Rozdział 3

2.6K 132 6
                                    

Obudziłam się kolejnego ranka z myślą, że przygotuje dla Louisa pyszne śniadanie i spędzimy ten dzień razem z dziećmi, ale niestety po przebudzeniu okazało się, że Louisa już nie było w łóżku i pomyślałam, że poszedł już do pracy ale usłyszałam jego głos z łazienki. Wstałam więc i poszłam do Lou, który stał przed lustrem i zawiązywał w pośpiechu krawat...

- Wybierasz się gdzieś?

- Alex, kochanie już wstałaś?

- Jak widać, ale nie odpowiedziałeś na moje pytanie.

- Dzisiaj mamy rozmowy kwalifikacyjne. Kandydatki na prywatną asystentkę. Pomożesz mi zawiązać krawat? Gdy się śpieszę to mi nie wychodzi!

- Myślałam, że spędzimy ten dzień razem z dziećmi.

- Wiem skarbie, ale nadrobimy to. Obiecuję. Dziękuję - powiedział kiedy skończyłam wiązać mu krawat. Dał mi całusa w policzek i ominął mnie wychodząc z łazienki

- Kiedy wrócisz?

- A to przesłuchanie?! Nie wiem ile nam to zajmie. Może chcesz iść jeszcze ze mną i wybrać mi asystentkę, co?

- Przeginasz! Twoja firma i twoja sprawa ale chciałam po prostu wiedzieć kiedy wrócisz abym mogła przygotować obiad! - krzyknęłam i opuściła naszą sypialnię. Udałam się do pokoiku naszych dzieci gdzie również znajdował się Leo. Nie poszedł do przedszkola bo uznał, że musi zaopiekować się młodszym rodzeństwem. To było naprawdę bardzo słodkie.

- Cześć mamo.

- Dzień dobry synku. Od dawna tutaj siedzisz?

- Nie - pokiwał główką.

- Wiesz kochanie? – spojrzał na mnie - mama musi nakarmić oraz przebrać Bena i Clare, więc pójdź do swojego pokoju ubierz się a jak skończę to cię zawołam, dobrze?

- Dobrze mamusiu - odpowiedział Leo i w podskokach ruszył do siebie.

Musiałam przewinąć Bena i Clare a następnie ich nakarmić. Przez całą noc spali cicho, bez płaczu, krzyków a jak to się mówi jaka pierwsza noc w nowym domu taka będzie już dopóki nie dorosną.


Kiedy dzieciaki zostały przebrane, usiadłam na fotelu wcześniej zdejmując ramiączka mojej koszuli nocnej żeby Ben z Clarą mieli większy dostęp do piersi. Oczywiście pierwszy musiał zostać na karmiony, który był małym głodomorkiem.


W pewnej chwili drzwi się otworzyły a do pokoju naszych dzieci wszedł Louis...

- Ooo! To ty jeszcze nie poszedłeś do biura? Asystentki na pewno czekają i się niecierpliwią.

- Teraz to ty jesteś złośliwa. Przyszedłem powiedzieć, że wychodzę i zobaczyć jak czują się nasze dzieci.

- Jak widać dobrze, więc możesz już iść.

- Co cię ugryzło?!

- Mnie? - spojrzałam na Lou – nic – wzruszyłam ramionami – ale ciebie...

- Czy ty jesteś zazdrosna?

- A mam o kogo? - przewróciłam oczami – jakbyś jeszcze mógł weź połóż Bena i podaj mi Clare - tak też zrobił.

- Dzięki. A teraz możesz już iść. Nie pozwól aby plastiki na ciebie czekały.

- Plastiki? – zaśmiał się.

- Tak, plastiki. Większość asystentek to zwykłe plastiki.

- Ty naprawdę jesteś zazdrosna.

Mr & Mrs Tomlinson ✔ (ZAKOŃCZONE - DO KOREKTY)Onde histórias criam vida. Descubra agora