-Chloe ?- Odezwałem się nieśmiało i chrząknąłem kilkukrotnie próbując przywrócić swój głos do najbardziej naturalnego brzmienia. Odpowiedziała mi głucha cisza.- Chlo,Kochanie musimy porozmawiać.- Jęknąłem zdeterminowany pokonując przestrzeń aksamitnego dywanu. Sprawdziłem łazienkę oraz wszelkie miejsca potencjalnego ukrycia, nic nie wskazywało na jej obecność tutaj. Warknąłem zdenerwowany opuszczając ciepłe wnętrze kremowej sypialni otulonej jej słodkim zapachem. Przyjemna woń kurczaka dotarła do moich nozdrzy w chwili gdy moje stopy zderzyły się z powierzchnią marmurowych płyt przedpokoju. Przyciszone, męskie głosy mieszały się z syczeniem nowoczesnego ekspresu przygotowującego dwie niewielkie kawy.

-Dzień dobry.- Odezwałem się wesoło wciskając maleńkie naczynie pod krótki dozownik. Mężczyźni spojrzeli na mnie unosząc brwi ku górze na co odpowiedziałem pytającym wzrokiem.

-Hej Justin.-Odparł Edward zanurzając popękaną skórę warg w ciemnym, aromatycznym naparze. - Jak twoja noc?- Rzucił przyjacielowi ostrzegawcze spojrzenie, nie ukrywałem swojego niezadowolenia związanego z przedziwnym zachowaniem znajomych.

- Była...normalna.- Kaszlnąłem nerwowo wciskając palec w zbyt mały uchwyt filiżanki. Nie chciałem poruszać tematu Chloe przed klarownym wyjaśnieniem sytuacji. Wczorajszy wieczór zamienił się w istną katastrofę, wspaniały plan randki runął niczym stara budowla uderzona ogromną kulą kłamstwa. Byłem przygotowany na serie pytań, zdania pocieszenia lub zwykłe żarty, nie łudziłem się, że Natalie zachowa pikantne plotki dla własnej przyjemności.

-Zaplanowaliśmy mały mecz z rodziną Twersonów, pamiętasz tą dwójkę naszpicowanych botoksem nastolatków?- Lucas przejął inicjatywę opierając osłonięty drogim swetrem łokieć o czysty blat stołu.- Nie mogą pogodzić się z przegraną zeszłego roku, żądają rewanżu, przyjacielskiej rozgrywki na osobistym polu golfowym ich ojca.- Dodał łagodnie wciskając do ust niewielki kęs barwnej sałatki.

-Nie jestem w najlepszej kondycji, byłbym zbędnym problemem utrudniającym wam drogę do zdobycia pucharu.- Jęknąłem słabo obserwując delikatny ruch cząsteczek cieczy ocierających się o brzegi śliskiego naczynia.

- Daj spokój Stary.- Ciężka ręka Edwarda opadła na moje ramię.- Potrzebujemy dnia spędzonego w męskim towarzystwie. Zapach kokosowych olejków, lakierów do paznokci i słodkich perfum sprawia, że mam ochotę zwymiotować.- Wygiął dłoń w przedziwny sposób próbując przedstawić jeden z tych uroczych, dziewczęcych gestów. Kąciki mych ust mimowolnie uniosły się ku górze. - To dobry sposób na odreagowanie. Twoje mięśnie potrzebują wysiłku, skupisz się na grze, zapomnisz o małym, wakacyjnym błędzie. -Jedynym błędem było nazwanie jej nędznym robakiem. Dopijam czarny napój wierząc, że kilkanaście mililitrów doda mojemu ciału energii na resztę dnia. Potrzebuję chwili uwolnienia? Świeże powietrze może pomóc w zebraniu myśli. Nie mogę spotkać się z Chloe by po prostu wpić się w jej słodkie wargi tak jakby wczorajsza noc nie istniała. Musimy pokonać własne emocje, strach piętrzący się w najgłębszych zakamarkach ciała . Zniszczyłem małą cząstkę jej wrażliwości, ponownie sklejenie małego serca brunetki nie będzie zadaniem banalnym. Zagryzłem dolną wargę kiwnięciem głowy zgadzając się na propozycję przyjaciół. To tylko kilka godzin. Tysiące minut. Miliony sekund, w których będę mógł zadręczać się poczuciem winy.

Cornelia

- Podsumujmy to. Znalazłaś ją nad basenem po czym pomogłaś jej dotrzeć do pokoju by mogła wepchnąć wszystkie faktycznie należące do niej rzeczy do małego plecaka, a potem odwiozłaś ją na lotnisko tak jakby trzy godziny wcześniej nie została zdeptana z ziemią ?- Zacisnęłam palce na czubku nosa próbując odnaleźć w sobie resztki samokontroli.

-Tak, opowiadałam ci tę historię wielokrotnie. Dlaczego wiecznie pokazujesz swoją wściekłość ?- Delikatny głos Any dotarł do mojego mózgu z krótkim opóźnieniem.

Other WorldsWhere stories live. Discover now