Przez jego słowa poczułam wyrzuty sumienia. To wyglądało tak, jakbym nie potrafiła im zaufać, a to nie było prawdą. Próbowałam ograniczyć liczbę osób, które znały prawdę do minimum, ale jak widać, to wcale nie było dobre. Okłamywanie przyjaciół czy zwykłe zatajanie niektórych faktów, nie jest dobre. To niszczy wszystko.

- Przepraszam ja... - zaczęłam i urwała, szukając w głowie odpowiednich słów. – Ja nie wiem, co sobie myślałam. Chyba sądziłam, że tak będzie najlepiej. Ale tak nie jest.

- Nie musisz nas przepraszać. – powiedziała Tammy gładząc mnie po dłoni. – Nie jesteśmy na ciebie źli. Po prostu..

- Rozumiem. – szepnęłam.

Między nami zapanowała chwili ciszy. W tym krótkim czasie zauważyłam dłoń Taylor'a, która w opiekuńczy sposób zaciskała się na ramieniu mojej przyjaciółki. Chyba zauważyli, że się im przyglądam, bo odrobinę się zawstydzili.

- Jesteście razem? – spytałam cicho.

Nieśmiały uśmiech na twarzy Tammy, a także Taylor'a wystarczył, jako potwierdzenie. Ten widok rozgrzał moje zbolałe serce. Cieszyłam się ich szczęściem. Naprawdę zasługiwali na to.

- Zaczęli się spotykać kilka dni przed tym, jak zniknęłaś. – wtrącił Fletcher. – Podczas jakiejś popijawy zaczęli się całować i skumali, że coś do siebie czują. Potem poszło z górki.

Uśmiechnęłam się, widząc jak ci dwoje spoglądają na siebie. To takie dziwne. Znają się od dawna i robili ze sobą mnóstwo szalonych, wesołych, zabawnych, zboczonych rzeczy, a dopiero teraz zrozumieli, że łączy ich coś więcej niż tylko przyjaźń. Życie jest naprawdę niesamowite.

- Cieszę się, że się wam układa. – przyznałam zaciskając palce na dłoni przyjaciółki.

- Chyba po prostu niektórzy muszą czekać na szczęście trochę dłużej. – powiedziała patrząc mi prosto w oczy.

A niektórzy, nie doczekują się go nigdy, pomyślałam ze smutkiem. Ewentualnie odrobina szczęścia spotyka ich dopiero po śmierci, ale jakie to wtedy ma znaczenie?

* * *

W szpitalu leżałam już ponad tydzień i z tego, co mówił lekarz zrozumiałam, że spędzę tu jeszcze trochę czasu, bo musieli zrobić mi jeszcze kilka badań. Poza tym, wciąż byłam mocno osłabiona i odwodniona. Potrzebowałam bardzo dużo spokoju i odpoczynku, żeby, chociaż w malutkim stopniu dojść do siebie.

Przez ten cały czas odwiedzali mnie przyjaciele i rodzina, a także kilka razy próbowała ze mną rozmawiać pani psycholog, z którą jednak nie zamieniłam ani jednego słowa. Nie miałam zamiaru otwierać się przed kompletnie obcą kobietą, która nic o mnie nie wiedziała i najzwyczajniej w świecie odwalała swoją robotę. Tu nie chodziło o pomoc, tylko o kasę. Bo przecież w dzisiejszych czasach właśnie to jest najważniejsze.

Louis już więcej nie pojawił się w szpitalu. Jeżeli oczywiście mogę wierzyć w zapewnienia moich bliskich, który przecież są również najlepszymi przyjaciółmi Louis'a. Chłopcy twierdzą, że był tu tylko raz, wtedy, gdy tu trafiłam. Podobno bardzo przeżywał to wszystko, ale jakoś trudno jest mi w to uwierzyć. Owszem, mógł się martwić, bo przecież byliśmy przyjaciółmi, ale nic więcej. To nawet nie miałoby sensu, bo przecież jestem dla niego nikim. Z jednej strony, bolało mnie to wszystko, ale z drugiej wiedziałam, to właśnie tak to wszystko ma i musi wyglądać. Tak będzie najlepiej

Było już prawie południe, kiedy niespodziewanie usłyszałam ciche pukanie do drzwi. Marszcząc lekko czoło, natychmiast spojrzałam w tamtym kierunku. Nie spodziewałam się nikogo z przyjaciół i rodziny. Moje serce momentalnie zaczęło bić szybciej. Parę chwil później drzwi rozchyliły się odrobinę i do środka wśliznęła się blond czupryna. Chyba byłabym znacznie mniej zaskoczona, gdybym zobaczyła teraz Louis'a.

Troublemaker » Louis Tomlinson (✔)Hikayelerin yaşadığı yer. Şimdi keşfedin