03.

202 15 1
                                    

Aż sapnęłam z oburzenia. Czy to jest najbardziej bezczelny człowiek, jakiego wydał ten świat? Zdecydowanie tak. Czy mam ochotę się z nim spotkać? NIE. Włożyłam kartkę do tylnej kieszeni jeansów i wróciłam za ladę.
- Co tam było? Co napisał? - naskoczyły na mnie wszystkie naraz. Od kiedy interesuje je moje życie prywatne?
- Um, chce się ze mną spotkać. - zaczęły wzdychać i piszczeć. - Ale ja nie zamierzam się z nim spotykać.
- Co? Dlaczego? - nie kryły zdziwienia.
- Jest bezczelny. I chamski. I bezczelny. I uparty. Mówiłam już, że jest bezczelny?
- Skurwysyn - zaśmiała się Lena.. albo Leila, nie wiem. Wszystkie wyglądały tak samo - Ale przystojny - dodała szeptem.
- Tak, jest przystojny, to prawda, ale..
- Och, Louise, daj spokój. Jest niesamowicie gorący. I widać, że ma kasy potąd - uniosła rękę nad głowę. - Nie żeby to było najważniejsze, ale to dobra partia, i na twoim miejscu spotkałabym się z nim choćby po to, żeby dowiedzieć się, co potrafi robić w łóżku - zachichotała. Nie miałam wątpliwości, że ona wspaniale nadawałaby się dla tego wkurzającego człowieka.
- Louise, spotkasz się z nim? - zapytała Carmen. Zastanowiłam się chwilę. Nie chciałam spędzać z nim czasu, jednak miałam ochotę utrzeć mu nosa i sprawić, żeby ten bezczelny uśmieszek zszedł z jego pięknej buźki.
- Tak, ale potrzebuję najbardziej seksownej sukienki, jaką można dostać w promieniu tysiąca kilometrów. Innej opcji nie dopuszczam.
- Myślę, że mogę mieć taką. - zaśmiała się. - Jeśli chcesz, po pracy możemy podjechać do mnie, i przeszukać moją szafę. - uśmiechnęła się nieśmiało i sympatycznie. Byłam lekko zaskoczona. Sądziłam, że wszystkie są tak glupie, że muszą powtarzać sobie w myślach, że po wdechu następuje wydech, a po lewej nodze - prawa noga.. Skarciłam się za to myślenie. Odwzajemniłam uśmiech i pokiwałam głową.
Trzy godziny później siedziałam na łóżku Carmen, gdy tymczasem ona wyciągała sukienkę za sukienką. W pewnych momentach nie byłam pewna, czy faktycznie trzymam w ręku sukienkę, czy może podrzuciła mi już jakąś fantazyjną bieliznę. Jestem pewna, że przezroczysta folia zakrywałaby więcej niż to, co mi podawała. W końcu wyciągnęła coś, co mnie zainteresowało. Od razu ją założyłam, a Carmen zagwizdała, co pozwoliło mi myśleć, że to właśnie TA sukienka. Czarna, obcisła sukienka na cienkich ramiączkach, z naszytym materiałem z delikatnej koronki. Odkrywała połowę pleców, a z przodu miała zamek. Ku mojej uciesze to nie była tylko wstawka, tylko zamek, który bardzo łatwo można było zapiąć. I odpiąć.
- Co powiesz na to? - spytała, trzymając w ręku parę brzoskwiniowych szpilek. Były z zamszu - i miały czterocentymetrową platformę. Wolę nie myśleć, ile miał obcas.
- Jak się w tym chodzi? - jęknęłam. W życiu ich nie założę.
- Spróbuj, zobaczysz, że to tylko tak strasznie wygląda. - spojrzałam na nią nieufnie, a ona podała mi buty. Ostrożnie wsunęłam w nie stopy i zrobiłam pierwszy krok. Rozejrzałam się na boki. Okej, żyję, mogę iść dalej. Zrobiłam drugi krok, a za nim trzeci, i czwarty, i piąty.
- Hej, to jest łatwe! - z gracją przechadzałam się po pokoju. Carmen śmiała się ze mnie.
- Wyglądasz niesamowicie. Chcesz go przelecieć? - zmrużyła oczy.
- Eh, nie. Mówiłam wam, że jest bezczelny, i wcale nie przesadzałam. - odgarnęłam włosy, aby pokazać jej fioletową plamkę na mojej szyi, pamiątkę po imprezie. Otworzyła szerzej oczy. - I lubi robić sobie dwuznaczne uwagi, co pozwala mi określić jego upodobania. Zamierzam wyglądać tak seksownie jak nikt nigdy dotąd i pokazać mu, że nie może mnie mieć. - uśmiechnęłam się. Naprawdę chciałam to zrobić. Co prawda wielu facetów czyniło podobne uwagi względem mojego stroju, jednak nikt nigdy nie naruszył mojej strefy osobistej. A już na pewno nikt nie traktował mnie tak, jak on na imprezie. Był zbyt pewny siebie, a to działa na mnie jak płachta na byka.
- Jestem za. I pomogę ci. - spojrzałam na nią pytająco. - Och, nie obraź się, jesteś śliczna, ale kompletnie nie umiesz tego podkreślić. Zajmę się Tobą. O której jesteś z nim umówiona?
- Ee.. Jurto o 20.
- W porządku, będę u Ciebie o 18. - uśmiechnęła się. - Nie patrz tak na mnie, nie będzie bolało!
Wieczór spędziłyśmy razem na plotkowaniu i obmyślaniu fryzury i makijażu. Nie spodziewałam się, że będzie taka sympatyczna.
Po powrocie do domu byłam tak wykończona, że jedyne, o czym marzyłam, to sen. Zrzuciłam z siebie ubrania i zasnęłam myśląc o tym, dokąd Harry chce mnie zabrać.

The Other Dark SideOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz