16

233 30 30
                                    

Bohaterów pochłonęła dezorientacja, strach przeszył ich ciała. Nie wiedzieli jak wybrnąć z zaistniałej sytuacji, zderzyli się ze ścianą. Nagle mieli rzucić w kierunku Aurelki, że ta pani jest jej mamą ? 

- Cześć kochanie. - przywitał córkę Bartek biorąc ją na ręce i sadzając w krzesełku ustawionym przy stole. - Cześć Aurelko, jestem Faustyna. - przywitała się brunetka, po małej dziewczynce było widać nieśmiałość. Cofnęła się i zaczęła szukać pomocy w oczach Bartka. - Nie musisz się mnie bać. Jesteś śliczną dziewczynką, wiesz ? Masz piękne oczka i włosy. - złapała Aurelkę za rączkę, ta wyrwała dłoń i zaczęła płakać. Bartek wyciągnął córkę, wziął na ręce i zaprowadził do ogrodu, gdzie świeciło piękne słońce.

Faustyna złapała za torbę i wybiegła z domu, po jej policzkach spływały łzy. Niechęć i odepchnięcie jej przez córkę zabolało jeszcze bardziej niż wszystkie kłótnie z Bartkiem. W pełnej histerii wsiadła do pojazdu, drżące ręce nie pozwalały włączyć samochodu. Po kilku głębokich wdechach opanowała emocje i ruszyła przed siebie.

Wróciłem do domu pozostawiając Aurelkę na kocyku w otoczeniu zabawek. Po Fausti  ani śladu, tak samo po jej rzeczach. Nie wiedziałem co mam myśleć, dziwne ale poczułem się za nią odpowiedzialny. Nie miałem jej aktualnego numeru, zacząłem dobijać się do Wiki. Z telefonem w dłoni wróciłem do córki.

Z mokrą głową wybiegłam z łazienki, zostawiając za sobą przekleństwa. Ewidentnie ktoś nie chce pozwolić mi ich wysuszyć. Z ledwo trzymającym się turbanem dobiegłam do telefonu. Wszystkie nieodebrane połączenia były od Bartka. Zaczęłam się domyślać, iż rozmowa z Fausti skończyła się nie po myśli mojej przyjaciółki. Szybko wybrałam jego numer i oddzwoniłam.

- Pali się czy co ? Dlaczego się tak dobijasz ? - zapytała Wika. - Jest u ciebie Faustynka ?  - zapytał Bartek drżącym głosem. Wiktoria była zdezorientowana, nie pamiętała już kiedy jej przyjaciel mówił tak o swojej wybrance. - Nie, miała być z tobą. Chciała się pogodzić i przepracować ten przykry okres. - podkreśliła. - No miała... i była tylko Aurelka jej nie zaufała, Fausti się załamała i wybiegła z domu kiedy nie było mnie w pobliżu. - powiedział prawie na jednym oddechu. - Cholera, nie dobrze. Jak rozumiem nie odbiera telefonu ? - dodała poddenerwowana Wiktoria. - Dzwonię do ciebie, bo nie mam jej numeru. Pomóż mi, proszę. - wykrzykiwał Bartek. - Uspokój się, postaram się do niej dodzwonić. Jeżeli coś będę wiedzieć tam ci znać. - próbowała załagodzić sytuację.

Pożegnała przyjaciela, czuła że żal jaki nosił w sercu Bartek zaczyna powoli być tłumiony przez ponowny przypływ uczuć, które ocierają się o znamiona miłości.

Telefon milczy, każde połączenie zostaje zrzucone. Już traciłam nadzieję, bałam się o życie mojej przyjaciółki. W międzyczasie cały czas pisałam z Bartkiem, który ledwo dawał sobie radę. Dopiero pod wieczór dotarło do mnie, że przecież mam jej lokalizację, szybko sprawdziłam i natychmiast spadł mi kamień z serca. Przebywa w swoim ulubionym miejscu na mapie Warszawy.

- Halo, Bartek ? - szybko wykręciłam numer do bruneta. - Wiem gdzie jest Fausti...

Przedzierałem się przez jakieś chaszcze idąc z parkingu, dzięki uprzejmości Wiktorii i Przemka mogłem zjawić się w tym miejscu. Wśród wielu migoczących gwiazd na niebie, moje oczy zawładnęła jedna. Siedziała w swojej skórzanej ramonesce na pniu drzewa i wsłuchiwała się w szmer zasypiającej już Wisły. Podszedłem do niej powolnym krokiem, położyłem dłoń na ramieniu a ona z przerażenia odskoczyła. Gdy zobaczyła, że to ja strumień łez zaczął jeszcze szybciej spływać po jej policzkach docierając, aż do rzeki. Złapałem ją w talii i z całych sił przyciągnąłem do siebie. Przytuliłem najmocniej jak potrafiłem, czułem jak jej ramiona opadają i poddają się moim. Oddech spowolnił, gładziłem jej włosy, wplatając w nie swoje marznące palce. I tak trwaliśmy, po prostu trwaliśmy...

Dzieeeeń dobry! 💖

W końcu trochę czułości...

Przytulam! 💖

Ślady miłości otwartej księgiWhere stories live. Discover now