11

277 24 20
                                    

Razem z Przemkiem postanowiliśmy wyjść na miasto, poczuć zew nocnego życia. Nasze wspólne wyjścia ostatnio bardzo się ograniczyły, praktycznie do minimum. Ciągle przekładamy cudze życie nad nasze. Warszawa nocą jest przepiękna, do niedawna żałowałam przeprowadzki z Krakowa a teraz po prostu nie mogę się nią nacieszyć. Obojętnie, gdzie nie zamieszkamy będziemy robić zamieszanie. Chyba, że przeprowadzimy się na kompletnie oderwaną od świata wieś. Natomiast przy naszej pracy jest to praktycznie niemożliwe.

Mijaliśmy kolejne pary trzymające się za ręce oraz grupki znajomych korzystających z magii nocy. Każdy uśmiechnięty, pochłonięty zabawą oraz brakiem problemów chociaż na moment. Niby nic, a jednak.

- To jak, gdzie idziemy ? - zapytał Przemek. - Pfff, za trudne pytanie. Wybierz jakieś miejsce, na nic nie mam specjalnej ochoty, zjem wszystko. - odparła Wika, po czym poprawiła włosy. - Okej, to może przejdźmy się jeszcze trochę i jakaś miejscówka wpadnie nam w oko. - zgodnie przytaknęli głowami i udali się na północ. - Czekaj! - zawołała Wika i złapała narzeczonego za rękę, aby go zatrzymać. - Widzisz tą dziewczynę przy barze ? - zapytała. - No widzę i co, upiła się i tyle. Pewnie jakieś rozterki sercowe, chodźmy dalej. - nie miał pojęcia, że dobrze zna kobietę, która opiera opadającą głowę o dłoń. - Chodź za mną i nie chcę słyszeć sprzeciwu. - pociągnęła chłopaka za rękę i postawiła na swoim.

- Fausti... - zwróciła się do kobiety, trzymając dłoń na jej plecach. - Co ?! Wiczka, może czas na okulary. Fausti nie ma brązowych włosów. - rzucił Przemek. - Właśnie, że ma. Przefarbowała i skróciła, natomiast jest to dalej nasza przyjaciółka. - dodała. - Taa, przyjaciółka. Źle dobrałaś słowa, kochanie. - wtrącił chłopak. - Bardzo dobrze dobrałam, pomóż mi lepiej zabrać ją do stolika. - przerwała mu. - Jeśli trzeba...

Gdy próbowali podnieść brunetkę ta się przebudziła.

- Wika ? Przemek ? A co wy tu robicie ? - zapytała. - Przechodziliśmy obok, wszystko okej ? O jednego drinka za dużo, mam rację ? - podsumowała Wiktoria. - Nie, wypiłam tylko jednego. Od rana jestem na nogach, to mnie ścięło. Jadę prosto od rodziców. - tłumaczyła Fausti. - Rozumiem, nie mniej jednak chodź do stolika. Porozmawiamy, ponieważ widzę że nie tylko droga doprowadziła cię do takiego stanu. - para pomogła przyjaciółce wstać, odpychając od siebie pijanych gości dotarli do wolnego stolika.

Gdy Wiktoria spojrzała na Faustynę w jej oczach pojawiły się łzy. Próbowała zakrywać twarz włosami i nerwowo naciągniętymi rękawami ocierała słone krople. Przemek był zdezorientowany, czuł że zdradza przyjaciela. Natomiast, kiedyś byli z Fausti bardzo blisko. Nie mógł patrzeć na jej cierpienie, pomimo krzywdy jaką wyrządziła swoim postępowaniem. Podniósł jej podbródek do góry, założył włosy za ucho a jej dłonie schował w swoje. Wiktoria patrzyła na niego z ogromnym zdziwieniem, nie spodziewała się tego po swoim wybranku.

- Zostawmy to co było, zaczynamy od początku. Nie myśl sobie, że przychodzi mi to łatwo. Nie tobie Bartek płakał w ramionach, uświadamiał ci z jakim bólem borykał się na co dzień. Jeżeli obiecasz mi, że już nigdy go oraz Aurelki nie skrzywdzisz, dam ci drugą szansę. - mówił to wszystko patrząc brunetce prosto w oczy. Na sam koniec przytaknęła głową na znak zgody, nie była w stanie wycedzić przez zęby ani jednego słowa.

- Muszę skoczyć do łazienki, przepraszam. - wyrwała dłonie i pobiegła w stronę toalet. - Jestem z ciebie dumna, brawo kochanie. - pochwaliła narzeczonego Wika. - Zaraz wróci, musi ochłonąć. - dodała.

Z jednej kabiny dochodziły odgłosy świadczące o zatruciu pokarmowym, nic bardziej mylnego. To Fausti, z której zeszły emocje całego dnia. Cały stres odszedł a właściwie spłynął wraz ze spuszczeniem wody. Wychodząc ruszyła w stronę zlewu, po przepłukaniu ust oraz zmyciu z dłoni pianki bananowej spojrzała w lustro i zmyła tusz, który usadowił się pod jej oczami. Tuż obok znajdowała się toaleta męska, z której dochodził bardzo dobrze znany jej głos. Otwierając drzwi wpadła na wysokiego chłopaka, który uśmiechnął się na jej widok. Jego koledzy, zaniemówili.

- Fausti, to naprawdę ty ? - zapytał, jego głos nie ukrywał zdziwienia. - Kuba... - zacisnęła swoje ręce wokół talii byłego chłopaka.

Dzieeeeń dobry! 🤍

Jak tam po świętach ?

Czyżby jeszcze w całej trudnej sytuacji powrót Kuby ?

Przytulam! 🤍

Ślady miłości otwartej księgiWhere stories live. Discover now