Rozdział 26

580 31 20
                                    

Luke

Obudziłem się z suchością w gardle i niewyobrażalnym bólem głowy.

Nie pamiętałem co się wczoraj stało, ani jak wylądowałem w własnym łóżku. Jedyne prześwity jakie miałem to z baru... a potem nic.

Z zamiarem sięgnięcia po wodę, wyciągnąłem rękę do szafki nocnej, ale natrafiłem tylko na pustkę. Żadnej aspiryny, czy tabletki na ból głowy. Dodatkowo czułem, że zaraz wyrzygam własny żołądek.

Zanim jednak zdążyłem się podnieść, do pokoju wszedł Oscar. Co on tu do cholery robił?

Nie obdarzył mnie żadnym spojrzeniem. Zachowywał się jakbym był duchem. Chłopak zgarnął swój plecak i już miał wychodzić, kiedy go zatrzymałem.

— Co tu robisz? — W końcu na mnie spojrzał... Z takim obrzydzeniem i niechęcią do mojej osoby, że aż żółć podeszła mi do gardła.

— Spierdoliłeś. Po całości.

Nie powiedział nic więcej tylko wyszedł.

Spierdoliłem?

O co tu...

Dobrze, że wyszło to teraz. Przynajmniej już wiesz, że nie mam zamiaru wiązać z tobą przyszłości. Jesteś dla mnie nikim.

Kolejny raz rozjebałem swoje życie. Tym razem było niestety gorzej... Ponieważ JEJ życie zrujnowałem.

I wątpiłem czy jest jeszcze co ratować...

***

Flora

Parę dni później

Od... tak naprawdę nie pamiętałam ilu minut, godzin, czy dni, leżałam nieruchomo na łóżku i wgapiałam się tępo w brudny sufit. Życie straciło sens.

Stało się czarno-białe. Nijakie. Puste... Zupełnie takie, jak parę miesięcy temu. 

Nie orientowałam się czy była noc, czy dzień. Żaluzje w oknach były opuszczone, a w całym pomieszczeniu panowała ciemność. Nawet mój oddech był ledwo słyszalny, a bicie serca niewyczuwalne. Tak jakby mnie nie było. Tylko workowate ciało, z pustką w środku, pozostawione w pustym i zimnym motelowym pokoju.

Czułam się, jakbym nie istniała. Czułam się martwa.

Panującą wokół ciszę, przerwało pukanie do drzwi. Bez względu na to, kto to był, nie miałam zamiaru ich otwierać. Postanowiłam przeczekać. Zrobiłam już tak z dwoma sprzątaczkami, które po pewnym czasie się poddały. Niestety osoba po drugiej stronie drzwi, musiała być bardzo zdeterminowana, ponieważ nieustannie pukała w drewno i nie zapowiadało się na to, by dała mi spokój.

— Nie ma mnie! — powiedziałam na tyle głośno, aby ten ktoś mnie usłyszał. Mogłam pomyśleć również dwa razy, zanim powiedziałam pierwsze co mi przyszło do głowy.

—- Flora... Proszę cię, otwórz te drzwi.

Jeszcze jego mi tu brakowało! Dlaczego akurat on musiał się tu zjawić? Po wszystkim co wczoraj usłyszał, nie miałam ochoty go widzieć lub patrzeć mu w oczy. Już sama myśl, że poznał wszystkie moje sekrety, których nawet Stephanie nie znała, była wystarczająco przerażająca. Nikt nigdy do końca mnie nie znał. Sama z siebie, nie opowiadałam o swoim życiu. A on przypadkiem dowiedział się wszystkiego. 

If you knew meOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz