Budzę się z bólem głowy. Czuję że coś jest nie tak. Wstaję zbieram swoje rzeczy i idę do łazienki. Po raz pierwszy była pusta. Wzięłam szybki prysznic dzięki czemu poczułam się trochę lepiej. Ubrałam się i związałam włosy. Wyszłam z łazienki i wróciłam do pokoju. Koło mojego łóżka leżało pięć butelek po ognistej.
'To wyjaśniało dzisiejszy ból głowy' - pomyślałam
Dzięki magii szybko to wszystko ogarnęłam. Po chwili mogłam już wyjść. Przeszłam przez pokój wspólny, który również okazał się pusty. Spojrzałam na zegarek i zobaczyłam że jest 7:30 czyli czas śniadania. Nie mam ochoty na jedzenie więc idę prosto na OPCM. Puste korytarze przyprawiały mnie o dreszcze. Usiadłam na ławce obok sali. Wyciągnęłam książkę i zaczęłam powtarzać sobie ostatni temat. Po chwili moje zadanie przerwał mi czyjś głos.
-Cześć Miona
Podniosłam głowę i zobaczyłam Toma.
-Cześć Tom
-Czemu cię nie było na śniadaniu?
-Nie mam ochoty na jedzenie i jeszcze nie chcę oglądać Malfoy'a.
-Oj przestań. Gadałem z nim dzisiaj i uznałem że nie jest taki zły.
-Weź przestań. Muszę sobie powtórzyć materiał. Więc jakbyś mógł mnie zostawić to byłabym ci wdzięczna.
-Jak chcesz - już miał odejść, ale nagle się zatrzymał i wyjął coś z torby. - Zapomniałbym przyniosłam ci coś do jedzenia.
Podał mi pudełko z kanapkami.
-Dzięki
Otworzyłam go i wyciągnęłam jedną. Były pyszne. Uśmiechnęłam się do Toma i zostałam sama. Zajadając się wróciłam do powtarzania materiału. Nie dane mi było jednak zbyt długo nacieszyć się samotnością.
-Wiedziałem że cię tu znajdę - usłyszałam głos, który poznałabym wszędzie.
Moje serce zabiło mocniej. Nie poniosłam jednak na niego wzroku.
-Czego chcesz Malfoy?
-Chciał bym cię prosić o pomoc.
-W jakiej sprawie?
-Mam dzisiaj badania i boję się iść sam. Pójdziesz ze mną. Proszę
-Nigdzie z tobą nie pójdę.
-Proszę
-Eh niech ci będzie. Chodźmy.
Wstałam i ruszyłam przed siebie. Usłyszałam za sobą jego kroki, ale nie odezwał się ani słowem. Zdziwiło mnie to trochę. W ciszy doszliśmy do samego szpitala. Było tam dwóch lekarzy. Jeden z nich do nas podszedł.
-Czekałem na pana, panie Malfoy. Proszę za mną.
-Poczekam tu na ciebie. Idź wszystko będzie dobrze - mówię
-Na pewno tutaj zaczekasz?
-Obiecuje - wspięłam się na palce i pocałowałam go delikatnie.
Ze zdziwioną miną ruszył za lekarzem. Usiadłam na ławce i zaczęłam czytać. Po jakiejś godzinie Draco usiadł koło mnie.
-No i jak?
-Za godzinę będą wyniki, więc kazali mi tu poczekać. Możesz iść jak chcesz.
Zamiast wstać i odejść położyłam głowę na jego ramieniu. Potrzebowałam go i już dłużej nie mogłam się oszukiwać. Smok popatrzył na mnie z nadzieją w oczach i niepewnie objął mnie ramieniem. Siedzieliśmy tak aż nie podszedł do nas lekarz.
-Zapraszam do gabinetu panie Malfoy
-Czy może mi towarzyszyć moja dziewczyna?
-Oczywiście
Ruszyliśmy za doktorem. W gabinecie kazał nam usiąść.
-Mam dobrą i złą wiadomość. Którą by pan wolał usłyszeć jako pierwszą?
-Tą złą
-Cierpi pan na bardzo rzadką i nie uleczalną chorobę zwaną "Aramanda"
-A ta dobra?
-Pana dziecko nie odziedziczy tej choroby.
-Dziękuję za wiadomość.
-Ile zostało Draco czasu? - pytam
-Jakiś rok może mniej.
Kiwam głową i wychodzimy. Za drzwiami szpitala widzę że Smok potrzebuje wsparcia, więc chwytam go za rękę. Nie odtrąca mnie. Idziemy w stronę naszego domu. Trwają lekcje więc nikogo nie ma. Kiedy chcę iść w stronę swojej sypialni Draco przyciąga mnie do siebie i całuje. Poddaję mu się i ostatecznie lądujemy u niego w sypialni.
YOU ARE READING
Hermiona Granger. Inna historia
RomanceBudzę się cala we krwi. Czyjej nie wiem, nagle go dostrzegam leży skulony, a z jego wielu ran cieknie krew. Podbiegam do niego krzyczę lecz on mnie nie słyszy. UMIERA. Kładę głowę na jego piersi i płacze. Jedna łza za druga spadają na jego ranny. Ja...