanie.

- Muszę w końcu jesteś moją żoną - powiedział a jego usta wylądowały na moich.

Całował mnie spokojnie i z nutą delikatności. Właśnie w taki sposób przekazywaliśmy sobie miłość. W tak prosty i łatwy sposób, jaki jest pocałunek...

-Tato, chodź!!! - usłyszeliśmy Leo na co oboje jęknęliśmy

- Naprawdę nasz syn ma świetne wyczucie czasu.

- Też tak sądzę - zachichotałam - a teraz idź.

- Idę - Louis odszedł a ja poszłam do kuchni i zaczęłam przygotowywać kolację.

☆☆☆
Po godzinnym męczeniu się z zapiekanką w końcu skończyłam. Serowa zapiekana z makaronem jest najlepsza!

- Louis, Leo? Kolacja! - krzyknęłam I wróciłam do jadalni.

Położyłam na stół talerze oraz kubki a na samym końcu na środku stołu zapiekankę. Po chwili usłyszałam śmiechy oraz Leo, który wpadł do kuchni cały uśmiechnięty...

- Coś ty taki wesoły?

- Tata opowiadał mi różne śmiesne historie.

- I strasznie były śmieszne - w kuchni pojawił się Lou - to co jemy?

- Z wami się nie wytrzyma - zachichotałam i przewróciłam oczami - siadajcie.

Kiedy każdy już siedział, nałożyłam na talerz porcję zapiekanki. Oczywiście Leo, był zachwycony smakiem posiłku dlatego poprosił dokładkę. Miał strasznie dobry apetyt. Przez cały przebieg kolacji dużo rozmawialiśmy, zresztą tak jak zawsze...

- No skarbie. Teraz do łazienki, ząbki w piżamke i spać.

- Muszę?

- Musisz. Jutro trzeba iść do przedszkola i trzeba wcześnie wstać. Więc proszę szorować na górę do łazienki.

Mr & Mrs Tomlinson ✔ (ZAKOŃCZONE - DO KOREKTY)Where stories live. Discover now