XXVIII

10.6K 658 44
                                    

Biłam się z własnymi myślami. Z jednej strony chciałam iść na ten zjazd szkolny i spotkać się ze wszystkimi moimi znajomymi. Nie zważałam na to, czy Adam tam będzie, czy nie. Nie obchodził mnie. Chciałam się po prostu dobrze bawić. Z drugiej strony bałam się o to co Luke może powiedzieć.

W sumie jesteśmy pokłóceni i od kilku dni nie zamieniliśmy ze sobą słowa, ale nadal zależy mi na jego zdaniu i wiem, że jeszcze bardziej go wkurzę, jeśli tam pójdę i mu nie powiem, a on zobaczy zdjęcia na Twitterze, czy Instagramie.

Wiedziałam, że się nie zamartwiał naszym związkiem tak jak ja. Przez cały tydzień prawie nie wychodziłam ze swojego pokoju. Nie wiedziałam, czy to przez Niego, ale po prostu sam fakt, że jego fanki mogą zobaczyć mnie gdzieś na ulicy, a w sieci pojawiły się zdjęcia z imprez na których był, nie chciałam robić niepotrzebnego zamieszania.

Poza tym chciałam sobie wszystko na spokojnie przemyśleć.

Natomiast Luke? On ciągle był na imprezach, ciągle był z dziewczynami i nawet nie zainteresował się, co ja o tym mogę myśleć.

Dotarło to do mnie dzisiaj rano. Skoro on się nie przejmuje tym jak ja się czuję to dlaczego, mam się przejmować jego opinią? Pójdę na ten zjazd, a on nie może nawet z tym nic zrobić, bo siedzi w L.A.

*

- Ogólnie to nie wtrącam się w takie sprawy – westchnął Ashton do telefonu.

Rozmawiałam z nim przez słuchawki, bo zadzwonił do mnie akurat jak byłam na siłowni i odreagowywałam cały swój stres na bieżni.

Byłam spocona, kosmyki grzywki lepiły mi się do czoła, ledwo łapałam wdech, a on zadzwonił, żeby prawić mi morały. Irwin zawsze ma tupet.

- Owszem, wtrącasz! – usłyszałam z oddali głos Michael'a, na co prychnęłam pod nosem.

- Morda! – uciszył go blondyn. – Wracając do sprawy... Czemu tak dyszysz?

- Robię cardio tempem 8.5, nie mów mi jak mam żyć – wyspałam. – Gadaj tatuśku, bo zaraz nie wytrzymam.

- Och, okej? Jesteś dziwna, ale to nieważne - dodał jak zwykle swój nieistotny komentarz. – Moim zdaniem cała sytuacja jest troszkę... Beznadziejna. Staram się podejść do tego obiektywnie, ale nie zawsze mam odpowiednie usprawiedliwienie dla was.

Nie rozumiałam, do czego zmierza. W tamtym momencie miałam wrażenie, że moje płuca palą żywym ogniem, a nogi robią się niezwykle ciężkie.

- Kontynuuj – powiedziałam zaciekawiona.

- Chodzi o to, że... Fakt, Luke zachowuje się dziecinnie łażąc ciągle na te imprezy i robiąc sobie zdjęcia z tuzinem dziewczyn, ale to nie zmienia faktu, że w jego głowie jesteś tylko ty. Może zachowuje się trochę apodyktycznie, ale z jednej strony musisz go zrozumieć. Nie może być ciągle przy Tobie, żeby móc cię ochronić przed wszystkim i przy tym trzymać cię z dala od twojego ex, więc robi co może, żebyś nie popełniła żadnego błędu, Holly.

- Masz rację, Ash. Nie ma go przy mnie. Ciągle go nie ma. Rozumiem to, że pracuje w L.A, bo nagrywacie płytę, rozumiem to, że chodzi na imprezy. Nie zabraniam mu tego, wiem, że potrzebuje się zrelaksować. Ale mnie też boli fakt, że nie wiem, co robi, z kim wychodzi i jak się zachowuje. Kiedy zobaczyłam zdjęcie, na jakaś dziewczyna siedziała między jego kolanami sprawił, że chciałam od tego uciec. Od całego zamieszania, od tego gówna, które się zrobiło. Jednak on musi zrozumieć, że ja też mam swoje życie, że też chcę wyjść gdzieś ze znajomymi i dobrze się bawić – mruknęłam, zwalniając tempo i schodząc do marszu. Moje trzęsące się, od wysiłku, ręce położyłam po obu stronach oparć i maszerowałam, normując oddech.

- A ty musisz zrozumieć, że czasem trzeba pójść na kompromis. Oboje musicie to zrozumieć. Nie możecie zwalczać ognia ogniem. On chodzi na imprezy z nieznajomymi dziewczynami to ja pojadę na zjazd szkolny, gdzie będzie mój były – zaintonował mój głos.

- Ja tak nie brzmię...

- RZECZ W TYM – przerwał mi swoim donośnym, ale dziecinnym głosem. – Że będzie gorzej, jeśli szczerze nie porozmawiacie. To może skończyć się źle dla was, a byłaby wielka szkoda stracić taką parę. Poza tym ja, Mikey i Calum, stracilibyśmy fajną koleżankę – dodał, chyba trochę zakłopotany.

- Wiem, Ash – zgodziłam się z nim, przygryzając wargę i wyłączyłam bieżnię. – Dzięki za rozmowę.

- Do usług – zaśmiał się. – Zamierzasz pójść na ten zjazd?

- Pójdę tam – odparłam. – Ale nie dlatego, żeby wkurzyć Hemmings'a. Ja też potrzebuję się dobrze bawić, nie miej mi tego za złe.

- To twoje decyzje, Holly. Ja mogę jedynie wspierać albo negować. Tym razem po prostu baw się dobrze.

*

@Luke5SOS: Słyszałem, że wybierasz się na zjazd

@dameholls: Tak, zamierzam pójść.

@Luke5SOS: Przyjadę do Perth trochę wcześniej. Musimy porozmawiać.

@dameholls: Też tak uważam.

@Luke5SOS: Cóż... Baw się dobrze

@dameholls: Dzięki. Ty też, gdziekolwiek jesteś ;)

@Luke5SOS: I... Holly?

@dameholls: Hm?

Czekając na jego odpowiedź mój telefon zaczął dzwonić. Na wyświetlaczu pojawiło się zdjęcie Luke'a i jego nazwa. Przez chwile byłam trochę zdezorientowana jego połączeniem, ale odebrałam.

- Kocham cię – powiedział trochę rozbawionym tonem.



_______________________

JEŚLI KTOŚ MYŚLI, ŻE TO KONIEC DRAMY TO PRZEPRASZAM, ALE SZYKUJĘ WIĘCEJ.

OGŁOSZENIA PARAFIALNE

Dla zainteresowanych maratonem, (btw byłam zaskoczona Waszymi komentarzami, dzięki) wszystkie ważne informacje niżej:

1. Zaplanowałam, że zrobię maraton jak wrócę do Warszawy od rodziny, więc dokładnie to będzie poniedziałek 24 sierpnia.

2. Na pewno będzie to późnym wieczorem. Zazwyczaj szybko usypiam, bo jestem taka lazy, ale tym razem będzie spała u mnie koleżanka, więc mamy całą noc. Powiedzmy, że zaczniemy o 21.00?

3. Pojawi się pięć rozdziałów

4. Będą co godzinę

5. Więc kończymy o pierwszej. 

Mam nadzieję, że wszystko wam pasuje, a jeśli nie to dajcie znać w komentarzach, możemy coś zmienić.

Do tej pory pojawi się jeszcze jeden rozdział, oprócz tego co dzisiaj dodaję. Myślę, że będzie to w środę.

Czekam na Wasze reakcje i opinie. 

Ash taki psycholog 

Kocham

We Met On Twitter |l.h|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz