Rozdział 29

451 36 14
                                    

Luke

Trzy lata później

    Widząc tablicę z napisem "Witamy w Hattiesburg", w moim sercu rozlało się coś ciepłego, a wspomnienia zaczęły napływać.

    Ostatnim razem, byłem tu jako głupi dziewiętnastolatek, który poczuł silną potrzebę, zobaczenia jej jeszcze raz. A teraz wracam na dobre, z tego samego powodu co trzy lata temu.

    Prawda była taka, że nie mogłem się od niej uwolnić. Czułem, że to była ta jedyna. Ona była moim przeznaczeniem.

    — Ile jeszcze? — zaczął narzekać mój piętnastoletni brat. Po tak długiej podróży autem, miałem go dosyć. Nie zliczę, ile razy usłyszałem podobne pytanie.

    — Nie widziałeś, że wjechaliśmy do miasteczka? — odpowiedziałem oschle, ale szybko się poprawiłem. — Sorry... Jestem zmęczony i miło by było, gdybyś nie zadawał zbędnych pytań.

    Sporo się tu pozmieniało. Ratusz, kino i muzeum narodowe, zostały odnowione. Większość domów odświeżono farbą, a w niewielkim parku, powstał nowy plac zabaw. Przemierzając samochodem, tak dobrze mi znane uliczki, czułem się jak w domu.

    — Jesteśmy... — powiadomiłem Andy'ego, parkując przy hotelu, w którym tymczasowo mieliśmy wynająć apartament.

    Chłopak z entuzjazmem, wyskoczył z auta, trzaskając drzwiami, a ja poszedłem w jego ślady, przy okazji zabierając walizki. Zaciągnąłem się tym małomiasteczkowym powietrzem, a na moich ustach pojawił się, niekontrolowany uśmiech.

    Byłem w domu.

***

    Po rozpakowaniu i ogarnięciu się po podróży, postanowiłem przejść się do jakiejś kawiarni, w celu zakupienia śniadania. Gdy wszedłem do niegdyś, jednej z moich ulubionych, fala przyjemnych chwil spędzonych tutaj z Florą, zaczęła napływać do mojej głowy, a w brzuchu poczułem przyjemne, rozlewające się ciepło.

Zamówiłem kawę z ciastkiem, stwierdzając, że potem dokupię to samo dla brata. Usiadłem przy jednym z stolików, ale moją uwagę szybko przykuła para, która właśnie weszła do lokalu.

Głośno się z czegoś śmiali, a mężczyzna przyciągnął swoją dziewczynę do siebie i przelotnie pocałował. Kiedy odwrócili się w moją stronę, poczułem szczere zaskoczenie na widok Stephanie i Oscara. Nigdy nie podejrzewałbym, że ta dwójka skończy razem.

Pomachałem w ich kierunku, a gdy mnie dostrzegli, przez ich twarze przemknęła cała paleta emocji. Od zdziwienia, po przerażenie. Nie spodziewałem się takiej reakcji z ich strony, ale sam nie popisałem się swoim zachowaniem, wyjeżdżając stąd.

Para podeszła do mnie i niezręcznie się przywitała.

— Luke? Co ty tutaj robisz? — zaczęła Stephanie, badając każdą zmianę, jaka we mnie zaszła.

Oprócz lekkiego zarostu, za wiele się nie zmieniło. Nadal miałem tak samo ciemne włosy i oczy. Jedyne zmiany z jakich byłem dumny, to lepszy gust w ubiorze i pożegnanie się z narkotykami.

— Wróciłem... Tym razem na stałe. — powiedziałem poważnie, a oni tak jakby, zaczęli się bardziej stresować. — Usiądźcie — wskazałem na dwa wolne krzesła.

— Co u was słychać? — zacząłem, chcąc przerwać tą krępującą ciszę.

— Dobrze... W sumie to jesteśmy zaręczeni. — Steph wyciągnęła dłoń, pokazując mi śliczny pierścionek na serdecznym palcu. Rozchyliłem wargi, nie mogąc wyjść z podziwu. Podczas, gdy ja pracowałem nad sobą, moi starzy przyjaciele oświadczali się sobie i niedługo mieli zakładać rodzinę.

If you knew meDove le storie prendono vita. Scoprilo ora