7

308 25 15
                                    

Z prędkością światła ubrałam pierwsze lepsze ubrania, wciągnęłam buty i pobiegłam za nią. Czekanie na windę tylko by mnie drażniło, ile sił w nogach zbiegłam schodami. Zauważyłam jak wychodzi z osiedla, niestety klamka powstrzymała mnie aby ją zawołać. Moja bluza samoczynnie o nią zahaczyła a mój głos odbił się od drzwi. Teraz to już szukaj wiatru w polu...

Z poczuciem przegranej wróciłam do mieszkania, dotarło do mnie że jeszcze długo nie zaznam spokoju. Wybierany numer, który nie odpowiadał nosił jej imię. Cały czas, głucha cisza ogarniała moje uszy. W myślach błagałam, aby w końcu odebrała. Jej stan pozwolił mi trwać w przeświadczeniu, że coś mogło się stać. Gdy zrezygnowana odłożyłam telefon na stolik, zaczął intensywnie się upominać. Poderwałam się bez namysłu, to Przemek. Pewnie chce mi sprzedać kolejne ploteczki z delegacji.

Byłam wściekła na cały świat a zwłaszcza na siebie. Nie mam prawa po tym co zrobiłam oczekiwać od kogokolwiek współczucia, czy tego że nagle do mnie wróci i będziemy żyć długo i szczęśliwie. Spacer po moich ukochanych warszawskim ulicach pozwolił odetchnąć. Wyłączyłam telefon, na moment nawet głowę. Będąc w parku łapałam każdy oddech kilka razy głębiej. Starałam się dojść do porozumienia z myślami, przewartościować pewne rzeczy. Kiedyś nie mające dla mnie większego znaczenia. Wychodząc oślepiło mnie piękne słońce, za nim z psem spacerowała kobieta, którą widziałam u boku Bartka. To nie może być przypadek, nie teraz.

Postanowiłam się przełamać i podejść do młodej kobiety. Czułam, że jeśli nie zrobię tego kroku, lista rzeczy których żałuję zacznie się zwiększać.

- Przepraszam panią. Mogę zająć chwilkę ? - kobieta była lekko zdezorientowana. - Tak a o co chodzi ? - jej uśmiech pozwolił obniżyć mój stres. - Dziwnie to zabrzmi, ale czy spotyka się pani z Bartkiem Kubickim ? - zrobiło się niezręcznie. - Spotykam to za dużo powiedziane, jestem opiekunką jego córki w żłobku. Byliśmy razem obejrzeć wystawę, było to jednorazowe wyjście. Przynajmniej tak mi się wydaje, patrząc na zachowanie Bartka. A właściwie dlaczego pani pyta ? - postanowiłam wyłożyć kawę na ławę. - Jestem mamą Aurelki. - przełknęła ślinę, nie tego się spodziewała. - Fausti ? To naprawdę ty ? Niemożliwe, przecież Bartek mówił...

- Wiem co Bartek mówił, miał rację. To co zrobiłam jest nie wybaczalne, powinnam zapaść się pod ziemię. - delikatne krople, zaczęły oplatać jej policzki. - Przepraszam, że cię nie poznałam. Zapamiętałam cię w zupełnie innej wersji. - zmiana koloru włosów, wiele potrafi zmienić. - Bartek cię bardzo kocha, walcz o niego. Nie stanę wam na drodze, możesz być pewna. - przytuliła bohaterkę z całych sił. - Jesteś cudowną osobą, dziękuję że chcesz mi pomóc. Szczerze mówiąc, byłam przygotowana na inną wersję zdarzeń. Natomiast pamiętaj, jeżeli nam się nie uda. Będę największym kibicem waszej relacji.

Ile musi przejść człowiek, aby pokusić się o takie wyznanie? Z pewnością wiele, czasami dotknięcie dna pozwala przejrzeć na oczy.

Kobiety wymieniły numery telefonów. Marta zgodziła się spotkać z Fausti i opowiedzieć jej więcej o Bartku i jej córeczce.

Postanowiłam nie czekać dłużej, zamówiłam ubera i pojechałam do Bartka. Powinien wiedzieć, że jego miłość a matka jego dziecka wróciła, aby naprawić swoje błędy.

- Wika ? Coś się stało, coś z Przemkiem. - zaczął od progu. - Co ? A nie nie, muszę ci coś powiedzieć. - chciałam jak najszybciej to z siebie wyrzucić. - Co takiego ? A poczekaj, ktoś do mnie dzwoni. - jak na złość. - Tak słucham. Jak miło cię słyszeć. Nie, nie przeszkadzasz. - Wika miała zupełnie inne zdanie.

Nagle brunet zbladł, oparł się o ścianę i zaczął uporczywie łapać powietrze. - Dziękuję, że mi powiedziałaś...

- Bartek, wszystko w porządku ? Czekaj trzymaj wodę. - podała przyjacielowi szklankę z wodą. Jego postawa wskazywała, że zaraz straci przytomność. - Wika, wróciła Fausti wróciła...

Dzieeeeń dobry! 🤍

No cóż, prawda wyszła na jaw...

Przytulam! 🤍

Ślady miłości otwartej księgiWhere stories live. Discover now