23.

102 11 2
                                    


Mężczyzna stojący za ladą niemalże się zakrztusił, podobnie jak i ja.
- Słucham? - wydukałam, przeciągając sylaby.
- Jeśli przegrasz, dzisiejszą noc w hotelowym pokoju spędzisz w moim towarzystwie.
- I tak spędzę ją w twoim towarzystwie.
- W tym przypadku bliżej, niż ci się wydaje. - uśmiechnął się niewinnie i praktycznie wepchnął w moją dłoń trzy rzutki. - Zrelaksuj się i przegraj z godnością. Teraz, jak już znasz stawkę, obydwoje wiemy, że przegrasz to celowo, ale przynajmniej udawaj, że się starasz.
Zacisnęłam usta, by nie skomentować jego słów. Facet z tej budki nie mógł powstrzymać śmiechu, raz po raz spoglądał na Harry'ego z uznaniem. Czy mężczyznom naprawdę imponują takie rzeczy? Dziecięca i bezczelna pewność siebie?
Chciałam zamknąć oczy i rzucać po omacku, byle nie widzieć głupiej miny tego faceta i głupiej.. całego głupiego Harry'ego, ale nie mogłam tego zrobić. Dla własnego bezpieczeństwa musiałam to wygrać.
Uniosłam rękę i wykonałam odpowiedni ruch. Rzutka wyleciała spomiędzy moich palców i zawisła na samej krawędzi tarczy.
- Tak! - krzyknęłam z radości, wyrzucając od razu drugą rzutkę. Wbiła się w miejsce bliższe środkowi, napawając mnie dumą. Dodatkowym motywatorem był odgłos zgrzytania zębów dobiegający gdzieś zza moich pleców. Nabrałam ogromnej pewności siebie i kiedy wyrzuciłam trzecią rzutkę wiedziałam, że trafię.
Strzałka wbiła się w sam środek tarczy.
-  TAK! Harry, powiedz mi proszę, kto jest mistrzem? Albo raczej - powiedz mi kto nim nie jest. Może ja ci powiem? Czy domyślasz się, o kim mówię? - miałam świadomość, że zachowuję się jak dziecko, ale moja radość była wręcz nie do opisania, a nagroda w postaci głupiej miny Harry'ego była kolejnym powodem do szczęścia. Już wygrałam ten jego zakład, teraz może mi co najwyżej possać.
Wkurzony, wziął rzutki przeznaczone dla niego. Nikt chyba nie powiedział mu, że pod wpływem złości nie powinno robić się takich rzeczy, bo pierwsza rzutka, którą wyrzucił, minęła tarczę o jakieś dwa centymetry. Dwie pozostałe rzutki cisnął gdzieś w bok, bo wiedział, że nie ma sensu tego kontynuować. Odszedł od stoiska, a ja, zadowolona, podążyłam za nim.
- Biedny Harry. Może na pocieszenie wygrać dla ciebie misia? - zrobiłam smutną minkę, udając, że mi przykro. W głębi duszy wręcz pękałam z samozadowolenia. Kłamałam, że grałam w to wcześniej, i w dużej mierze miałam zwyczajnie szczęście, ale i tak była to moja zasługa. Ja wygrałam, a on przegrał. Lamus!
- Teraz ty jesteś zbyt pewna siebie. - burknął, trzymając ręce w kieszeniach. Twarz również miał naburmuszoną.
- Aż tak bardzo dotknęła cię przegrana?
- Dotknęłaby mnie bardziej, gdybyś nie miała zwykłego szczęścia. Strzelałaś na oślep i naprawdę dziwię się, że nie spudłowałaś.
- Widocznie nie jesteś aż tak gorący, żeby celowo przegrać zakład. Ups. - wzruszyłam ramionami i uśmiechnęłam się delikatnie, na co uniósł jedną brew.
- Jesteś pewna, że nie jestem? - wyjął ręce z kieszeni i skrzyżował je na piersi.
- Jestem. - odpowiedziałam, przybierając taką samą pozę. Wpatrywał się we mnie przez dłuższą chwilę, mrużąc oczy.
- Dobra. Wygraj dla mnie tamtego miśka.
- Tym razem bez zakładu?
- Bez. - odpowiedział prosto.
- Zagrajmy o to samo. - zaproponowałam, czując naprawdę ogromną pewność siebie, czym chyba go zaskoczyłam.
- Jesteś pewna? Drugi raz możesz nie mieć takiego szczęścia.
- Szczęścia? Mówiłam, że po prostu jestem niesamowicie uzdolniona. Zarówno w rzutkach, jak i rzucaniem obręczami na butelki. - odparłam pewnie, jako że właśnie przy takim stoisku staliśmy.
Patrzył na mnie, jakby powątpiewając w to, co zaproponowałam. Nie zdradzał żadnych emocji, aż w końcu lekko się uśmiechnął.
- Może podbijemy stawkę? - zapytał. - Jeśli przegrasz, śpisz ze mną do końca pobytu tutaj.
- Dlaczego tak się uparłeś na spanie ze mną? - wywróciłam oczami. - Stoi. A jak wygram, oprócz tego jednego pytania, które już mam. dostaję jeszcze trzy.
Harry nie skomentował tego, tylko wziął od operatora budki sześc obręczy.
- Pozwól, że zacznę. Później będę upajać się widokiem ciebie, starającego się wygrać. - wzięłam trzy obręcze i stanęłam dwa metry od stolika, na którym ustawione były trzy butelki. Zadanie było banalnie proste, każda obręcz ma wylądować na szyjce butelki. Miałam ochotę się roześmiać, lecz nie mogłam tego zrobić, jeśli nie chciałam się rozproszyć.
Wycelowałam w pierwszą butelkę i idealnie prostym rzutem umieściłam kółko na zielonkawej szyjce. Banał. Przy drugim rzucie udawałam, że sprawdzam każdą możliwą pozycję do oddania rzutu i czułam, że Harry nawet na sekundę nie spuścił ze mnie wzroku. Druga obręcz wylądowała tam, gdzie powinna. Odwróciłam się do Harry'ego i posłałam mu buziaka w powietrzu. Nawet nie mrugnął. Ponownie odwróciłam się w stronę mojego celu i rzuciłam trzecią obręcz. Obserwowałam, jak leci.
I jak spada, zahaczając o szyjkę.
Spadła.
Nie trafiłam.
- Zrób mi miejsce, skarbie. - dłonie Harry'ego znalazły się na mojej talii, delikatnie przesuwając mnie na bok. Moje myśli pędziły jak strzała. Nie, ja nie chcę z nim spać. Jasna cholera, ja nawet nie chciałam spać z nim w tym samym pokoju! W tym samym budynku. W tym samym mieście. W tym samym kraju.
Harry z kompletnym spokojem rzucił pierwszą obręcz, która natychmiast wylądowała na butelce. Zrozumiałam, dlaczego nie przestawał na mnie patrzeć, kiedy ja stałam na jego miejscu. Sama nie chciałam nawet mrugnąć, żeby nie stracić ani sekundy. Harry lekko się zgarbił i wykonał drugi rzut i obręcz znalazła się tam, gdzie jej poprzedniczka. Wyprostował się i spojrzał na mnie, po czym posłał mi buziaka w powietrzu. Mimowolnie otworzyłam usta. Co za tupet.. To jeszcze nie koniec, powtarzałam sobie. Może teraz spudłować i cały zakład by przepadł. Dlaczego musiałam być tak głupia, żeby pod wpływem chwili zgodzić się na jego propozycję? Boże, czasami naprawdę nienawidziłam swojego mózgu.
Harry przygotował się do oddania ostatniego rzutu. Zamknęłam oczy i usłyszałam brzdęk. Brzdęk sygnalizujący, że obręcz uderzyła o butelkę i spadła?
Nie, brzdęk sygnalizował, że obręcz uderzyła o szyjkę w momencie, w którym znalazła się na niej.
Moja obręcz leżała na ziemi, jako symbol mojej gorzkiej przegranej.

The Other Dark SideOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz